Reklama

Ludzie

Marcin Warchoł: Jestem gwarantem rozwoju Rzeszowa!

Z dr. hab. Marcinem Warchołem, wiceministrem sprawiedliwości i kandydatem na prezydenta Rzeszowa, rozmawia Aneta Gieroń
Dodano: 07.05.2021
53625_warchol
Share
Udostępnij
Aneta Gieroń: W Rzeszowie czuje się Pan już u siebie tak samo jak w Nisku, czy w Warszawie?

Marcin Warchoł: Tak. Jestem związany z Rzeszowem od dzieciństwa, choć urodziłem się w Nisku, a studia prawnicze ukończyłem w Warszawie. 3 lata temu zostałem wybrany posłem z Rzeszowa – zaufało mi około 5000 rzeszowian, a w sumie poparło blisko 29 tys. głosujących, co dało trzeci wynik na liście PiS w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim, przy starcie z 30. miejsca. Już w 2019 roku w wyborach parlamentarnych zdobyłem poparcie Tadeusza Ferenca, bo pomogłem zrealizować marzenia pana prezydenta związane z rozwojem Rzeszowa. Tutaj poznałem moją żonę, w Rzeszowie robiłem praktyki adwokackie, przygotowywałem mój doktorat. To miasto jest dla mnie ważne od dawna, a wszystkie obietnice, jakie złożyłem w kampanii poselskiej, zrealizowałem. Zobowiązałem się przekazać Zamek Lubomirskich dla rzeszowian i to się udało. Obiecałem rozpoczęcie budowy nowego gmachu Sądu Okręgowego – przetarg niedawno został ogłoszony. Od początku deklaruję moją gotowość do poszerzania granic Rzeszowa i to robię, w przeciwieństwie do moich kontrkandydatów. Uwielbiam to miasto, świetnie się tutaj czuję i wspaniale mi się tu mieszka z żoną i trójką dzieci.

Tym bardziej martwią Pana ostatnie sondaże przedwyborcze, w których może Pan liczyć na kilkunastoprocentowe poparcie rzeszowian, które czasem dają Panu szanse na wejście do II tury wyborów prezydenckich, a czasem nie. We wszystkich sondażach lepiej od Pana wypada Konrad Fijołek, a z Ewą Leniart, wojewodą podkarpackim, ostro walczycie o drugie miejsce w ocenach respondentów.
 
Dotychczas opublikowane zostały dwa sondaże poważnych sondażowni. W jednym prowadzi pan radny Fijołek a w drugim Marcin Warchoł. 
 
Występy w debatach telewizyjnych i radiowych w walce o głosy Panu pomogły? Jak Pan ocenia swoje występy?
 
Jestem zadowolony, że podczas debat mogłem podkreślać różnice pomiędzy mną a konkurentami i przekazywać informacje, o których ludzie nie wiedzą. Apelowałem np. do pani wojewody, by przestała ciągle mnie atakować, bo pochodzimy z tego samego obozu. Przeciętny widz mógł mieć wrażenie, że pani wojewoda atakuje tylko Warchoła a nie kandydata opozycji, Konrada Fijołka. Ja nigdy nie atakuję pani wojewody Leniart. Mogę mówić o niej tylko dobrze. Jedyne co nas różni to ocena prezydentury Tadeusza Ferenca. Według mnie to był fantastyczny okres w rozwoju miasta, ona ocenia to inaczej. Zwróciłem się też do Konrada Fijołka, aby przestał atakować wyborców prawicy, skoro zatrudnia go marszałek z PiS, Władysław Ortyl. Apelowałem do niego o konsekwencje. Skoro PiS taki zły to niech przestanie pobierać środki z urzędu marszałka z PiS.
 
Zdaniem ekspertów i politologów, w trakcie tych dyskusji prezentował Pan wyuczone informacje o mieście, ale nie do końca był przekonywujący.
 
Podczas debaty starałem się podkreślać różnicę pomiędzy moim programem a pozostałych konkurentów.  Nie ma ludzi idealnych, jednak z tego grona kandydatów mam do zaoferowania mieszkańcom Rzeszowa największe doświadczenie w zarządzaniu ludźmi, najlepsze wykształcenie oraz zaplecze w postaci prezydenta Ferenca. Chcę dobrej kontynuacji, a nie ataku na wspaniały dorobek Rzeszowa ostatnich lat, jak robią to moi konkurenci. Oferta dla rzeszowian jest prosta: Jeśli chcecie dobrej kontynuacji z wpływem prezydenta Ferenca, to głosujcie na mnie, jeśli chcecie eksperymentów, głosujcie na moich konkurentów.

Przesunięcie wyborów prezydenckich w Rzeszowie z 9 maja na 13 czerwca, daje o ponad miesiąc dłuższą kampanię. Pana to cieszy, czy martwi?
 
Z jednej strony wolałbym, aby wybory odbyły się w najszybszym możliwym terminie.

Dlaczego?
 
Uważam, że trzeba oddać głos mieszkańcom i to rzeszowianie powinni zadecydować, kto powinien być ich gospodarzem. Im szybciej tym lepiej. Tego wymagają reguły demokracji. Z drugiej jednak strony cieszę się, że o kilka tygodni przesunięta jest data wyborów. Będę miał więcej czasu, by pokazać fundamentalną różnice pomiędzy mną a pozostałymi kandydatami na prezydenta Rzeszowa. Ja proponuję dynamiczny rozwój miasta wg strategii prezydenta Ferenca, w tym dalsze jego powiększanie. Moi konkurenci zadeklarowali, że nie chcą w ten sposób poszerzać już miasta. Według mnie dla mieszkańców wybór jest prosty, albo Warchoł i Ferenc oznaczający rozwój Rzeszowa albo konkurenci i anty rozwój. 
 
Nie brakuje głosów, że czerwcowa data wyborów może okazać się korzystana dla Ewy Leniart, wojewody podkarpackiego. Według Pana przesunięty kalendarz wyborczy premiuje któregoś z kandydatów?
 
Nie zastanawiam się nad tymi prognozami. Koncentruję się na tym, co ja mogę dobrego zrobić dla mieszkańców Rzeszowa. Szukam nowych tematów i staram się je realizować. Od połowy maja, gdy luzowanych będzie wiele obostrzeń, możliwe będą bliższe spotkania z mieszkańcami wielu osiedli i bez konieczności zakładania masek. Z drugiej strony, już od 3 lat, czyli odkąd zostałem wybrany na posła z Rzeszowa, co tydzień spotykam się z mieszkańcami i realizuję obietnice wyborcze. Dzięki temu, oprócz odzyskania Zamku Lubomirskich i budowy nowej siedziby Sądu Okręgowego, udało mi się doprowadzić do zmiany przepisów związanych z monorail, pozyskać pieniądze na szpitale i straż pożarną oraz wesprzeć powiększenie Rzeszowa. Uważam, że jestem jedynym posłem z Rzeszowa, który od 2019 roku zrealizował wszystkie obietnice wyborcze. Doceniła to nawet rzeszowska Gazeta Wyborcza, która przyznała mi drugie miejsce wśród najaktywniejszych posłów z Podkarpacia. Pierwsze zajęła Krystyna Skowrońska z Mielca. W uzasadnianiu wskazywano moje duże zaangażowanie w sprawy samorządu. 

I wystarczyło niespełna 3 lata, by przekonał Pan do siebie byłego już prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, który wskazał Pana na swojego następcę. W tym czasie zapomniał o współpracownikach, których przed laty także widział w roli swoich kontynuatorów, jak chociażby Marka Ustrobińskiego, czy Konrada Fijołka!
 
Dostrzegł we mnie kontynuatora swojej wizji Rzeszowa. A co pan Konrad Fijołek zrobił przez ostatnich 18 lat, zbudował choć jedną ławkę?

Jako radny odpowiedzialny był za popieranie lub negowanie projektów uchwał wnoszonych przez prezydenta Ferenca. To oznacza, że bez wsparcia większości radnych, byłemu już prezydentowi, trudno byłoby realizować swoje pomysły na miasto. Także na budowę ławek. 
 
Tym bardziej jestem pewny, że poparcie prezydenta Ferenca dla mojej kandydatury na nowego prezydenta, wynika z jego zaufania do mojej osoby. Pomogłem prezydentowi spełnić marzenia związane z Zamkiem Lubomirskich, kolejką jednoszynową monorailem. To co przez wiele lat było niemożliwe, przy mojej pomocy udało się zrealizować. Jestem wiarygodny i skuteczny, co w ostatnich latach wielokrotnie potwierdziłem. Nie znam podobnych osiągnięć moich konkurentów. 

Przez lata bez problemu funkcjonował Pan w Warszawie w Zjednoczonej Prawicy. Co się stało w Rzeszowie, że nazwisko Marcina Warchoła, większą niechęć wzbudza u lokalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości, niż chociażby u działaczy Platformy Obywatelskiej czy Lewicy?
 
U działaczy tak, u wyborców nie. Zaufało mi  prawie 29 tys. osób w ostatnich wyborach. Przeskoczyłem wielu działaczy PiS dzięki poparciu wyborców i pewnie mają uraz. Do tego w sensie lokalnych układów jestem osobą z zewnątrz. To co nas z panią wojewodą różni, to stosunek do polityki pana prezydenta Ferenca i wizji rozwoju Rzeszowa. Ewa Leniart jest przeciwko rozszerzaniu miasta, ja natomiast jestem za przyłączaniem nowych terenów.  
 
Pani wojewoda nie jest przeciwna poszerzaniu Rzeszowa – w ostatnim czasie zgodziła się na przyłączenie Racławówki Doły. Prawdą jednak jest, że lansuje politykę przemyślanego powiększania miasta opartego na dialogu z ościennymi gminami.
 
Jeśli Pani nazywa „przemyślaną” politykę zatrzymania poszerzania Rzeszowa, to ja się z tym fundamentalnie nie zgadzam. Mniejszy Rzeszów to mniejszy budżet na oświatę, kulturę, sport, infrastrukturę. 
 
Tadeusz Ferenc rządził Rzeszowem 18 lat. Wszystko co robił, Pan chce kontynuować?
 
Tak. 

I zgadzać się na każdą inwestycję, każdego inwestora w każdej lokalizacji Rzeszowa?
 
Wszystkie decyzje dla inwestorów wydawane były zgodnie z prawem i w przyszłości też tak będzie, bo nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. W Rzeszowie ciągle mamy niedobór mieszkań, zaledwie 436 mieszkań na tysiąc mieszkańców. Inwestycje i rozwój to są też nowe miejsca pracy. Jeżeli wstrzymamy inwestycje, zniknie możliwość zatrudniania, a to nie jest korzystne dla żadnego miasta. I nie mogę się zgodzić na narrację o betonowaniu Rzeszowa – co roku prezydent Ferenc sadził co najmniej 2 tys. drzew. 58 proc. powierzchni miasta stanowią tereny zielona. Na inwestycje związane z miejską zielenią w budżecie zarezerwowane jest 15 mln zł. Tylko w tereny rekreacyjne wokół Wisłoka zostało zainwestowanych 12 milionów złotych. Pamiętajmy też, że żadna decyzja o warunkach zabudowy nie jest wydawana przez przypadek. Wcześniej trafia do kilkunastu podmiotów, które mogą zgłosić do niej sprzeciw, zanim zostanie wydana inwestorowi. To jest postępowanie administracyjne, od którego zawsze można się odwoływać do sądów i to dwóch instancji. 
 
Może dlatego w połowie kwietnia 2021 roku przedstawiciele społeczni stowarzyszeń reprezentujący interesy mieszkańców Rzeszowa, skupieni wokół ruchu miejskiego Razem dla Rzeszowa, złożyli zawiadomienie do Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego prezydenta miasta Tadeusza Ferenca i jego podwładnych. Chodzi o wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i pozwoleń budowalnych z naruszeniem prawa i przez to działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego. 
 
To doniesienie traktuję jako element walki politycznej. Nie pozwolę powiedzieć złego słowa na prezydenta Tadeusza Ferenca. W mojej ocenie, ci, którzy złożyli to zawiadomienie, przez 18 lat nic nie zrobili dla dobra miasta.  Przez tyle lat były inicjowane najróżniejsze postępowania przeciwko prezydentowi Ferencowi, w Ratuszu były służby i organy, które sprawdzały i opiniowały działanie samorządu Rzeszowa. Nie dopatrzono się żadnych uchybień i nagle wyciąga się „odgrzewane kotlety” próbując oczernić ikonę naszego miasta. Nie zgadzam się na to i zawsze będę głośno protestował przeciwko temu.
 
Inwestor jest od zarabiania pieniędzy, samorząd od stania na straży interesów mieszkańców Rzeszowa, przy jednoczesnym inicjowaniu nieustannego rozwoju. Może warto z równą uwagą wsłuchiwać się w głosy rzeszowian co i deweloperów, a tego balansu w ostatnich latach zabrakło.
 
Dzięki polityce prezydenta Ferenca, Rzeszów jest stawiany za wzór nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Dlatego chcę ten kierunek kontynuować. Natomiast moi konkurenci proponują coś innego, co jest na razie jedynie teorią i eksperymentem. Dlatego warto wybrać sprawdzone rozwiązanie, gdyż Rzeszowa nie stać na utratę lat inwestycji, zatrzymanie dynamiki rozwoju, bo zamiast sprawdzonej polityk prezydenta Ferenca, ktoś będzie chciał eksperymentować. Powstrzymanie rozwoju oznacza stagnację. Jeśli zabraknie inwestycji, to z czego będą pieniądze na nowe miejsca pracy, budowę obiektów sportowych, rekreacyjnych, czy edukację ?!

Nikt nie mówi o zablokowaniu inwestycji, raczej o większej dbałości w zachowaniu terenów zielonych dla rzeszowian.
 
Zgadzam się, dlatego przypomnę o Parku Papieskim w Rzeszowie, który powstał dzięki prezydentowi Ferencowi – 17 hektarów trawników, alejek spacerowych, placów zabaw, muszla koncertowa, parkingi oraz sztuczny strumień. To wszystko w miejscu, gdzie w 1991 roku odbyło się w Rzeszowie spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Miasto odkupiło tam dużą działkę od Carrefoura, gdzie spółka chciała wybudować hipermarket.
W Rzeszowie mamy ponad 150 km ścieżek rowerowych.

Jeśli chodzi o inwestycje w mieście, będzie Pan, podobnie jak dotychczasowy prezydent Ferenc, zainteresowany, żeby jak najwięcej budować, także w Śródmieściu? 

Każda budowa wymaga sprawdzenia możliwości prawnych. Jestem prawnikiem i będę stał na straży, by każda inwestycja odbywała się z poszanowaniem prawa i w dialogu z mieszkańcami. Natomiast nie dam się wpędzić w pułapkę anty rozwoju. Nie zgadzam się z argumentacją moich wyborczych konkurentów, którzy uważają, że rządy prezydenta Ferenca doprowadziły do chaosu. Wręcz przeciwnie, całe 18 lat rządów byłego prezydenta uważam za bardzo ważne w historii i rozwoju miasta. Liczby w sondażach mówią same za siebie. 95 proc. rzeszowian jest zadowolonych z miasta, w którym żyje, a 88 proc. bardzo dobrze ocenia rządy prezydenta Ferenca.
 
Jak Pan widzi „Dolinę Wisłoka” w Rzeszowie? 
 
Tam, gdzie nie można budować, bo zabraniają tego Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, czy są to tereny zalewowe, oczywiście, nie budujemy. Ale w miejscach, gdzie możemy wprowadzić rozwiązania przyjazne dla rzeszowian, działajmy. Chciałbym, by na bulwarach powstał wodny park wodny i jeśli zostanę prezydentem na pewno to zrealizuję. Niewielkim kosztem można zrobić plaże miejskie. Już w 1973 roku były robione konkursy na zagospodarowanie terenów nadbrzeżnych Wisłoka, które do dziś nie zostały zrealizowane.   

Bez względu na ekologiczne koszty jest Pan też zwolennikiem budowy południowej obwodnicy Rzeszowa?
 
Tak, ta droga jest niezbędna, by rozwiązać problemy komunikacyjne południowej strony Rzeszowa. Zależy mi też na domknięciu rzeszowskiego ringu.  Prezydent Tadeusz Ferenc, który był twórcą wielu innowacyjnych rozwiązań, miał wizję dokończenia budowy ringu wokół Rzeszowa, czyli połączenia DK 97 z DK 94, a tym samym połącznia z autostradą A4. Obiecuję, że jako prezydent tę koncepcję zrealizuję. Droga ta możliwa byłaby w wariancie droższym lub tańszym. Tańszy, zakłada drogę wojewódzką, bardziej krętą i dopasowaną do miasta. Bardziej komfortowa byłaby droga krajowa, ale koszt takiej inwestycji będzie dużo większy. Ważne jest też połącznie al. Sikorskiego z DK 94. Zyskalibyśmy wspaniałe tereny inwestycyjne, zwłaszcza w okolicach Krasnego. 

Wybory w 2021 roku dają każdemu z kandydatów tylko dwuletnią kadencję w rzeszowskim Ratuszu – obietnic w kampanii padają setki. Jakie najważniejsze założenia programu chciałby Pan zrealizować do 2023 roku?
 
Na pewno chcę rozwiązać problem korków w mieście. Postawię na budowę obwodnicy oraz transport zbiorowy. Zależy mi na rozpoczęciu budowy miejskiej kolejki, czyli monorail. Trwają już zaawansowane rozmowy z inwestorami i więcej szczegółów pokażę jeszcze w obecnej kampanii. Bardzo ważne są dla mnie inwestycje w rekreacje i wypoczynek. Chcę budowy parku wodnego na bulwarach i aquparku. Zależy mi na powstaniu plaż miejskich, nowych ścieżek rowerowych i infrastruktury sportowej. Sam biegam, spędzam aktywnie czas z żoną i trójką dzieci, rozbudowa miejsc, gdzie czas mogą spędzać całe rodziny, jest dla mnie priorytetem. Równie istotna jest oferta kulturalna i uważam, że Zamek Lubomirskich jest do tego znakomitym miejscem, wbrew temu, co twierdzi pan Konrad Fijołek.  Zamek Lubomirskich w obecnej formie został zbudowany w 1902 roku. Ratusz miejski dzisiejszą bryłę przyjął pod koniec XIX wieku i nic nie stało to na przeszkodzie, żeby w latach 1993-95 przeprowadzić jego gruntowną przebudowę. Skoro w miejskim magistracie z udziałem konserwatora zabytków możliwa była przebudowa korytarzy, a nawet likwidacja stropu w obecnej sali sesyjnej, na pewno jest to także możliwe w Zamku Lubomirskich. Chciałbym, by powstało tam multimedialne Centrum Kultury, z innowacyjnymi propozycjami kulturalnymi, o których byłoby głośno nie tylko w Rzeszowie i na Podkarpaciu, ale też w Polsce. 
 
W ostatnich latach realizuje się Pan w polityce rządowej, w samorządzie byłby Pan odpowiedzialny chociażby za politykę historyczną w mieście i edukację. Jak Pańskie poglądy, skrajnie prawicowe, których Pan nie ukrywa, mogłyby wpływać np. na politykę kadrową w stosunku do nauczycielek, które brałyby w Rzeszowie udział w Strajku Kobiet?
 
Od 15 lat jestem nauczycielem akademickim na Uniwersytecie Warszawskim i nigdy nikt z moich studentów nie poskarżył się na moje zachowanie wynikające z poglądów. Nikogo nie pytam o poglądy i nikogo nie oceniam na podstawie jego poglądów. Jeśli zostanę prezydentem Rzeszowa, nic się w tej materii nie zmieni. Od dawna współpracuję z osobami o różnych poglądach politycznych i nie przeszkadza to w osiąganiu kompromisów. Zawsze cechowała mnie otwartość i tolerancja dla różnicy poglądów.
 
Jeśli zostałby Pan prezydentem Rzeszowa, na stałe chciałby Pan korzystać z doradztwa byłego prezydenta Rzeszowa?
 
Tak.

Z czyjego jeszcze? Przed I albo II turą wyborów przedstawi Pan drużynę, z jaką chciałby Pan rządzić w Ratuszu, jeśli uda się Panu wygrać wybory?
 
To będą ludzie z drużyny prezydenta Tadeusza Ferenca. Już 10 lutego zapowiedziałem, że nikogo z Urzędu Miasta Rzeszowa nie chcę zwalniać – obecne kadry uważam za sprawdzony i skuteczny zespół. Z nimi chcę realizować „Dobrą Kontynuację”. Ci ludzie przez lata wygrywali wiele spraw dla Rzeszowa. Zwycięskiego składu się nie zmienia. 

Według Pana czeka nas I, czy może II tury wyborów na prezydenta Rzeszowa?
 
Nigdy nie zajmowałem się sondażami i spekulacjami, ale pewnie II tury są bardziej realne.
 
Kto będzie walczył w II turze?
 
Jestem realistą i spokojnie czekam na wyniki I tury. Głosy rzeszowian zdecydują o nazwiskach kandydatów walczących w II turze. Szanse na zwycięstwo wszystkich kandydatów są wyrównane.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy