Reklama

Automoto

Nowe obowiązkowe wyposażenie samochodów

Artykuł Partnera
Dodano: 09.06.2017
33186_main
Share
Udostępnij

Coraz częściej unijni urzędnicy pod przykrywką troski o nasze dobro ”fundują” nam przepisy, których wprowadzenie podoba się chyba wyłącznie koncernom motoryzacyjnym i serwisom dokonującym napraw, czerpiącym z tego faktu zyski. Pod przykrywką dbałości o czystość środowiska naturalnego lub bezpieczeństwa użytkowników dróg, nakładają obowiązkowe rozwiązania technologiczne, za które ktoś musi oczywiście zapłacić.

Jedną z takich zmian był obowiązek montowania czujników ciśnienia w oponach. Niby niewielkie urządzenia, ale jak kosztowne przy wymianie na nowe i problematyczne w codziennym użytkowaniu wiedzą ci, którzy miewali z nimi choć raz do czynienia. Czy tak ma wyglądać wolny rynek? Ostatnie takie regulacje obowiązkowego wyposażenia Unia wprowadziła w 2009 r. Ich wpływ na ceny odczujemy jednak dopiero w 2018 roku. Teraz szykuje następne, jakby nie było ważniejszych problemów, z którymi trzeba się uporać na drogach. Wykrywanie znaków drogowych, poprzedzającego auta czy pasów na drodze to najnowsze pomysłu biurokratów z Brukseli na seryjne wyposażenie naszych aut. Wytyczne w tym zakresie mamy poznać końcem bieżącego roku. Z przecieków już jednak wstępnie wiadomo, że część wyposażenia do niedawna będącego dodatkowym, stanie się obowiązkowo wymagana. Co znajduje się na tej liście?

Wykrywacz pasa ruchu

Od przyszłego roku auta mają być wyposażane w asystenta pasa ruchu. Działa on wówczas, gdy bez użycia kierunkowskazu lub nieświadomie zaczniemy zjeżdżać z naszego pasa, na inny. Wówczas kierowca poczuje opór na kierownicy i usłyszy sygnał ostrzegawczy. Jest to pierwszy krok w kierunku jazdy autonomicznej i ucieszy zapewne amatorów prowadzenia ze szminką i smartfonem w rękach jednocześnie. Czy dla normalnych kierowców jest aż tak potrzebny? Bardzo wątpię.

Wykrywanie pieszych

Biurokraci z Unii chcą, by we wszystkich autach był montowany seryjnie system wykrywający na naszej drodze pieszych czy jednoślady. Kto by się przejmował kosztami montażu radaru czy kamery, które są konieczne przy takim systemie wykrywania, a z uwagi na wysokie koszty są dzisiaj stosowane w autach klasy premium? Klient zapłaci.

Kamera cofania

Czujniki cofania to za mało. Wszak kierowcy są głusi i tańszy od kamery system dźwiękowy już nie jest zdaniem unijnych biurokratów wystarczająco dobry.

Wykrywanie znaków

Na europejskich drogach zginęło w 2016 roku ponad 25,5 tys. osób, a ponad 135 tys. odniosło obrażenia. Główną przyczyną była nadmierna prędkość, a Unia chce z tą przyczyną walczyć poprzez czytniki znaków drogowych, które mają ograniczać prędkość samochodów.

Od 2018 roku każdy nowy samochód będzie musiał posiadać w standardzie system ISA (Inteligent Speed Assistance), który rozpoznaje znaki ograniczenia prędkości i nie pozwala kierowcy jechać szybciej.

System awaryjnego hamowania

W momencie wykrycia niebezpieczeństwa ciśnienie w układzie hamulcowym automatycznie się podnosi, przez co w czasie awaryjnego hamowania droga potrzebna do zatrzymania samochodu mocno zostaje skrócona. Pytanie, jak wysoki będzie koszt takiego systemu?

Martwe pole

System do monitorowania martwego pola wymaga kamer i czujników. To kolejne koszty. Unijni urzędnicy uważają, że ten system znacząco zwiększy nasze bezpieczeństwo i powinien na stałe wejść na listę wyposażenia standardowego.

Likwidacja złącza OBD

Złącze to pozwala serwisantowi na dostęp do komputera samochodu. Dzięki takiemu dostępowi likwiduje się m.in. błahe błędy komputera bez konieczności wizyty w serwisie, co nie podoba się autoryzowanym stacjom, gdyż zabiera im spory zarobek za stosunkowo mało angażującą usługę. Jeśli OBD nie będzie obowiązkowy, producenci na pewno z niego zrezygnują, a połączenie z samochodem będzie znacznie bardziej skomplikowane i ograniczone, w efekcie droższa usługa.

Wszystkie te zmiany dają sporo do myślenia i powodują automatyczne nasuwanie się wniosków – czyjego interesu pilnują urzędnicy? Koncernów czy konsumentów, którzy ich wybierają? Czyżby lobby producentów było tak mocne i ich macki sięgały każdego biurka w instytucjach europejskich? Smutne, a o kosztach tych „ulepszeń” przekonamy się niebawem.

Nie można oczywiście negować bardzo potrzebnych rozwiązań ratujących życie, takich jak ABS czy poduszki powietrzne, które kiedyś były wyposażeniem, za którego komfort posiadania trzeba było dopłacić, a dzięki odpowiednim regulacjom weszły do wyposażenia obowiązkowego. Patrząc jednak na ograniczone możliwości polskich rodzin, zakupy nowych samochodów w salonach dzisiaj są już i tak ponad ich możliwości finansowe. Gdy planowane opcje dodatkowego obowiązkowego wyposażenia wejdą w życie, zapewne ceny najtańszych samochodów także sporo wzrosną, skazując wielu kierowców na zakup wyłącznie kilku lub kilkunastoletnich aut.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy