Że była genialnym naukowcem, jedyną kobietą w historii Nagrody Nobla, która dwukrotnie, bo z chemii i fizyki, otrzymała tę najbardziej prestiżową na świecie nagrodę dla naukowców – wiemy wszyscy. O tym, jaką była kobietą, matką, szefową – niewielu z nas wie cokolwiek, ale Shelley Emling w swej powieści „Maria Skłodowska-Curie i jej córki” snuje świetną opowieść o życiu genialnej Polki, której niezależności i pracowitości zazdrościć mogły nie tylko współczesne jej kobiety, ale przede wszystkim dziewczyny z XXI wieku. Za kilka miesięcy niezwykła biografia niezwykłej Polki do zobaczenia w kinie. W roli Marii Skłodowskiej-Curie, Karolina Gruszka.
Książka jest historią jedynej na świecie rodziny uhonorowanej sześcioma nagrodami Nobla (dwie otrzymała Maria Skłodowska-Curie, jedną jej mąż Pierre Curie z fizyki, po jednej z chemii otrzymali: Irène Joliot – Curie, córka Marii Skłodowskiej-Curie i jej mąż Frédérik Joliot oraz Henry Labouisse, Pokojową Nagrodę Nobla, prywatnie mąż córki Marii Skłodowskiej – Curie, Ewy Curie).
Shelley Emling przedstawia nam opowieść o najsłynniejszej na świecie rodzinie naukowców. Autorka skupia się na relacjach matki z córkami, rzucając nowe światło na osobę legendarnej uczonej. W książce znajdujemy prywatne listy Marii, które upubliczniła jedyna wnuczka uczonej, są też opisane podróże do USA i przyjaźń z dziennikarką, Missy Meloney, która zorganizowała Marii Curie z córkami tournee po Ameryce połączone z cyklem wykładów i odczytów. Gdyby nie wsparcie amerykańskich kobiet, Maria nie mogłaby kontynuować swych badań naukowych oraz wesprzeć istniejącego do dziś Instytutu Radowego w Warszawie. Bogato udokumentowana opowieść przedstawia Marię Skłodowską-Curie jako człowieka z krwi i kości, przyjaciółkę, matkę i babcię, żonę i kochankę.
Najważniejsza jest wiara, że każdy z nas ma talent
Są w niej smutne wspomnienia o odrzuceniu kandydatury Marii Skłodowskiej na członka Francuskiej Akademii Nauk (Akademia nie przyjmowała kobiet aż do 1979 roku), są też mało znane wątki z burzliwej miłości Marii i Paula Langevina, zwłaszcza, że zakazanej, bo Paul miał żonę i dzieci.
Lektura tym ciekawsza, że pokazuje mentalność kobiety z początku XX wieku, która zdaje się być tak nowoczesna i światła, że współczesne panie skupione wokół Kongresu Kobiet mogłyby się wiele od niej nauczyć. Maria Skłodowska była tytanem pracy i choć córki kochała nad życie, to trudno o niej powiedzieć nadopiekuńcza mama, raczej partnerka do rozmów, inspiratorka zainteresowań, towarzyszka naukowych i filozoficznych dysput.
Ciekawe są wspomnienia reguł, jakimi Maria kierowała się wychowując córki. Na pierwszym miejscu były: nauka, obowiązkowość, systematyczność, praca. Gdy dziewczynki wyjeżdżały na wakacje do Polski, nawet wtedy miały codziennie przez około godzinę uczyć się matematyki, ćwiczyć na fortepianie i dodatkowo codziennie uprawiać sport na świeżym powietrzu. To na pewno przyniosło fantastyczne efekty, w Stanach Zjednoczonych wszystkie trzy panie zachwycały naturalną konwersacją po angielsku, francusku i polsku. W przyszłości Irène Curie miała zostać znakomitą chemiczką, która wspólnie z mężem zdobyła Nagrodę Nobla za odkrycie sztucznej promieniotwórczości.
Maria Skłodowska była nie tylko dumna z sukcesów naukowych córki, ale i traktowała jak swoją powiernicę w chemiczno-fizycznych dysputach. Ewa, druga córka Skłodowskiej była z zupełnie innego świata, pianistka, dziennikarka, długo szukała swojego miejsca w życiu i czuła się chyba nie dość doceniania przez matkę. I nawet jeśli tak było, to Maria Skłodowska-Curie uważała, że życie nie jest łatwe dla nikogo z nas. Ale co z tego? Musimy być wytrwali, a przede wszystkim wierzyć w siebie. Musimy wierzyć, że mamy do czegoś talent i że to coś należy osiągnąć za wszelką cenę.