W rosyjskim ostrzale bloku mieszkalnego w mieście Czasiw Jar na wschodzie Ukrainy zginęło co najmniej 18 osób; sześć osób uratowano, lecz pod gruzami wciąż może znajdować się około 20 cywilów – podała w poniedziałek ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS). Wcześniej informowano o 15 zabitych cywilach.
W ruinach budynku prawdopodobnie jest uwięzione jedno dziecko – dziewięcioletni chłopczyk. Trwają prace poszukiwawczo-ratunkowe, uprzątnięto już niemal 138 ton gruzu. W operacji uczestniczy 55 funkcjonariuszy DSNS i siedem jednostek sprzętu, wspieranych przez dwa żurawie samochodowe i inne pojazdy zapewnione przez lokalne władze – czytamy w porannym komunikacie DSNS (https://tinyurl.com/2ams4xfu).
Miasto Czasiw Jar w obwodzie donieckim zostało ostrzelane w sobotę wieczorem. Pociski spadły na blok mieszkalny, całkowicie zniszczono dwie klatki schodowe. W niedzielę DSNS oznajmiła, że siły wroga prawdopodobnie użyły czterech rakiet balistycznych krótkiego zasięgu typu Iskander. Początkowo miejscowe władze oceniały, że wróg zaatakował Czasiw Jar z systemów rakietowych Uragan.
"Każdy, kto wydaje rozkazy takich ostrzałów, i każdy, kto dokonuje ataków na zwykłe miasta, dzielnice mieszkalne, zabija całkowicie świadomie. Po takich ostrzałach (Rosjanie) nie będą mogli powiedzieć, że czegoś nie wiedzieli czy nie zrozumieli" – oświadczył w niedzielę wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.