„Tylko umiłowane wody Wisłoka pozostały niezmienne i płyną wytrwale jak dawniej”, napisał Józef Ryś w swoich opowiadaniach, w których wspomina mieszkańców wsi Łąka, podrzeszowskich wiosek, jak i samego Rzeszowa. Sportretował chłopów i Żydów, spisał legendy krążące wokół tajemniczych zakoli Starego Wisłoka, a na prośbę Franciszka Kotuli w nutach, opisach i rysunkach utrwalił także ludowe obrzędy wydane w 1972 roku jako „Wesele Łąckie”. Pisał gwarą, ale z talentem, którego mógłby mu pozazdrościć niejeden współczesny pisarz. Można się o tym przekonać sięgając po wydaną właśnie przez Gminę Trzebownisko książkę z twórczością Józefa Rysia pt. „Tylko wody Wisłoka pozostały niezmienne”. Jej promocja odbyła się 3 października w Centrum Kultury i Sztuki w Łące, które realizuje projekt „Śladami Józefa Rysia”.
– Był artystą wyjątkowym, dlatego jego portret znalazł się na muralu zdobiącego wejście do naszego centrum. Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie podjęło się wydobycia dzieł Rysia ze swoich zbiorów, by można było przypomnieć je w książce. Rozpoczęliśmy także kwerendę terenową w poszukiwaniu śladów jego życia i twórczości. Odkrywaliśmy coraz więcej rysunków, rękopisów, docieraliśmy do ludzi, którzy chętnie podzielili się wspomnieniami. Dzięki temu postanowiliśmy nie tylko wydać książkę, ale także serię „Łąckie pocztówki”, stworzyliśmy pieczęć centrum, której elementem jest grafika i autograf Rysia. Powstał również film o życiu artysty i wystawa, która potrwa do 28 października. Można na niej zobaczyć nie tylko rysunki Józefa Rysia, ale także makatki, plakaty wystaw, rękopisy, rzeźby oraz rzeczy osobiste, m.in. jego skrzypce – opisała projekt gościom wernisażu Agata Nowacka, dyrektor Centrum Kultury i Sztuki w Łące, zauważając, że Ryś, żyjąc z dala od dużych ośrodków kultury mówił, że nie jest ważne, na jak dalekiej prowincji się żyje. Bez względu na to, gdzie nas rzucił los, życie buduje się samemu, na pasji, którą się ma. Sam od momentu, kiedy jako dziecko kredą rysował pierwsze obrazki na stole, rozwijał swoją pasję. Robił to przez całe życie, dlatego dla wielu ludzi także dziś jest inspiracją.
Wiele przedmiotów na wystawę udało się zgromadzić od rodziny i przyjaciół dzięki pomocy Marii Kloc ze Stowarzyszenia "Wszyscy Razem" w Łące. Na wystawę przyszła także rodzina łąckiego artysty, synowa, wnuki i prawnuki.
Józef Ryś urodził się w Łące w 1898 roku, jako drugie z trojga dzieci Wojciecha i Zofii z Barszczowskich. W ubogiej, chłopskiej rodzinie na przednówku bywało głodno, a dzieci posyłało się na zarobek, przez to Józek często opuszczał szkołę. W tym, co go pasjonowało – rysunku i muzyce był samoukiem. Pierwsze skrzypce zrobił sobie sam i nawet w wojsku te talenty rozwijał. W szeregi cesarsko-królewskiej armii Austro-Węgier trafił w 1917 roku. Na froncie pierwszej wojny światowej nauczył się władać karabinem, ale i grał w wojskowej kapeli. Po powrocie do Łąki wraz z kolegami stworzył pierwsze muzyczne trio. Na kolejną wojnę wzięto ich prosto z potańcówki. W walkach z bolszewikami Ryś został ranny w głowę i trafił do szpitala – tam od innych żołnierzy nauczył się grać z nut i malować jak artysta. Potem to doskonalił.
Rysował mieszkańców Łąki, Terliczki, Łukawca, rodzajowe scenki podpatrzone na wsi i obrazki z rzeszowskich targowisk. Zapełniał nimi kartki i zeszyty. Trafiły do książek i na wystawy. Są dziś w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie. „Rysować zacząłem, jak daleko moja pamięć sięga”, wspominał Ryś. Najpierw gliną po ścianach, kredą po stole. Nawet i piec chlebowy ozdobił scenami z polowania, na które hrabia Potocki przyjeżdżał z Łańcuta do swojego łąckiego folwarku.
Muzyka Rysia
Drugą pasją była muzyka. Pierwsze skrzypce sam skonstruował jeszcze jako dziecko. Jego rodzina (miał dwóch synów Józefa i Jana) wspomina, że muzyka w ich domu była non stop, a goście często zaglądali. Ryś był łagodny i unikał kłótni, tak w rodzinie, jak i z sąsiadami. W sobotę, niedzielę schodziły się chłopy z okolicy. Snuły opowieści o dawnych czasach i wojnach, a Ryś z Barszczowskim z Terliczki grali na skrzypcach i grali…
Jan Barszczowski był w pierwszej kapeli, jaką Józef Ryś założył po wojnie, w 1921 roku. Należeli do niej jeszcze Jan Porada i Jan Rząsa. Dwoje skrzypiec, sekund i bas. Ryś grał pierwsze skrzypce, ale mógł na każdym instrumencie. Mówili, że i na widłach zagrać by potrafił. Zespół Rysia słynął od Rzeszowa po Łańcut. W repertuarze miał nie tylko ludowe utwory, ale i walczyki Straussa, piosenki Własta i jazz.
Skrzypce Józefa Rysia na wystawie w Łące. Fot. Alina Bosak
Z Franciszkiem Kotulą poznali się jeszcze przed wojną, w roku 1936, a ponownie spotkali w latach 50-tych. Zachęcał Rysia, aby spisywał łąckie historie i legendy, utrwalał słowem ludzi i obrzędy. Tak powstało „Wesele łąckie” – a w nim drobiazgowe opisy weselnych zwyczajów, kilkadziesiąt rysunków, zapisy nutowe 82 melodii ludowych i teksty weselnych przyśpiewek. Dzieło zajęło kilka zeszytów. „Zaniemówiłem”, przyznał Kotula. Józef Ryś bardzo chciał „Wesele łąckie” zobaczyć drukiem. Nie zdążył. Zmarł 10 maja 1971 roku. Książka ukazała się kilka miesięcy później.
– „Wesele łąckie” przed wydaniem miało bardzo dobre recenzje. Ale z powodów nam nieznanych nie ukazało się w zakładanym terminie. Aby zrekompensować Rysiowi to opóźnienie, Kotula zaproponował mu, aby zaczął spisywać różne historyjki, legendy. Tak powstał zbiór „Echa dawnych lat”, który został wykorzystany do tej publikacji, która właśnie się ukazała. Nie był to jedyny cykl opowiadań, ponieważ Ryś stworzył także cykl „Przy kominie. Od dziadków do wnuków”, które kilka lat temu zostały wydane w książce „Na łącką nutę” – zauważyła Agata Witowicz, która dokonała kwerendy w Muzeum Etnograficznym, odnajdując wiele ciekawych prac Józefa Rysia.
W Łące powstanie amfiteatr i karczma
– Ryś był człowiekiem skromnym, pełnym radości życia. Pisał odważnie, będąc jednocześnie wyczulonym na niesprawiedliwości. Swoją autentycznością w tekstach walczył o lepszy świat – stwierdził obecny na promocji książki Rysia Lesław Kuźniar, wójt gminy Trzebownisko, zdradził też, że gmina nie zamierza tracić rozmachu przy dalszym rozwoju Centrum Kultury i Sztuki w Łące, które powstało w dawnym łąckim spichlerzu. – W najbliższym czasie rozpoczną się prace wokół spichlerza. Powstanie amfiteatr wraz ze strefą parkową, a także fontanna ze strefą rekreacyjno–wypoczynkową. Chcielibyśmy również rozbudować rządcówkę, urządzić w niej karczmę. Odnowimy również zabytkową bramę wjazdową.
Łąka, dawna wieś królewska, której historia mocno wiąże się i z Rzeszowem – bo znalazła się w dobrach, które król Kazimierz Wielki podarował Janowi Pakosławicowi wraz z miastem – a także z Łańcutem – bo najstarsi mieszkańcy dobrze pamiętają jeszcze czasy, kiedy tutejszy folwark należał do Potockich – ma wiele cennych zabytków. Wśród nich pałac projektowany przez Tylmana z Gameren, kościół ufundowany przez księcia Sanguszkę i wspomniany barokowy spichlerz. Wzdłuż wsi biegnie dawne koryto Wisłoka (tzw. Stary Wisłok), którym spływały niegdyś galary ze zbożem, a dziś są urokliwe zakątki. W odkrywaniu tych łąckich zabytków pomaga mapa questingowa „Śladami Józefa Rysia” wydana przez Gminę Trzebownisko, w której dawny artysta okazał się również znakomitym przewodnikiem.
Widok na zabytkowy spichlerz, dziś Centrum Kultury i Sztuki w Łące. W tle widoczne tereny dawnego założenia folwarczno–pałacowego: park z pałacem i stawami, a bliżej po lewej na planie kwadratu dawne obory. Obecnie mieszczą się tam ośrodki opiekuńcze dla dzieci i młodzieży. Fot. Tadeusz Poźniak/archiwum Gminy Trzebownisko