Reklama

Kraj

Puchar Europy FIBA – Anwil – Cholet 81:77 w pierwszym meczu finałowym

Tomasz Więcławski / PAP
Dodano: 19.04.2023
73398_19k6
Share
Udostępnij
Koszykarze Anwilu Włocławek wygrali we własnej hali z francuskim Cholet Basket 81:77 (28:22, 21:31, 15:12, 17:12) w pierwszym meczu finałowym Pucharu Europy FIBA. Rewanżowe spotkanie odbędzie się 26 kwietnia we Francji.

Pierwszy mecz finałowy: Anwil Włocławek – Cholet Basket 81:77 (28:22, 21:31, 15:12, 17:12).

Punkty:

Anwil Włocławek: Phillip Greene 20, Victor Sanders 16, Malik Williams 12, Josip Sobin 9, Lee Moore 8, Michał Nowakowski 7, Luke Petrasek 7, Kamil Łączyński 2, Maciej Bojanowski 0, Dawid Słupiński 0.

Najwięcej dla Cholet: Dominic Artis 19, Boris Dallo 17, Neal Sako 14.

Dla włocławian zwycięstwo w finale Pucharu Europy FIBA byłoby bez wątpienia największym sukcesem w historii. Zresztą żaden polski klub nie zdobył dotychczas tego trofeum. Zespół z Francji także nie ma go w swojej kolekcji, ale chce powtórzyć osiągnięcie innej drużyny z tego państwa – Nanterre, które zdobyło puchar w sezonie 2016-2017. W środę Anwil wykonał w tym kierunku pierwszy krok.

Pierwsza połowa spotkania z Cholet Basket była niezwykle wyrównana. Każdy z zespołów miał lepsze i słabsze momenty. Wynik drużynie gospodarzy "trzymał" Philip Greene, który rzucił do przerwy 15 punktów. Tyle samo uzyskał kapitan gości Boris Dallo. Na przerwę zespoły schodziły przy czteropunktowym prowadzeniu Francuzów (53:49).

W trzeciej kwarcie Anwilowi udało się zniwelować trzy z czterech punktów straty i na ostatnie dziesięć minut oba zespoły wychodziły przy rezultacie 64:65. Świetnie piłką dzielił się Kamil Łączyński, a w ataku Phillipa Greena wspierali Victor Sanders czy Lee Moore.

Ostatnią kwartę od celnej trójki rozpoczął Malik Williams i włocławianie po wielu minutach pogoni za rywalami wyszli na prowadzenie 67:65. Kolejne minuty to seria błędów z obu stron. Te były wynikiem zarówno stawki meczu, jak i lepszej defensywy po przerwie. Oba zespoły zaczęły bowiem grać bardzo twardo w obronie, często na pograniczu przepisów. Gdy oba zespoły przekroczyły barierę 70 punktów, w koszykówkę grał już w zasadzie jednak tylko Anwil i… Dominic Artis z Cholet (19 punktów). W Anwilu rozkręcił się Josip Sobin, jego koledzy postawili prawdziwy mur w defensywie i powoli zaczęli odskakiwać rywalom. Na niespełna dwie minuty przed końcem prowadzili 79:71 po trafieniu Greena. To on był ostatecznie najskuteczniejszy w polskim zespole zapisując na swoim koncie 20 punktów.

Anwil wygrał ostatecznie 81:77 i z niewielką zaliczką pojedzie za tydzień do Francji napisać historię polskiej koszykówki klubowej.

Swój udział w sukcesie Anwilu mają bez wątpienia także miejscowi kibice, którzy wypełnili po brzegi Halę Mistrzów. Z 3900 gardeł wydobywał się przez cały mecz taki hałas, że trudno było zamienić kilka zdań z osobą siedzącą obok. Wszyscy kibice ubrani byli na biało i stworzyli rewelacyjną atmosferę. W wielu trudnych momentach, których w środę nie brakowało, to oni pozwalali zespołowi wrócić na właściwe tory i odrabiać straty. W końcu nie od dziś wiadomo, że Włocławek słynie z trzech rzeczy – keczupu, zakładów azotowych i koszykówki właśnie. "Zróbcie tu piekło, kibice zróbcie tu piekło" – niosło się wiele razy po trybunach. "Wszyscy grają, nikt nie siedzi" – zachęcał spiker. Do poziomu fanów dostosowali się koszykarze, którzy zagrali naprawdę dobry mecz z silną ekipą z Francji. 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy