Reklama

Biznes

Podkarpacie na minusie! Mamy ujemny przyrost naturalny

Alina Bosak
Dodano: 24.02.2016
24991_Anna-Siewierska-Chmaj
Share
Udostępnij
Województwo podkarpackie długo szczyciło się dodatnim przyrostem naturalnym i pod względem liczby urodzeń dzieci korzystnie prezentowało się na tle reszty kraju. Ale i ono sięga demograficznego dna. Dane z ostatniego roku pokazują, że więcej ludzi umiera niż przychodzi na świat. – Samo 500 złotych na dziecko, chociaż pomoże rodzinom, spadkowego trendu nie zatrzyma – uważa dr Anna Siewierska-Chmaj.
 
Ostatnie dane Urzędu Statystycznego w Rzeszowie nie pozostawiają złudzeń. Podkarpacie goni niekorzystne ogólnopolskie wskaźniki. Na koniec pierwszego półrocza 2015 roku przyrost naturalny w województwie był ujemny i wyniósł w przeliczeniu na 1000 ludności minus 0,61. Ten sam wskaźnik przed rokiem – na koniec czerwca 2014 – był na plusie i wynosił 0,37.
 
To oznacza, że liczba mieszkańców zmniejszyła się o jakieś 1,2 tys. i wyniosła nieco ponad 2,1 mln osób. Ludności w wieku przedprodukcyjnym było mniej o 6,6 tys. osób, w wieku produkcyjnym mniej o 5,2 tys., natomiast osób w wieku poprodukcyjnym w 2015 roku było więcej o 10,6 tys. niż w roku 2014.

Dzieci w odwrocie
 
– Do tej pory Podkarpacie było jasnym punktem na demograficznej mapie Polski. Ale nie obroniło się przed niekorzystnymi zmianami. Nasze społeczeństwo starzeje się w ogromnym tempie, a wskaźniki demograficzne dla Polski należą do najgorszych na świecie. I to zjawisko spowoduje w przyszłości poważne problemy – podkreśla dr Anna Siewierska-Chmaj, politolog, wicedyrektor Instytutu Badań nad Cywilizacjami w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, współautorka książki „Polska polityka migracyjna. W poszukiwaniu nowego modelu”. 
 
Dr Siewierska-Chmaj wskazuje trzy przyczyny  pogarszających się wskaźników demograficznych na Podkarpaciu. Dwa pierwsze wiążą się z migracjami. Wielu młodych ludzi wyjeżdża na studia do większych polskich miast i tam potem podejmuje prace oraz zapuszcza korzenie. Druga fala to ludzie po studiach, dość młodzi, którzy w poszukiwaniu lepszego życia emigrują poza granice kraju, np. do Wielkiej Brytanii, czy Niemiec i decydują się na pozostanie tam na stałe. Trzeci powód wiąże się z wiekiem matek. Kobiety coraz później decydują się na założenie rodziny, a więc i na dzieci. Chcą wpierw ustabilizować swoją sytuację zawodową i rodzinną. Co też jest wyzwaniem wobec rosnącej liczby rozwodów.
 
Starzenie się społeczeństwa rodzi obawy o przyszłe emerytury. Jak to zauważył kiedyś dr Krzysztof Kaszuba, kiedy przed stu latu powstawał system emerytalny na jednego emeryta pracowały trzy-cztery osoby. Niedługo ten stosunek wyniesie jeden na jednego i będzie ogromnym obciążeniem dla pracujących, a może nawet oznaczać niewypłacalność ZUS-u.

– Są także inne kwestie. Społeczeństwa młode są innowacyjne, kreatywne, otwarte na zmiany i są mocnym wsparciem dla starszego pokolenia  – dodaje dr Anna Siewierska-Chmaj.

500+ nie wystarczy
 
Zdaniem politolog, program 500+ nie zdoła zmienić znacząco niekorzystnego, demograficznego trendu, chociaż liczba urodzeń może dzięki niemu nieco wzrosnąć. – Za tym wzrostem przemawiają statystyki. Wynika z nich, że w Wielkiej Brytanii, gdzie także są takie zasiłki, Polka rodzi więcej dzieci niż jej rówieśniczka w ojczystym kraju. A to oznacza, że tego rodzaju pomoc państwa wpływa na dzietność. Oczywiście, na Zachodzie dojdą do tego lepsze zarobki, ale z kolei nie będzie takiej pomocy dziadków w wychowywaniu dzieci, na jaką młodzi małżonkowie wciąż mogą liczyć w Polsce. Warto tu wtrącić, że pod względem zaangażowania dziadków w wychowywanie dzieci Podkarpacie przodowało. I niewykluczone, że był to jeden z czynników wpływających na długowieczność mieszkańców naszego regionu. Badania bowiem pokazują, że osoby starsze, które aktywnie uczestniczą w wychowywaniu wnuków, żyją dłużej. 
 
O jakich zmianach powinni pomyśleć rządzący, by zmienić wskaźniki polskiej demografii? – Trzeba przekonać pracodawców, że zatrudnianie kobiet, jest dla firmy korzystne. Gdyby mogły liczyć na bardziej elastyczny czas pracy, możliwość pracy także w domu i łatwość zorganizowania opieki dla dziecka, łatwiej byłoby im zdecydować się na posiadanie potomstwa. Nie chodzi o to, by wprowadzać bardziej restrykcyjne przepisy, które jeszcze bardziej zniechęcą pracodawców do wiązania się z pracownikiem-matką. Potrzebna nam jest raczej kampania społeczna, która uzmysłowi ludziom, że wspieranie matek po prosu się opłaca.  
 
Przyrost naturalny ludności w województwie podkarpackim w ostatnim dziesięcioleciu:
 
2005: 1,1
 
2010: 1,7
 
2013: 0,8
 
2014: 0,7
 
I półrocze 2015: -0,61
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy