W poniedziałek, 18 listopada odbył się drugi etap konkursu ofert na utylizację śmieci w spalarni przy ul. Ciepłownicza w Rzeszowie, którą zarządza Polska Grupa Energetyczna Energia Odnawialna. Do spółki wpłynęło 28 ofert, z czego najdroższa opiewała na 720 zł za tonę. Miasto, które płaciło do tej pory 302, 40 zł, zaproponowało 335 zł – o 5 proc. więcej. Spółka oczekuje jednak, że Ratusz złoży następną, jeszcze droższą ofertę do czwartku, 21 listopada. Niewykluczone, że ten termin wydłuży się o dwa dni. – Ściskają nam gardło, musimy więc podjąć decyzję. Jestem zmuszony zaproponować jeszcze wyższą cenę, nie ma innego wyjścia. W przeciwnym razie Rzeszów utonie w śmieciach. Negocjacje prowadzone z PGE pokazują, że oni chcą po prostu zarabiać na ludziach – mówił podczas wtorkowej sesji Rady Miasta Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa i zapowiadał kolejne spotkanie w ministerstwie w tej sprawie.
Będzie ekologicznie i… wszystko wskazuje na to, że również drożej. Nowoczesna spalarnia śmieci przy ul. Ciepłowniczej w Rzeszowie będzie przerabiać odpady na ciepło i energię elektryczną. Według prezydenta Rzeszowa stawki, jakie proponuje za utylizację Polska Grupa Energetyczna są za wysokie i będą prowadzić do podwyżki cen za wywóz śmieci, jakie płacą mieszkańcy. Sprawa doszła do kulminacyjnego momentu w poniedziałek, 18 listopada, kiedy to prezydenci Tadeusz Ferenc i Andrzej Gutkowski odpowiedzialny za gospodarkę komunalną, próbowali negocjować po raz kolejny ze spółką obniżkę cen za utylizację odpadów. Rozmowy zakończyły się fiaskiem, bo podczas drugiego etapu konkursu na utylizację śmieci w rzeszowskiej spalarni, który odbył się tego samego dnia, do spółki wpłynęło aż 28 ofert, z czego najdroższa sięgnęła rekordowych 720 zł za tonę. Kwota, jaką zaproponował Ratusz, czyli 335 zł jest dla PGE stanowczo za mała (dotychczasowa to – 302, 40 zł za tonę), dlatego władze miasta mają dwa dni na złożenie kolejnej oferty, tym razem jeszcze droższej. Stawka będzie znana najprawdopodobniej w czwartek, bo wtedy mija termin składania ofert wyznaczony przez PGE. Prezydent będzie się starał o przedłużenie tego czasu o dwa dni. Zapowiada też drugą już wizytę w ministerstwie w tej sprawie.
Andrzej Gutkowski podkreślał podczas sesji Rady Miasta Rzeszowa, która odbyła się we wtorek, 19 listopada, że PGE narusza tzw. ustawę bliskości o zagospodarowaniu odpadami z 2012 roku, która mówi, że te powinny być w pierwszej kolejności przetwarzane w miejscu ich powstawania. Dodawał również, że ceny rynkowe za utylizację śmieci w polskich spalarniach oscylują pomiędzy 230 zł, a 356 zł za tonę. Ta ostatni kwota, najwyższa w Polsce obowiązuje w Koninie. Wymienione kwoty zestawiał z zarobkami 11 członków zarządu PGE, które z osobna przekraczają 550 tys. zł rocznie na podstawie wyliczeń z 2016 roku.
– Nie chcemy obciążać mieszkańców Rzeszowa niepotrzebnymi opłatami. Zależy nam, aby przepisy prawa w Polsce były przestrzegane! – grzmiał.
– Ściskają nam gardło, musimy więc podjąć decyzję. Jestem zmuszony zaproponować jeszcze wyższą cenę, nie ma innego wyjścia. W przeciwnym razie Rzeszów utonie w śmieciach. Negocjacje prowadzone z PGE pokazują, że oni chcą po prostu zarabiać na ludziach – kwitował Tadeusz Ferenc.
W rzeszowskiej spalarni będzie można rocznie utylizować ok. 100 tys. ton zmieszanych, niesegregowanych odpadów (mieszkańcy Rzeszowa wytwarzają w ciągu roku ponad 70 tys. ton odpadów, z których tylko niewielka część zostaje przetworzona lub spalona; pozostałe lądują na wysypisku w Kozodrzy za 225 zł za tonę). Oprócz Rzeszowa do spalarni mają „odstawiać” śmieci okoliczne gminy.
– Grożą nam bardzo wysokie podwyżki – prawie 100 proc. Teraz płacimy 15 zł, dlaczego więc mamy płacić drugie tyle? – pytał Bogusław Sak, radny Rozwoju Rzeszowa.
Pole manewru w negocjacjach z PGE jest niewielkie, gminy nie są udziałowcami tej inwestycji i tak naprawdę będą boksować się z monopolistą, który i tak narzuci takie stawki, jakie zechce. Być może zabrakło rozwagi, jaką wykazała się np. Gmina Miejska Kraków, która stworzyła Krakowski Holding Komunalny S.A., który zarządza ekospalarnią, a gmina jako udziałowiec ma wpływ na cenę utylizacji odpadów.
– Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale czy nie na własne życzenie? Miasto nie włączyło się w budowę spalarni na Ciepłowniczej, dlatego dzisiaj ponosimy tego konsekwencje. Kraków, Bydgoszcz, Białystok – to miasta, które mają swoje spalarnie śmieci i realnie wpływają, jak mają funkcjonować i za ile. Kolejnym przykładem jest Podhale, gdzie aż 19 gmin podjęło się budowy zespołu spalarni. Gdybyśmy wzięli z nich przykład, dzisiaj bylibyśmy zupełnie w innej sytuacji i nie musielibyśmy zastanawiać się czy nasze odpady zostaną przyjęte i za jaką cenę? – przekonywał Marcin Fijołek, radny PiS.
*********
W trakcie wtorkowej sesji Rady Miasta Rzeszowa, radni przyjęli również uchwałę sprzeciwiającą się aktualnej polityce prowadzonej przez PGE.16 osób było za, a 7 radnych, w tym z klubu PiS, wstrzymało się od głosu.