Natalia Chrapek: Stać na czele klubu, który ostatnio nie jest w najlepszej formie to wielka odpowiedzialność i jeszcze większe wyzwanie.
Krzysztof Ignaczak: Dla mnie to nobilitacja i ogromne wyróżnienie. Nigdy w mojej głowie nawet przez ułamek sekundy nie pojawiła się myśl, że kiedykolwiek zostanę prezesem klubu. Asseco Resovia znakomicie działała pod kątem organizacyjnym i przede wszystkim ma wielki potencjał, który trzeba pobudzić i wykorzystać. Na razie wyniki są, jakie są, dlatego zrobimy wszystko, by je poprawić w jak najszybszym czasie. Sam grałem, więc doskonale znam istotę siatkówki od wewnątrz. Zamierzam więcej siedzieć w szatni niż za stołkiem prezesa. Będę blisko kibiców i drużyny. Chciałbym, abyśmy ją wszyscy w tym trudnym momencie wspierali.
7 porażek z rzędu i 10. miejsce w tabeli nie zachwyca, a oczekiwania kibiców wciąż są wielkie. Jak im sprostać?
O samej drużynie i o tym, nad czym trzeba jeszcze pracować nie chciałbym się wypowiadać, bo to jest rola trenera. To on będzie rozliczany za wynik sportowy zespołu. Teraz najważniejsza jest dla nas koncentracja i dołożenie wszelkich starań, aby przywrócić zawodnikom pewność siebie, bo jak wiadomo wszystko tkwi w głowie.
7 porażek z rzędu sprawy nie ułatwia i odbiera wiarę nawet tym najlepszym siatkarzom. Chociaż często były to przegrane mecze jedynie dwupunktową różnicą – 25:23, czy 27:25. Mimo to na pewno wpłynęło na zachwianie równowagi Resoviaków.
Jak ją więc odbudować?
Mam przygotowaną 2-3-letnią strategię. Nie chce jednak zaczynać od rewolucji, jakby co najmniej była tutaj stajnia Augiasza, musi przyjść potop i wymyć z szatni dziewięciu zawodników – stabilizacja w siatkówce jest bardzo ważna. Już teraz pracuje nad nią Gheorghe Cretu, który ma nasze wsparcie. Bardzo mu kibicujemy i staramy się zapewnić wszelkie warunki, aby mógł stworzyć w drużynie atmosferę walki tak bardzo potrzebną w obecnym czasie. Wiadomo, że trener nie zmieni wszystkiego w błyskawicznym tempie, jak za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki. Wymaga to ogromu pracy zarówno jego, jak i zawodników. Przecież nie od razu Rzym zbudowano.
Czy w drużynie są przewidziane jakieś miejsca dla nowych, młodych zawodników?
Na razie wielkich zmian nie przewiduję, ale w przyszłości będziemy się starać zatrudniać młodych zawodników, z których będą wyrastały gwiazdy utożsamiające się z miastem nie tylko ze względu na pieniądze, ale dlatego, że się tutaj po prostu dobrze czują i chcą być częścią tego legendarnego zespołu.
Rozumiem, że w założeniach nowego prezesa na pierwszym miejscu jest przywrócenie dawnej świetności klubu.
Już teraz siatkarze wykonują znakomitą pracę nad budowaniem swojej pewności w grze i odzyskiwaniem ogromnego potencjału, jaki w nich drzemie. Aby im w tym pomóc i zbudować drużynę, która będzie osiągać sukcesy będziemy chcieli wracać do pięknej historii klubu. Chcemy uświadomić chłopakom, że to legendarny zespół z 6 tytułami Mistrza Polski na koncie. To powinno im przypominać, że nie są w byle jakim miejscu i nie mogą go traktować jako poczekalni, a są jego nieodłączną częścią. Zależy nam, aby każdy zawodnik mocno się angażował, bo chcemy zbudować silny zespołu, który będzie bił się w Lidze Mistrzów o pierwsze miejsce.
Przywrócić wiarę i pewność siebie siatkarzy to jedno, a jak odbudować zaufanie kibiców, które w ostatnim czasie zostało trochę nadszarpnięte?
Chcemy się otworzyć na kibiców jeszcze bardziej i umożliwić im bezpośredni kontakt z zawodnikami. We współpracy z rzeszowską Manufakturą raz w miesiącu będziemy organizować otwarte spotkania z siatkarzami dla wszystkich chętnych. Chcemy, żeby zawodnicy zaczęli jeszcze bardziej utożsamiać się z miastem. To bardzo ważne, żeby na boisku nie widzieli tylko szarego tłumu, ale swoich fanów, którzy ich nieustannie wspierają. Dzięki temu będą mieli większą świadomość dla kogo grają i o co walczą.
Krzysztof Ignaczak, jeden z najlepszych siatkarzy w historii polskiej siatkówki. W 2011 i 2012 roku dwukrotnie przyznano mu tytuł najlepszego Libero Ligii Światowej. Jako zawodnik Asseco Resovii razem z drużyną wywalczył trzy złote medale Mistrzostw Polski, a także srebro Ligi Mistrzów.