Reklama

Świat

Prezydent: nie mam wątpliwości, że potrzebne jest wzmocnienie na wschodniej flance NATO

Aleksander Główczewski, Iwona Żurek, Karolina Kropiwiec, Wiktoria Nicałek, Łukasz Osiński / PAP
Dodano: 07.02.2022
59707_7lu9
Share
Udostępnij
Nie mam wątpliwości, że jest nam potrzebne wzmocnienie na wschodniej flance NATO – mówił prezydent Andrzej Duda w poniedziałek po spotkaniu w Brukseli z sekretarzem generalnym Sojuszu Jensem Stoltenbergiem.

W dniach 10-20 lutego na Białorusi mają się odbyć wspólne z Rosją manewry wojskowe, przed którymi do kraju przybyły już rosyjskie wojska i sprzęt z Dalekiego Wschodu. Duda stwierdził na wspólnej konferencji ze Stoltenbergiem, że jeśli wojska rosyjskie pozostaną po manewrach w tym regionie, zmieni się architektura bezpieczeństwa.

"Nie mam wątpliwości, że jest nam potrzebne wzmocnienie tutaj, na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego" – powiedział Duda. Dodał, że "wszyscy widzą, co się dzieje – Rosja zwiększa obecność militarną w naszej części Europy, cały czas przybywają kolejne jednostki rosyjskie, zarówno w pobliże granicy rosyjsko-ukraińskiej, jak i na Białoruś".

Zaznaczył, że wszyscy patrzą na to z obawą. "W istocie ta obecność rosyjska zmieni zasadniczo architekturę bezpieczeństwa w naszej części Europy, w sytuacji, jeżeli te jednostki po zakończeniu ćwiczeń nie powrócą do swoich macierzystych garnizonów, tylko pozostaną na Białorusi" – powiedział Duda.

"Można wtedy powiedzieć, że Rosji przybędzie kolejny okręg wojskowy i ta granica militarna między Sojuszem Północnoatlantyckim a Rosją zwiększy się o kolejne 1200 km, bo tyle jest granicy białoruskiej z krajami NATO" – powiedział prezydent. Zaznaczył, że "ta obawa istnieje, nie możemy od niej abstrahować, musimy zwracać na to uwagę".

Duda podkreślił, że NATO "absolutnie nie może się wycofywać". "NATO jest sojuszem obronnym. Nigdy nie przejawiało wobec Rosji, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich lat, jakichkolwiek zachowań agresywnych" – ocenił.

Jak dodał, w interesie Polski jest utrzymanie pokoju oraz to, aby nie doszło do żadnej eskalacji między NATO a Rosją. "My chcemy żyć w spokoju i się rozwijać. Nie tak dawno, zaledwie 30 lat temu, odzyskaliśmy pełną suwerenność, wolność, niepodległość. Chcielibyśmy móc dalej rozwijać nasz kraj, budować swoją prosperity i swoje osobiste szczęście" – mówił prezydent.

Zastrzegł, że "wojna jest ostatnią rzeczą, jakiej Polacy by chcieli". "Dlatego zależy nam na tym, aby Sojusz Północnoatlantycki pokazywał, że w przypadku, gdyby zostało zaatakowane którekolwiek z państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, to będzie stał razem, że jest pod tym względem jednolity. O tym będzie przesądzało, w moim przekonaniu, zwiększenie defensywnej obecności na wschodniej flance Sojuszu poprzez dodatkowe jednostki, a także poprzez wyznaczenie dodatkowych sił gotowości w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego – wzmacniając w ten sposób siły, które pozostają do dyspozycji" – zastrzegł Duda.

W jego ocenie potrzebne jest wzmocnienie wschodniej flanki jako całości. "Nie mówię tylko o tym obszarze, gdzie Polska jest tą wschodnią flanką, czy nasi sąsiedzi bezpośredni – państwa bałtyckie; myślę także o południu Europy. Uważam, że w całej rozciągłości to wzmocnienie jest potrzebne i w tej chwili zasadne" – ocenił prezydent.

Odnosząc się do zbliżającego się szczytu NATO, prezydent podkreślił, że powinny odbyć się spotkania w formule NATO-Ukraina oraz NATO-Gruzja. "Zaproponowałem to panu sekretarzowi generalnemu (Stoltenbergowi)" – poinformował.

Zaznaczył, że w trakcie podróży do Pekinu zatrzymał się w Tbilisi, gdzie rozmawiał z prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili. "Uważam, że powinniśmy zaprosić Gruzję, na poziomie głów państw odbyć spotkanie w formule NATO-Gruzja i na tym samym poziomie odbyć spotkanie NATO-Ukraina, również po to, żeby pokazać naszą solidarność z tymi państwami, żeby pokazać, że nie pozostawiamy ich samymi sobie, ale ponieważ byli zawsze lojalnymi sojusznikami Sojuszu Północnoatlantyckiego, że Sojusz także o nich pamięta" – zaznaczył.

W czasie wspólnej konferencji prasowej prezydenta i szefa NATO padło pytanie o zwiększenie obecności wojskowej na wschodniej flance Sojuszu oraz o możliwość wprowadzenia sankcji przeciw Rosji jeszcze przed ewentualnym atakiem tego kraju na Ukrainę.

Duda podkreślił, że należy zwiększyć obecność NATO na wschodniej flance "w całej jej rozciągłości, czyli od północy na południe". "Oczywiście najlepiej, gdyby to były siły jak najbardziej międzynarodowe w tym znaczeniu wewnętrznym Sojuszu Północnoatlantyckiego, więc liczę, że będzie tutaj gotowość ze strony państw członkowskich Sojuszu, żeby wysyłać swoich żołnierzy w ramach tego wzmocnienia" – powiedział prezydent.

Jak przypomniał, w ramach takich działań polscy żołnierze są już obecni na Łotwie i w Rumunii.

Odnosząc się do ewentualnych sankcji europejskich na Rosję, zaznaczył, że ten temat był poruszany podczas jego poniedziałkowej rozmowy z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. Prezydent poinformował, że propozycja w tej sprawie będzie przedstawiona Radzie Europejskiej.

"To jest bardzo wnikliwa praca, bardzo szczegółowa. Podziękowałem dzisiaj pani przewodniczącej za to, że wcześniej na spotkaniach w sposób tak konkretny mówiła o tych propozycjach. Zakładam, że to będą rzeczywiście takie sankcje, których wprowadzenie, gdyby zaszła taka konieczność, będzie rzeczywiście dotkliwe i nie będzie się Rosji opłacało" – powiedział prezydent.

Stoltenberg przypomniał, że obecność wojskowa na wschodniej flance NATO już została zwiększona, zarówno na lądzie, jak i na morzu. Ponadto – wskazał – kraje członkowskie zwiększają środki na monitorowanie wschodniej części Sojuszu, szczególnie w regionie Morza Czarnego.

"NATO jest gotowe chronić i bronić, a także blisko monitorować to, co dzieje się na Ukrainie i wokół Ukrainy, również w pobliżu granic NATO" – podkreślił. Podkreślił, że wobec koncentracji rosyjskich wojsk przy granicy Ukrainy sojusznicy – w tym USA, które rozlokowują dodatkowych żołnierzy w Polsce, Niemczech i Rumunii – zwiększyli obecność i aktywność swoich wojsk na wschodniej flance NATO.

Stoltenberg podkreślił, że w ostatnich tygodniach Sojusz zintensyfikował działania, wysyłając więcej samolotów i okrętów oraz zwiększając obecność nie tylko w regionie Morza Czarnego, ale w całej wschodniej części Sojuszu. "Mamy też zwiększoną gotowość sił reagowania, mówimy o około 40 tysiącach żołnierzy. Naszym głównym celem jest jednak znalezienie rozwiązania politycznego. Wierzymy w połączenie dialogu i działań odstraszających" – powiedział.

"Te siły mogą być wysłane bardzo szybko, mogą zostać uruchomione w ciągu dnia. (…) Sojusznicy zobowiązali się także do udostępnienia większej liczby oddziałów, (w tym) Stany Zjednoczone – 8,5 tys. żołnierzy do sił reagowania" – zaznaczył sekretarz generalny NATO.

Poinformował, że rozważane jest także dostosowanie w dłuższym okresie obecności NATO we wschodniej części Sojuszu. "Ten proces trwa, decyzje nie zostały jeszcze podjęte" – dodał.

W kwestii sankcji na Rosję Stoltenberg odparł, że nie należy to do decyzji NATO. "Doceniam fakt, że sojusznicy z NATO deklarują, że w przypadku użycia siły przeciwko Ukrainie cena za to będzie dla Rosji wysoka" – zaznaczył.

Szef Sojuszu powtórzył zaproszenie dla Rosji na spotkanie w ramach Rady NATO-Rosja. Zastrzegł jednocześnie, że Sojusz nie może zgodzić się na kompromis dotyczący głównych zasad: zdolności chronienia wszystkich sojuszników i wolności dokonywania własnych wyborów przez każdy kraj.

"Dialog z Rosją jest jeszcze ważniejszy, aby znaleźć rozwiązanie polityczne. Dzisiaj powtarzam zaproszenie dla Rosji, aby spotkać się z sojusznikami z NATO w ramach Rady NATO-Rosja i wysłuchać ich niepokojów, aby omówić ich zbrojenia, rozbrojenie i inne kwestie, które wpływają na nasze bezpieczeństwo. NATO nie może jednak zgodzić się na kompromis dotyczący głównych zasad, naszych zdolności chronienia wszystkich sojuszników i wolności wyboru własnej drogi przez każdy kraj" – powiedział.

Nawiązał do trwających w sąsiedztwie granic Ukrainy manewrów wojskowych. Jak mówił, Rosja w przeszłości wykorzystywała takie ćwiczenia dla działań agresywnych. "Zatem NATO musi pozostać czujne i gotowe. Zwiększamy naszą obecność we wschodniej części Sojuszu oraz zdolności sił szybkiego reagowania. Rozważamy też skierowanie dodatkowych grup bojowych do południowo-wschodnich części NATO. Z zadowoleniem przyjmujemy, że USA przysyłają kolejne oddziały do Polski, Niemiec i Rumunii" – powiedział.

Ocenił, że jest to potężna demonstracja amerykańskiego przywiązania na rzecz NATO. Jak zauważył, inni sojusznicy także przyczyniają się do tego poprzez swoje siły na morzu, lądzie i ziemi, wysyłając jasny komunikat, że NATO uczyni wszystko, co konieczne, aby chronić wszystkich sojuszników.

Stoltenberg podkreślił, że podczas spotkania omawiano także wspólne oświadczenie Rosji i Chin, w którym wezwały one NATO do zaprzestania przyjmowania nowych państw członkowskich. Jak ocenił, jest to próba odebrania suwerennym narodom prawa do podejmowania własnych wyborów, które jest usankcjonowane w najważniejszych dokumentach.

"Musimy respektować suwerenne decyzje (państw), a nie wracać do ery sfer wpływu, kiedy wielkie mocarstwa mogły mówić innym krajom, co te mogą lub czego nie mogą robić" – podkreślił sekretarz generalny NATO.

Stoltenberg zapewnił, że NATO może liczyć na Polskę, a Polska – na NATO.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy