Reklama

Świat

Prezydent Duda: Ukraina potrzebuje nowoczesnych czołgów i pocisków, by się obronić i zatrzymać rosyjską ofensywę

Grzegorz Bruszewski, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Wiktoria Nicałek / PAP
Dodano: 18.01.2023
70962_18st4
Share
Udostępnij
Ukraina potrzebuje nowoczesnych czołgów i pocisków, by mogła się bronić, ale przede wszystkim po to, by zatrzymać rosyjską ofensywę; potrzeba więcej naszej pomocy, naszych zasobów i sprzętu, bo sytuacja robi się trudna – przekonywał w środę w Davos prezydent Andrzej Duda.

Polski prezydent brał w środę udział – m.in. obok szefa NATO Jensa Stoltenberga – w panelu dotyczącym przywrócenia bezpieczeństwa i pokoju podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.

W wystąpieniu prezydent Duda przypomniał, że w ubiegłym tygodniu przebywał z wizytą na Ukrainie i spotkał się z prezydentem tego kraju Wołodymyrem Zełenskim. "Wiem, że Ukraina wymaga i domaga się broni, broni i jeszcze raz (…) broni. A to dlatego, że ta wojna jest rzeczywiście bardzo trudna, ciężka, nie widać jej końca" – powiedział prezydent.

Jak zauważył, "Rosji nie udaje się pokonać jak dotąd". "To w dalszym ciągu Rosja, rosyjscy żołnierze na linii frontu, obawiamy się, że teraz właśnie przygotowują nową ofensywę, być może nastąpi ona w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Są takie obawy bardzo poważne i uzasadnione" – powiedział.

Stąd – kontynuował prezydent – "potrzeba wysłania nowego sprzętu, nowych zasobów wojskowych, militarnych na Ukrainę". Jak podkreślił chodzi przede wszystkim o nowoczesne czołgi i pociski, aby "Ukrainę obronić, by mogła się bronić, ale przede wszystkim, aby zatrzymać rosyjską ofensywę". Odpowiadając na pytanie, czy dotychczas Ukrainie dostarczono wystarczającą liczbę broni, prezydent powiedział: "Obawiam się, że nie".

Jak mówił, pomoc, która była dotąd wysyłana Ukrainie, "nie wystarczy, to zdecydowanie nie wystarczy". "Więcej naszej pomocy, więcej naszych zasobów, sprzętu jest potrzebne, zdecydowanie więcej, bo sytuacja robi się trudna" – przekonywał.

Prezydent mówił również o tym, iż obawia się, że "może nie teraz jeszcze, ściśle biorąc, ale w ciągu kilku miesięcy, może nawet tygodni, że wydarzy się ów kluczowy moment tej wojny, moment, w którym będziemy musieli sobie zadać pytanie wprost: czy ten kraj przetrwa czy nie? Czy Ukraina przeżyje czy nie?".

Duda przypomniał, że Polska jest sąsiadem Ukrainy. "Rozumiemy Ukraińców i wiemy, że oni istotnie i w samej rzeczy chcą być częścią politycznej wspólnoty zachodniej, zachodniego społeczeństwa, członkami tego społeczeństwa, a tym samym – uczestnikami i mieszkańcami zachodniej strefy bezpieczeństwa, także członkami UE, także członkami NATO" – wskazywał prezydent.

Ale – jak zaznaczył – "po pierwsze i przede wszystkim, muszą przetrwać, muszą przeżyć, utrzymać swój kraj, zachować go, zachować suwerenność, pozostać wolni i to jest absolutnie sprawa bezwzględna pierwszorzędna". "A my musimy im w tym pomóc" – podkreślał.

"My jesteśmy członkami krajów demokratycznych, także dla nas ten głos, głos ukraińskiego społeczeństwa, ich wola, wola tego narodu, powinna mieć znaczenie kluczowe. Ta wola i chęć przemożna bycia w europejskim gronie" – zaznaczył prezydent, dodając, że "powinniśmy ten głos usłyszeć i im w tym pomóc".

Pytany, czy Polacy nie męczą się już rolą gospodarzy dla Ukrainy i ile jego zdaniem może trwać taka sytuacja, jaka obecnie ma miejsce, Duda podkreślił, że jest niezwykle dumny z Polaków, których nie trzeba było zachęcać do udzielenia pomocy sąsiadom z Ukrainy, którzy – jak zauważył – są obecnie w niezwykle trudnej sytuacji.

Prezydent zaznaczył, że jeśli jest cokolwiek, co można zrobić dla obrońców Ukrainy, którzy codziennie bronią swojego kraju, to jest to chronienie ich rodzin: dzieci, żon, sióstr i to Polacy starają się robić najlepiej jak to możliwe.

Drugą kwestią – podkreślił Andrzej Duda – jest dalsza pomoc Ukrainie i przypomniał, że Polska jest zaangażowana w dostawy sprzętu wojskowego dla Ukrainy, bo ona potrzebuje go do obrony. Wyraził też nadzieję, że pokona ona Rosję. Dziękował sekretarzowi generalnemu NATO Jensowi Stoltenbergowi za jego słowa.

Stoltenberg oświadczył w Davos m.in., że "wojna najpewniej skończy się przy stole negocjacyjnym, ale musimy Ukrainie pomóc na polu bitwy".

Prezydent Duda przypomniał, że ukraiński przywódca Wołodymyr Zełeński mówił podczas niedawnej rozmowy w ramach Trójkąta Lubelskiego o nadchodzącym szczycie NATO w Wilnie z nim i prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą, że jego kraj potrzebuje od Sojuszu przede wszystkim gwarancji bezpieczeństwa, a gdyby członkowie NATO zdecydowali się ich udzielić w czasie szczytu w Wilnie, to byłby prawdziwy sukces NATO i Ukrainy.

"A zatem panie sekretarzu generalny, będę bardzo wdzięczny" – powiedział Andrzej Duda zwracając się do Stoltenberga. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy