Reklama

Biznes

Rzeszów stolicą karpackiego dziedzictwa?

Aneta Gieroń
Dodano: 28.05.2014
12830_Marka_karpacka_127
Share
Udostępnij
Dr Zoltan Somogyi, dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Turystycznej otwierając I Forum Turystyczne Państw Karpackich w ramach V Forum Innowacji w Rzeszowie, stwierdził pewnie kurtuazyjnie, ale czemu nie potraktować tego poważnie, że skoro Rzeszów jest stolicą innowacji, to może warto, aby był też stolicą turystyki karpackiej. I choć na Forum, jak to zwykle bywa padło więcej ogólników niż konkretów, to warto na poważnie zastanowić się nad marką karpacką. 
 
Euroregion Karpacki. Ponad 150 tys. km kw. powierzchni, ponad 15 mln ludności, obszar łączący aż pięć państw: Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię i Ukrainę oraz bogactwo kulturowo-przyrodnicze, jakiego nie ma już nigdzie w Europie. Tak wygląda to w liczbach i wygląda nieźle. Fakty są mniej entuzjastyczne – jedyny euroregion w Europie, który nie wypracował sobie spójnej strategii, marki karpackiej oraz pozycji liczącego się gracza w branży turystycznej starego kontynentu mimo bezdyskusyjnego potencjału.
 
Trafnie zauważył Michael Meyer, koordynator projektu Strategii Zrównoważonego Rozwoju Turystyki w Karpatach, uczestnik debaty „Marka Karpacka. Dlaczego warto budować markę Karpat?, że najważniejszym problemem tego regionu jest brak tożsamości karpackiej. Góral z Zakopanego, mieszkaniec słowackich Tatr Wysokich, i owszem, powiedzą o sobie Polak, Słowak, ale nigdy karpacki góral i to jest problem. Dopóki sami mieszkańcy tego regionu nie poczują dumy z bycia mieszkańcem Karpat, tak długo dyskusje i opowieści o marce karpackiej będą mrzonką.
 
Zwłaszcza, że budowanie marki karpackiej, to nie tyle budowanie marki turystycznej, co marki gospodarczej. Ta ma stać się symbolem jakości życia na terenach górskich. Z dziewiczą przyrodą na sporym swym obszarze oraz niezwykle bogatych kulturowo. Nigdzie indziej w Europie nie ma takiego tygla kultur, religii i tradycji, które co kilkadziesiąt kilometrów się zmieniają. Dlatego nie ma wątpliwości, że w przeciwieństwie do marki alpejskiej, która jest typowo górską marką, karpacka powinna być kulturowa.  
 
– Dlaczego tyle o marce?! Bo marki są po to, by rozkochać w sobie konsumentów, by byli jej wierni na długie lata, by się z nią utożsamiali i przy niej trwali, a przede wszystkim, by chcieli za nią płacić. Na tym polega sukces najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie w różnych branżach, z czego rodzi się moda na posiadanie pewnych rzeczy, czy odwiedzanie określonych miejsc. Idealnie byłoby wykreować równie silną markę Karpaty. Nie jest to zadanie na rok, czy dwa, ale na wiele lat – mówił Piotr Lutek z Euroregionu Karpackiego.
 
Czy to się jednak uda, w tak ogromnej różnorodności Karpat?
 
Franciszek Bachleda- Księdzularz, parlamentarzysta i samorządowiec z Podhala, zapewniał, że najważniejsze są góry.  Tatry są częścią Karpat, tak samo jak Karkonosze, czy Beskidy i nie ma co obstawać przy swoim małym podwórku, bo to tak jakby mieć Mistrzostwa Europy, ale nie chcieć Olimpiady, bo po co?!
 
– Musimy się chlubić Karpatami, a przede wszystkim wspólnie budować markę karpacką, bo tych wspólnych działań jest mało i mało – mówił Bachleda. – Dotąd udało się tylko w 2013 roku zorganizować Redyk Karpacki, który połączył pięć państw w ramach Karpat.
 
Jakość i jeszcze raz jakość – powtarzała Monika Szymańska, prezes klastra Jakości Życia „Kraina Podkarpacie”.  – To musi być podstawa marki karpackiej.
 
W dyskusji o karpackiej krainie, Alicja Wosik, wicewojewoda podkarpacka, dość gorzko zauważyła, że Euroregion Karpacki istnieje już 21 lat i mówienie po dwóch dekadach o potrzebie stworzenia marki karpackiej trochę rozczarowuje. – Ona być powinna, o tym wiedzą wszyscy i to od dawna – mówiła. 
 
Zdaniem Alicji Wosik, największym atutem tego euroregionu jest jego różnorodność i nadmierna unifikacja może być błędem. 
 
Na tę różnorodność, która powinna być kultywowana zwracał też uwagę Franciszek Bachleda, który nie miał wątpliwości, że Karpaty są jak największy i najważniejszy koral w sznurze góralskich korali, ale ten sznur ma trzy rzędy i tak samo jest z Karpatami. Mają one wiele pasm górskich, wszystkie powinny kultywować swoją tradycję, historię i kulturę, ale jednocześnie mieć świadomość, że perłą w koronie są Karpaty i wszystko co karpackie jest nadrzędne. Nie powinniśmy się rozdrabniać na certyfikowanie bieszczadzkie, pienińskie, czy tatrzańskie. Najbardziej elitarne, prestiżowe i najbardziej pożądane powinny być produkty z logo marki karpackiej. Pytanie, kiedy zostanie ona wypracowana, bo ciągle więcej się nad nią debatuje niż kreuje. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy