Reklama

Biznes

600 więźniów znajdzie pracę w Zakładzie Karnym w Załężu

Natalia Chrapek
Dodano: 16.07.2019
46483_glowne
Share
Udostępnij
Druty, spinacze, zapalniczki i żyletki… To najczęściej połykane przedmioty przez więźniów, którzy chcą choć na chwilę opuścić więzienną celę. W holu Zakładu Karnego w Rzeszowie mieści się nawet tablica dokumentująca pomysłowość skazanych. Już wkrótce całą uwagę i zaangażowanie będą mogli poświęcić pracy w przywięziennej hali produkcyjnej, która w tym roku stanęła na terenie rzeszowskiej jednostki. W zakładzie produkcyjno-magazynowym o łącznej powierzchni 13 tys. metrów kwadratowych zatrudnienie ma znaleźć blisko 600 osadzonych. Dla więźniów to przygotowanie do życia na wolności oraz sposób na spłacanie zobowiązań finansowych. Dla pracodawców dodatkowe ręce do pracy i 35 proc. zwrotu kosztów zatrudnienia. 

W polskich więzieniach karę odsiaduje ok. 75 tys. osób, z czego ponad 36 tys. pracuje. Prawie 20 tys. skazanych nieodpłatnie sprząta parki narodowe, odśnieża gminne drogi i kosi miejskie trawniki. Dba też o obejścia w schroniskach, hospicjach czy fundacjach. 
 
Jest też ponad 16 tys. więźniów, którzy zarabiają. W Łodzi szyją togi dla sędziów, prokuratorów i adwokatów. W Sieradzu zajmują się ubraniami dla służb mundurowych, a w Strzelcach Opolskich każdego dnia produkują blisko 4 tys. par butów ochronnych. 
 
W Zakładzie Karnym w Rzeszowie najprawdopodobniej jeszcze w tym roku powinna rozpocząć się produkcja, jeśli tylko znajdzie się przedsiębiorca, który wydzierżawi halę. Wszystko w ramach ministerialnego programu „Praca dla więźniów”ogłoszonego w 2016 roku. Zgodnie z jego założeniami w Polsce ma powstać 40 hal produkcyjnych przy zakładach karnych i aresztach śledczych. Na Podkarpaciu, oprócz Rzeszowa, podobne obiekty planowane są w Sanoku i Chmielowie. Hala produkcyjna w Zakładzie Karnym w Rzeszowie będzie największą tego typu pod względem zatrudnienia. Pracę docelowo będzie mogło znaleźć nawet 600 skazanych, którzy popełnili najcięższe przestępstwa i z uwagi na ich okoliczności oraz wymiar kary nie mogą opuszczać murów więzienia. 
 
– Jesteśmy jedyną jednostką w Polsce, która zadeklarowała taką liczbę zatrudnienia. To sporo, biorąc pod uwagę, że w zakładzie  jest około 1250 miejsc dla więźniów – mówi płk Robert Kogut, dyrektor Zakładu Karnego w Rzeszowie.
 
Hala produkcyjna w rzeszowskim więzieniu powstała za pieniądze z budżetu państwa oraz z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych FAZS. Głównym wykonawcą 35-milionowej inwestycji była firma PEPEBE Włocławek, która wybudowała podobny obiekt w Zakładzie Karnym we Włodawie.
 
Nowo powstały kompleks składa się z hali produkcyjnej o powierzchni ok. 8 tys. metrów kwadratowych i magazynowej, mniejszej – mającej 5 tys. metrów kwadratowych. Ta ostatnia posiada 5 stanowisk odbioru towaru przystosowanych do naczep TIR, z dojazdem od strony pętli autobusowej przy ul. Załęskiej. Nie brakuje też potrzebnej infrastruktury: pomieszczeń administracyjnych, gospodarczych, sanitarnych i socjalnych, a także ogromnej stołówki, która może pomieścić nawet 300 osób. 
 
Obiekt miał wyposażyć producent i dystrybutor mebli tapicerowanych na rynku krajowym i zagranicznym – poznańska firma Woodcomfort. Inwestor się jednak wycofał. Teraz rzeszowska jednostka poszukuje nowego najemcy. Przy nawiązaniu współpracy z przyszłym kontrahentem preferuje jak najdłuższy okres dzierżawy. Zainteresowani mogą składać pisemne oferty w siedzibie zakładu karnego lub drogą elektroniczną na adres: zk_rzeszow@sw.gov.pl do  31 lipca 2019 roku.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Gdy zatrudnienie staje się nagrodą
 
– Praca jest najlepszym elementem resocjalizacji. Dzięki niej osadzeni rozwijają się i zdobywają nowe kwalifikacje. Zarobione pieniądze pozwalają im wyjść z długów, zapłacić alimenty czy pomóc rodzinom i lepiej przygotować się do życia za murami – tłumaczy płk Robert Kogut. 
 
W Zakładzie Karnym w Rzeszowie pracuje obecnie ok. 450 więźniów, z czego 130 odpłatnie. Pozostali są zatrudnieni nieodpłatnie, m.in. w kuchni, pralni i warsztatach, w których wykonują prace naprawcze i konserwatorskie. Zajmują się też utrzymaniem porządku na terenie jednostki. Tegoroczna średnia zatrudnienia skazanych i ukaranych na Podkarpaciu sięga prawie 59 proc., co plasuje Podkarpacką Służbę Więzienną na 2. miejscu w skali kraju, zaraz po Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej w Bydgoszczy. 
 
– W ten sposób poznajemy możliwości danego więźnia. Solidnie wykonywana praca i nienaganne zachowanie oraz pochwały od pracodawcy mogą przyczynić się do przedterminowego zwolnienia skazanego. Z jednej strony taki system potwierdza, że proces resocjalizacji przez pracę przynosi efekty, z drugiej zabiera nam pracowników – dodaje dyrektor. – Cieszy nas fakt, że coraz częściej więźniowie po wyjściu na wolność kontynuują pracę u tych samych pracodawców, tyle, że już na bardziej stabilnych warunkach. Dzięki zdobytym w więzieniu kwalifikacjom popartym praktyką, mogą budować swoją przyszłość na nowo. 
 
Pensja nie do kieszeni
 
Zakłada się, że na starcie kontrahent zatrudni wzakładzie ok. 50 osób, które przetrą szlaki pozostałym więźniom. Grupa będzie pracować na dwie zmiany w systemie 8-godzinnym. Każdy osadzony otrzyma przynajmniej minimalne wynagrodzenie, czyli ok. 1634 zł na rękę. Pensja ulegnie jednak potrąceniom. 45 proc. zarobku trafi na rzecz funduszu aktywizacyjnego, który ma umożliwić powstawanie kolejnych miejsc pracy dla więźniów, akolejne 7 proc. „powędruje” do Funduszu Pomocy Postpenitencjarnej.
 
Pozostała część wypłaty zostanie przeznaczona na zobowiązania alimentacyjne i fundusz tzw. „żelaznej kasy”, czyli „zaskórniaków” gromadzonych na koncie więźnia do momentu jego wyjścia na wolność. Te mają zagwarantować skazanemu bezpieczeństwo finansowe podczas pierwszych dni po opuszczeniu więzienia. 
 
W razie zatrudnienia osadzonego w niepełnym wymiarze czasu pracy, płaca musi być proporcjonalna do liczby godzin zatrudnienia.
 
Przedsiębiorcy zatrudniający więźniów, podobnie jak w przypadku osób niepełnosprawnych, mają zapewnioną ulgę. Obecnie funkcjonuje ona jako ryczałt i finansowana jest ze środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy. Dzięki temu pracodawca raz na kwartał może otrzymać zwrot 35 proc. kosztów zatrudnienia więźniów. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Życie za kratami też kosztuje
 
W hali produkcyjnej w rzeszowskim zakładzie karnym ma pracować nawet 600 osadzonych. To prawie połowa skazanych przebywających w jednostce. Wszystkich jest teraz ok. 1180, w tym 80 kobiet. Każdego dnia pilnuje ich ok. 450 funkcjonariuszy. Do tego dochodzą jeszcze pracownicy cywilni.
 
– Zakład jest specyficzną jednostką. Chociaż określamy go mianem zamkniętego, oprócz recydywistów mamy tutaj osoby, które po raz pierwszy odbywają karę. Są też tymczasowo aresztowani i najbardziej niebezpieczni – wyjaśnia dyrektor. -W Rzeszowie mieści się jeden z największych oddziałów terapeutycznych dla mężczyzn z zaburzeniami psychicznymi oraz dla kobiet i mężczyzn uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Łącznie ok. 200 osób. 
 
Tymczasem koszt utrzymania jednego osadzonego to blisko 3,5 tys. zł miesięcznie.  Na kwotę składają się m. in. opłaty związane z utrzymaniem obiektów w jednostce (media) oraz uposażeniami funkcjonariuszy. – Wbrew przekonaniu społeczeństwa te pieniądze nie „idą” tylko na wyżywienie więźnia czy zorganizowanie mu miejsca do przebywania w trakcie odbywania wyroku.

Według założeń programu „Praca dla więźniów” koszty utrzymania skazanych mają zmniejszyć się o jedną trzecią.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy