Pierwsze jesienne przymrozki zawsze przychodzą nie w porę i przysporzą ogrodowej roboty. Nawet dwu stopniowy mróz potrafi ściąć słabsze rośliny oraz te kwitnące. I co dalej?
Wszystkie zmrożone części roślin należy ściąć tuż na ziemią. Przymrozek potrafi też zniszczyć kwiaty i zawiązki malin. Gdy owoce straciły kolor i bez problemu odchodzą od szypułek, nie ma co czekać na poprawę pogody i liczyć na kolejne zbiory. Maliny wycinamy około 5 cm od ziemi, usuwamy chwasty z grządek, dodajemy nawozu potasowego i fosforowego lub porządnego kompostu i zasypujemy trocinami z drzew iglastych. Tak zabezpieczone maliny pozostawiamy do przyszłego sezonu.
No i te liście… Pieczołowicie grabione na stertę lub wciskane do worków. I coroczny kłopot, co z nimi zrobić? Z nastaniem jesieni wraca sezon na palenie resztek roślinnych, a często przy okazji również innych odpadów. Unoszący się w miastach i wsiach gryzący dym skutecznie zniechęca do wietrzenia mieszkań i domów. „Jesienni palacze” nie zdają sobie sprawy z tego, że utrudniają życie również kierowcom. Dym skutecznie utrudnia widzialność na drodze.
Wszystkie województwa w Polsce mają opracowany program walki z niską emisją dymu. W mediach wiele usłyszymy nt. tzw. kopciuchów, ale ciągle za mało nt. szkodliwości palenia odpadów pochodzenia organicznego. Dla wielu to tradycja – podczas palenia giną choroby i szkodniki i pozbywamy się materii organicznej. Ale ogień zabija mikro i makro organizmy żyjące w glebie, przelatujące owady. Podczas palenia wzrasta emisja CO2 do atmosfery lub innych gazów, jeśli do ognia trafi kolorowy papier, lub co gorsza plastik.
Za palenie odpadów pochodzenia organicznego grozi mandat w wysokości do 500 zł. Osoby uchylające się od płacenia mandatu mogą spodziewać się założenia sprawy w sądzie, co finalnie generuje wyższe koszty.
Nie pal! Kompostuj! Segregacja odpadów jest obowiązkowa i niemal każdy deklaruje posiadanie kompostownika na odpady pochodzenia organicznego, aby płacić mniej za wywóz śmieci. Zatem to, co powstało na działce lub w ogrodzie, a jest zbędne – niech trafi na kompostownik. Można poskładać tradycyjną pryzmę lub wrzucić odpady do termokompostownika. A jeśli ktoś nie lubi widoku pryzmy, może wykopać głęboki dołek i tam wrzucić organiczne odpady, które przykrywa się ziemią. Po jakimś czasie materia rozłoży się i powstały kompost użyźni dolne warstwy gleby, których nie używamy. Po to tworzymy pryzmę, aby powstały nawóz, jakim jest kompost – wykorzystać jako cenny i darmowy nawóz pod uprawy wszystkich roślin.
Podobnie sprawa ma się z liśćmi. Wszystkie liście z wyjątkiem dębu, grabu, buka i orzechów włoskiego i czarnego składamy na pryzmę lub do worków. Każdą warstwę przesypujemy preparatem do przyspieszenia rozkładu materii lub nawozem azotowym lub dolomitem. Do wiosny powstanie podłoże do produkcji rozsady. Liście można zagrabić w jedną wielką stertę, którą okrywamy włókniną. W liściach przezimują jeże. Liście można również wykorzystać w inspektach jako dolna warstwa izolacyjna: na spód wysypujemy grubą ich warstwę, przysypujemy ziemią i czekamy do wiosny. Gdy dodamy kompostu i zaczniemy wysiewy, rośliny będą rosły jak na drożdżach.
Wykorzystując kompost i liście nie musimy kupować odkwaszonego torfu do zrobienia podłoża. Zatem, nie marnuj naturalnych zasobów! Kompostuj!