– Projekt południowej obwodnicy Rzeszowa jest gotowy. Kompletujemy dokumentację i w styczniu lub lutym wystąpimy o zgodę na budowę – zapowiada Maciej Chłodnicki z biura prasowego w rzeszowskim ratuszu. Miasto obstaje przy pierwotnym wariancie, z mostem nad Zalewem i liczy, że tym razem procedury pójdą sprawnie.
To jedna z tych inwestycji, których realizacja idzie jak po grudzie. Budowa miała ruszać w 2018 roku, a nie zacznie się nawet w tym. Wszystko przez kontrowersje wokół przebiegu drogi i brak porozumienia między władzami miasta i województwa. Obwodnica o długości 6 km ma prowadzić od ul. Podkarpackiej do ulicy Sikorskiego, przez osiedla Budziwój i Biała. W Budziwoju skrzyżuje się z ul. Jana Pawła. Jej częścią jest ok. kilometrowy most podwieszany z sześcioma pylonami nad Wisłokiem w okolicach zalewu. Drugi, mniejszy most ma się znaleźć nad Strugiem.
– Ten wariant jest taki sam, jak zaproponowany w 1992 roku i po akceptacji urzędu marszałkowskiego i starostwa powiatowego wpisany do miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego województwa podkarpackiego – podkreśla Maciej Chłodnicki. – Taki przebieg obwodnicy południowej znajdzie się we wniosku o zgodę na budowę, który złożymy w styczniu lub lutym.
Po ponad 20 latach na tych terenach powstało jednak wiele domów, których właścicielom sąsiedztwo obwodnicy nie jest na rękę. Jednocześnie ekolodzy zaczęli stawać w obronie walorów przyrodniczych zalewu Wisłoka z jego wysepkami i zacisznymi zatoczkami. W ubiegłym roku powody proceduralne i związane z ekologią (7 odwołań od decyzji środowiskowej spowodowały decyzję o jej uchyleniu), sprawiły, że Rzeszów nie uzyskał zgody wojewody podkarpackiego i nie zdążył na czas złożyć kompletnego wniosku o dofinansowanie. Tym samym inwestycja utraciła szansę na 277 mln zł dofinansowania (cały koszt inwestycji to ok. 450 mln zł) z Funduszy Europejskich.
W ubiegłym roku starosta rzeszowski i wojewoda podkarpacki proponowali zmianę przebiegu obwodnicy – wydłużanie trasy i poprowadzenie jej przez Rzeszów, Boguchwałę i Tyczyn. Ratusz pozostaje tej propozycji przeciwny.
Podczas grudniowej sesji rady miasta, szef klubu Rozwój Rzeszowa, Konrad Fijołek zarzucał opozycji z PiS, że nic nie zrobiła, aby miasto wreszcie otrzymało środki na budowę obwodnicy południowej. Obwodnica zdaje się być postrzegana jako sprawa polityczna, a nie inwestycja, nad którą warto wspólnie usiąść, by wybrać najlepsze dla miasta rozwiązanie.
Złożenie kolejnego wniosku oznacza, że batalia o obwodnicę rozpoczyna się na nowo. Nie wiadomo, jak sprawnie pójdą procedury zdobycia zgód potrzebnych do budowy drogi. Ale ze zdobyciem dofinansowania z kończącego się unijnego budżetu na lata 2014-2020 może być krucho. Marszałek właśnie ogłosił, że uruchamia ostatnie rezerwy. Czy Rzeszów zdąży z wnioskiem?