Reklama

Biznes

Cięcia w podkarpackiej kolei. Odwołane pociągi i droższe bilety!

Natalia Chrapek
Dodano: 15.12.2019
48770_sloneczna
Share
Udostępnij
Zawieszone kursy do Komańczy i nawet 10-procentowe podwyżki cen biletów – tak podsumowują nowy rozkład jazy pociągów na Podkarpaciu, członkowie Fundacji „Pro Kolej” oraz Centrum Zrównoważonego Transportu. Dodają również, że oferta kolei na Podkarpaciu pozostawia wiele do życzenia, bo pociągi, które wpisano do rozkładu jazdy niejednokrotnie są zastępowane busami lub odwoływane bez żadnej komunikacji zastępczej. – Po likwidacji połączeń autobusowych przyszedł czas na kolej. Na województwo podkarpackie rozlały się białe plamy wykluczenia transportowego – mówił podczas poniedziałkowego briefingu prasowego Stanisław Biega z Centrum Zrównoważonego Transportu. 
 
Z jednej strony połączenia z Przemyśla do Czech i Austrii oraz większa liczba kursów z Rzeszowa do Warszawy czy Katowic. Z drugiej – odwołane pociągi w Bieszczadach. Nowy, roczny rozkład PKP Intercity i Przewozów Regionalnych dla Podkarpacia, który został wprowadzony w niedzielę, jednych cieszy, drugich zaskakuje, a jeszcze innych szokuje – między innymi dlatego, że zawieszono wszystkie pociągi do Komańczy. Od poniedziałku do piątku te będą dojeżdżać do Zagórza raz dziennie, w sobotę i niedzielę nie dotrą do miejscowości wcale. Całkowitej likwidacji uległ także weekendowy „Bieszczadzki Żaczek”, umożliwiający studentom powrót z Rzeszowa do domów i odwrotnie. Przewozy Regionalne tłumaczą swoją decyzję rosnącymi kosztami obsługi połączeń oraz niską bądź prawie zerową frekwencją w niektórych pociągach. Największe braki dotyczą powiatu mieleckiego, leskiego i sanockiego. I tak dla przykładu, tylko w tym ostatnim, odwołano dokładnie rok temu aż 8 pociągów kursujących na trasie Komańcza-Sanok i Sanok-Zagórz (dane z 24.12.2018 roku). Podobnie było z połączeniami między Horyńcem Zdrojem, a Jarosławiem. 
 
– Województwo podkarpackie na liście wykorzystania kolei zajmuje trzecie miejsce od końca. Mieszkańcy podróżują pociągami średnio tylko dwa razy do roku. Ten wynik jest czterokrotnie niższy niż średnia krajowa i ledwo wyprzedza najgorsze pod tym względem Podlasie oraz Warmię i Mazury – dodawał Jakub Majewski, prezes zarządu Fundacji „Pro Kolej”. Jak tłumaczył, ta sytuacja wynika z faktu, że oferta kolei na Podkarpaciu jest uboga i niewiarygodna. Po kolejnych falach likwidacji, uruchamianych jest nadal zbyt mało pociągów, a te które wpisano do rozkładu jazdy niejednokrotnie są zastępowane busami lub odwoływane bez żadnej komunikacji zastępczej. Potwierdzają to m.in. dziennikarze  z rzeszowskiego dodatku Gazety Wyborczej,  informując jeszcze w październiku, że w wakacje na liniach z Zagórza do Jasła i Łupkowa nie pojechało aż 871 z 1132 zamówionych pociągów (w lipcu i sierpniu na linii Jasło-Zagórz z 766 pociągów na trasę wyjechało tylko 193, a na linii Zagórz-Łupków, z 366 – jedynie 68). 
 
 – Po likwidacji połączeń autobusowych przyszedł czas na kolej. Na województwo podkarpackie rozlały się białe plamy wykluczenia transportowego – mówił Stanisław Biega z Centrum Zrównoważonego Transportu. – Odcinanie od transportu publicznego nie tylko mniejszych miejscowości, ale całych powiatów to sabotaż dwóch rządowych programów: PKS+ i Kolej+. 
 
Członkowie Fundacji „Pro Kolej” oraz Centrum Zrównoważonego Transportu przekonują, że mimo odwołania pociągów wzrosną ceny biletów – od 1 do 10 proc. Zwiększy się też dofinansowanie dla przewoźników ze strony samorządu województwa. Nie wiadomo jednak o ile, bo umowa, która określa zasady przekazywania środków publicznych państwowemu przewoźnikowi kolejowemu została utajona. – Pewne jest jednak to, że za gorszą ofertę przewozową trzeba będzie płacić więcej niż dotychczas. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy