Jeszcze w tym roku ma ruszyć budowa pierwszego obiektu uzdrowiska Latoszyn: przychodni z ofertą kąpieli w leczniczych wodach siarczkowych – informuje Telewizja Rzeszów. To właśnie wykorzystanie tych wód ma pomóc Latoszynowi w uzyskaniu statusu uzdrowiska. Czy jednak ono w ogóle powstanie i odzyska przedwojenną świetność?
Gmina Dębica podejmuje próby reaktywacji przedwojennego uzdrowiska Latoszyn od końca lat 90. XX w. Na razie idzie to jak po grudzie. Gmina nie uzyskała jeszcze dla Latoszyna statusu uzdrowiska, a jedynie status obszaru o ochronie uzdrowiskowej.
Władze gminy jednak nie poddają się. W 2015 r. opracowano miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego miejscowości Latoszyn, m.in. pod zakład przyrodoleczniczy. Jeszcze w tym roku ma ruszyć budowa pierwszego obiektu przychodni wykorzystującej wody lecznicze. Od miesiąca gmina ma pozwolenie na budowę. Budynek ma być dwukondygnacyjny, o powierzchni użytkowej około 850 m kw. Starostwo ma wyposażyć budynek przychodni i zabezpieczyć przejęcie go przez szpital powiatowy.
Budynek ma kosztować 2 mln zł. Samorząd gminny zabezpieczył te pieniądze w budżecie, co dla małej gminy było na pewno sporym wysiłkiem. Liczy na to, że w ślad za wykorzystywaniem wód leczniczych Latoszyn stanie się uzdrowiskiem. Na razie nie ma natomiast chętnego do budowy uzdrowiskowego zaplecza, czyli hoteli i domu zdrojowego, ale gmina szuka inwestora. Sama natomiast postara się o fundusze z zewnątrz na wybudowanie ścieżek przyrodniczych i infrastruktury służącej rekreacji. Gmina liczy także, że za parę lat pracę znalazłoby tu nawet około 300 osób.
Wody siarczano-wapniowo-siarczkowe w Latoszynie znane były kuracjuszom od wieków. Pisali o nich m.in. XVI-wieczny poeta Henryk Leciejewski, który zanotował, że biją tu źródła leczące „wszelkie niemoce”, oraz geograf Ewaryst Andrzej Kuropatnicki w wydanej w 1786 r. książce o Galicji. W XIX w. funkcjonował tu Zakład Zdrojowo-Kąpielowy hrabiego Mokrskiego, oparty na mineralnych wodach źródlanych. Z II połowy tego stulecia pochodzą dwie analizy chemiczne wody ze zdrojowego źródła. Wykonał je tarnowski aptekarz Reid, stwierdzając, że tutejsza woda zawiera 0,7-procentową wodę chlorkowo-siarczanowo-sodowo-wapniową. Wkrótce jednak (najprawdopodobniej na przełomie XIX i XX w.) Zakład zniszczyły huragan i pożar.
W 1932 r., za sprawą Wacława Krawczyka, jak również rodzin Gawlików, Wiatrów i Rosenbergów, na miejscu starego zakładu wybudowano nowoczesne jak na tamte lata łazienki, pensjonaty i karczmę. W latach 30. XX w. uzdrowisko w Latoszynie cieszyło się sporą popularnością w kraju. Zjeżdżali do niego – w co dziś trudno uwierzyć – kuracjusze z całej Polski, przedkładając pobyt tutaj ponad leczenie w Szczawnicy czy Krynicy. Leczono tu przede wszystkim choroby reumatyczne.
„Koszty całodziennego utrzymania (śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja) wynoszą w kuchni zakładowej 2,50 do 3,50 zł. Dla uprzyjemnienia pobytu gości posiada Zakład bibliotekę, radio itp. Kuracjusze mogą korzystać ze spacerów w otaczającym Zakład 800 morgowym lesie. W odległości pół km. od Zakładu przepływa rzeka Wisłoka, co umożliwia kuracjuszom korzystanie z kąpieli rzecznych i słonecznych. Niesłychanie niskie, wybitnie kryzysowe ceny, gdyż czterotygodniowy pobyt nie przeniesie kwoty 100 do 120 zł, umożliwiają pobyt najszerszym warstwom. Ze względu na niskie ceny pobyt w Latoszynie wskazany jest również dla osób zdrowych, pragnących wypoczynku na łonie przyrody, gdyż koszty utrzymania nie przekraczają koszów utrzymania w mieście” – tak w materiałach reklamowych z lat 30. zachęcała kuracjuszy do przyjazdu ówczesna dyrekcja Zakładu Zdrojowo-Kąpielowego. Polecano tu „kąpiele siarczane i borowinowe z następującymi wskazaniami leczniczymi: reumatyzm, artretyzm, zapalenie stawów, następstwa po uszkodzeniu kości i mięśni, różne cierpienia nerwowe, choroby kobiece”. O rozwoju uzdrowiska świadczyło to, że Zakład posiadał dwa pensjonaty, a także pokoje do wynajęcia, restaurację, sklep, dwie kuchnie.
Kres świetności uzdrowiska położyła II wojna światowa. Od sierpnia 1944 do stycznia 1945 r. przez teren Zakładu przebiegała linia frontu. W wyniku działań wojennych łazienki zostały niemal całkowicie zniszczone, a źródła zasypane. Pozostałości dawnego budynku łaźni posłużyły do wybudowania w tym miejscu leśniczówki, która istnieje do dziś. Po wojnie wykonano nowe odwierty, jednak uzdrowisko już nie podniosło się z upadku. W 1990 r. tutejsze wody zostały oficjalnie uznane za lecznicze.