Reklama

Poznaj region

W dolinie Sanu i Wisły – zasłuchać się w rzece, wejść do twierdz

Materiał Partnera
Dodano: 01.07.2022
63900_przemysl_edited-resizer-750q75
Share
Udostępnij
Błękitny San czaruje wędrowców i wabi wędkarzy. Kochają go kajakarze i flisacy. Spływ można zacząć w Zwierzyniu, Sanoku czy Dynowie, by pokonując malownicze Pogórze Przemyskie dotrzeć do twierdzy Przemyśl, która od wieków broniła wejścia w doliny karpackie i strzegła ważnych handlowych szlaków. Do Jarosławia przybywali kupcy nawet z Indii. Tony zboża, soli i potażu płynęły Sanem ku Wiśle, a potem do Gdańska. W widłach dwóch rzek otulających Puszczę Sandomierską rósł handel i zamożność obywateli, a wraz z nią wspaniałe rezydencje i kościoły. To właśnie tutaj, wzdłuż tej największej podkarpackiej rzeki zobaczyć można nie tylko kojarzone z pograniczem kultur cerkwie, ale i najwięcej zamków, oraz popróbować dworskiej kuchni.
 

Dolina Sanu

Dolina Sanu, dla wielu najpiękniejszej z polskich rzek, meandrującej wśród podkarpackich gór i pogórzy ku spotkaniu z Wisłą, od wieków tętniła życiem. W Bachórzu i Jabłonicy Ruskiej  odkryto ślady najstarszych na ziemiach polskich słowiańskich osad z V wieku. – Rzeki sprawiły, że region stał się wielkim centrum handlu dalekosiężnego. Zwożono tu i spławiano m.in. zboże z terenów dzisiejszej Ukrainy. Jedno z administracyjnych centrów mieściło się w Przemyślu, gdzie urzędowały władze duchowe (biskupstwo) i władze królewskie. Jarosław był wielkim targowiskiem, a w Sieniawie i Ulanowie znajdowały się znaczące porty handlowe, z których towar wysyłano przez San na Wisłę, do portów w Toruniu, Elblągu i Gdańsku – opisuje Bogdan W. Motyl, autor wielu przewodników, a także napisanej wspólnie z Markiem Gosztyłą książki pt. „Historyczne centra logistyczne Podkarpacia".
 
 
Od XVI do XVIII wieku”. Śródlądową żeglugę uzupełniały drogi. Wiodły nimi szlaki wołowe, którymi bydło pędzono aż z Mołdawii do Niemiec, sprzedając je po drodze m.in. w Jarosławiu. Bywało tam i 40 tys. wołów naraz. Istotną rolę odgrywała również Sieniawa. Dziś znana z zabytkowego pałacu była prywatnym portem Sieniawskich, przez który wysyłano sól do Bydgoszczy, Torunia i innych miast w środkowym biegu Wisły, a olbrzymie ilości zboża, węgla drzewnego i potażu (popiołu drzewnego) ekspediowano aż do Wielkiej Brytanii i Niderlandów. – Mówi się, że z drewna eksportowanego z tych terenów zbudowano flotę hiszpańską, która kolonizowała Amerykę Południową – zdradza Bogdan Motyl, zwracając uwagę, że San w XVIII wieku przebiegał nieco inaczej niż obecnie i nie wszystkie miejscowości, które były portami, mogłyby nimi być i dziś. Wyższy był także stan wody. Statki rzeczne ładowane np. w największym wówczas na Sanie porcie w Sośnicy zabierały ok. 100 ton na pokład. Z kolei na Wiśle spławiano drewno, głównie do Sandomierza. Porty znajdowały się m.in. w Przykopie należącym do właścicieli Mielca i w Baranowie Sandomierskim, który szczyci się zamkiem Leszczyńskich zwanym Małym Wawelem. Także i Mielec, miasto nad Wisłoką było portem, choć kojarzone jest obecnie z Centralnym Okręgiem Przemysłowym i rozwojem lotnictwa. Ma ono ciekawe zabytki – kamieniczki na starówce, zespół pałacowy Oborskich i wiele innych. Na tej „wiślanej” trasie turysta ma dodatkowo okazję na kąpiel w Jeziorze Tarnobrzeskim z najdłuższą plażą w południowej Polsce. 
 
 
Zamek w Baranowie Sandomierskim
Fot. Zamek w Baranowie Sandomierskim
 
Aby odnaleźć najurokliwsze przyrodniczo zakątki, powrócić trzeba jednak w dolinę Sanu, do Parku Krajobrazowego Pogórza Przemyskiego, a także w górę rzeki. Dostaniemy się tam jadąc od Rzeszowa uwielbianą przez dzieci kolejką wąskotorową Przeworsk-Dynów. Ze stacji końcowej, podziwiając sielskie widoki Pogórza, udajemy się do Dubiecka. Stoi tam piękny pałac, w którym urodził się Ignacy Krasicki, ale również Diabeł Łańcucki, czyli Stanisław Stadnicki. Nad Sanem stoi spichlerz, w którym przechowywano zboże do spławu. Zwiedzić można także Muzeum Skamieniałości i Minerałów – podpowiada Bogdan Motyl. – Dalej jest zamek w Krasiczynie, wpisany przez prezydenta RP na listę Pomników Historii, skąd blisko już do Przemyśla, gdzie Pomniki Historii są aż dwa – starówka i otaczające miasto forty Twierdzy Przemyśl
 
Forty Twierdza Przemyśl
Forty Przemyśl. Fot. Tadeusz Poźniak

Twierdza Przemyśl

Przemyślowi, jednemu z najstarszych polskich miast, miastu pogranicza kultur wschodu i zachodu, z architekturą na podobieństwo Lwowa, poświęcono setki przewodników. Prowadzą one do zabytkowych świątyń z gotycką archikatedrą na czele, na Zamek Kazimierzowski i do podziemi. Wokół miasta można pokonać rowerową trasę po przemyskich fortach, które przypominają, że była tu twierdza tej miary co Verdun. – Austriacy zbudowali ją, by broniła wejścia w doliny karpackie i węzły logistyczne – tłumaczy Bogdan Motyl. – Chociaż w wyniku zaborów szlaki wodne zostały poprzecinane granicami, a próby utworzenia nowych nie powiodły się, to miasto nie straciło na znaczeniu strategicznym. Po węźle drogowym i szlaku wodnym powstał tu węzeł kolejowy. W 1860 roku Przemyśl zyskał połączenie kolejowe z Krakowem, a później z Lwowem. W 1872 roku doprowadzono kolej z Węgier. Do rafinerii w Austrii i Budapeszcie transportowano tędy ogromne ilości ropy wydobywanej ze złóż w okolicach Borysławia, Drohobycza, a nawet Dubiecka. To był cenny teren, który należało chronić. I właśnie w 1872 roku, gdy powstał węzeł komunikacyjny, zaczęto budować twierdzę w Przemyślu. Garnizon liczył ok. 30 tys. załogi, a dodatkowo przeniesiono tu 100 tys. żołnierzy 10 Korpusu z Brna. Powstało olbrzymie miasto wojskowe. Dzisiejsze osiedla mieszkalne  stoją w miejscu dawnych koszar i magazynów. 

Miejscem rekreacji jest górująca nad miastem Góra Zniesienie ze stokiem narciarskim i całorocznym torem saneczkowym. U jej stóp, nad Sanem wybudowano park rozrywki i park wodny dla dzieci. Zwiedzając okolice Przemyśla warto zajrzeć do Medyki z dworkiem Pawlikowskich nad stawem i jednym z najstarszych kościołów drewnianych na Podkarpaciu czy też  do  Arboretum w Bolestraszycach, gdzie można zobaczyć latem kwitnące na stawach nenufary, które są równie piękne jak w słynnej scenie z filmu „Noce i dnie”. Celem dla milionów pątników jest natomiast Sanktuarium Matki Bożej w Kalwarii Pacławskiej. Sąsiadujący z nią Pacław kryje perełkę – zabytkową, drewnianą świetlicę wiejską, przed którą Paweł Pawlikowski nakręcił pierwszą scenę nominowanej do Oscara „Zimnej wojny”. Pacław, jak i Przemyśl są częścią Podkarpackiego Szlaku Filmowego.
 
Arboretum w Bolestraszycach. Fot. Tadeusz Poźniak

Chociaż trudno z Przemyślem się rozstać w dolinie Sanu czekają kolejne atrakcje. – Posuwając się wzdłuż rzeki San, przez Sośnicę i Radymno, możemy wstąpić do Wysocka, który także był dużym portem, a dziś stoi tam zabytkowy pałacyk i resztki neogotyckiej kuźni. Dalej jest wspaniały Jarosław z niesamowitym widokiem opactwa na skarpie. Przepiękne miasto, z którego dotrzemy do wspomnianej już Sieniawy, która była portem i twierdzą dominium Sieniawskich, zachowały się jeszcze mury obronne oraz pałac Czartoryskich – zwraca uwagę Bogdan Motyl.
 

Grób cadyka Elimelecha i flisacy z Ulanowa

Potem jest Leżajsk, słynny od dziesiątek lat, ponieważ w bazylice Zwiastowania NMP oo. bernardynów usłyszeć można XVII-wieczne organy, jedne z najcenniejszych w Europie, a ponadto w mieście znajduje się grób cadyka Elimelecha odwiedzany przez tysiące Żydów z całego świata.

Leżajsk jest na trasie tradycyjnego flisu, który organizują flisacy z Ulanowa. Zbijają 100-metrową tratwę w Jarosławiu i spływają nią do swojego macierzystego portu  – w tym roku zawiną do niego 10 lipca, na Ogólnopolskie Dni Flisactwa. – Wpłyniemy całą flotyllą, z flisakami z innych państw, z którymi zabiegaliśmy o wpisanie tradycyjnych flisów na światową listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO. Wpis będzie jesienią – zapowiada Kamil Chmielowski, cechmistrz Bractwa Flisackiego pw. św. Barbary w Ulanowie. W złotych czasach żeglugi śródlądowej port ulanowski nazywano Małym Gdańskiem. – Flisacy przypomnieli tę tradycję w 1993 roku spływając tratwą aż do Gdańska, potem były kolejne flisy przez całą Polskę, także Odrą. Kiedy tratwa jest w Ulanowie, turyści mogą ją zwiedzać – zapewnia Chmielowski. – Na co dzień zapraszamy natomiast na spływy galarami z flisakami po Sanie. Gości częstujemy tradycyjnym borszczem i chlebem flisackim ze skwarkami, także proziakami. W Ulanowie można zwiedzić późnobarokowy kościółek ufundowany przez flisaków, w którym znajduje się ołtarz naszej patronki św. Barbary. Niedaleko jest Muzeum Flisactwa Polskiego, pełne cennych pamiątek. 

Przez Ulanów płynie także Tanew, płytsza i bezpieczniejsza. Na niej z powodzeniem rozwija się turystyka kajakowa. Spływy zaczynają się w Harasiukach, Sierakowie. Ulanów otaczają lasy z wytyczonymi ścieżkami rowerowymi, a na wycieczki można się wybrać do Centrum Wikliniarstwa w Rudniku nad Sanem, do sanktuarium św. Wojciecha w Bielinach lub Krzeszowa słynącego z powideł, dawnego głównego portu ordynacji Zamojskich. 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy