Janusz Szuber, wybitny polski poeta, felietonista i eseista na stałe związany z Sanokiem, odebrał w środę w Teatrze Narodowym Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień dla artystów w Polsce, przyznawane jest za szczególny wkład w rozwój, upowszechnianie i ochronę polskiej kultury. W przeszłości Nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego honorowani byli m.in. Olga Tokarczuk, Stanisław Barańczak, Stanisława Celińska czy Wojciech Smarzowski.
W tym roku odznaczenia zostały przyznane w siedemnastu kategoriach: teatr, film, literatura, sztuki wizualne, architektura, taniec, twórczość ludowa, edukacja artystyczna, kultura cyfrowa, upowszechnianie kultury, muzyka, ochrona dziedzictwa kulturowego w Polsce, ochrona dziedzictwa kulturowego za granicą, design, nagroda specjalna za całokształt twórczości, nagroda specjalna dla mecenasa kultury, nagroda specjalna im. Tomasza Merty "Między literaturą a historią” (za książkę historyczną). Wśród uhonorowanych, którym w środę nagrody wręczył prof. Piotr Gliński, minister kultury, znaleźli się m.in. Barbara Krafftówna, Franciszek Pieczka, czy Monika Krawczyk – pierwsza kobieta w historii wybrana przewodniczącą związku gmin żydowskich w Polsce.
Nagroda za zasługi w dziedzinie literatury trafiła do Janusza Szubera, urodzonego w 1947 roku w Sanoku poety, felietonisty i eseisty, który obok Zbigniewa Herberta, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Stanisława Barańczaka, wymieniany jest wśród najwybitniejszych polskich poetów współczesnych. Jego świat zogniskowane wokół centrum, miejsca zamieszkania przy sanockim rynku, skąd widok na przeszłość, kościoły, San, zamek, ale i nieco dalej – na szpital, ujarzmiony w słowa zachwyca, choć trudno nazwać go idyllicznym.
Sam o sobie mówi jak o rzemieślniku, który stara się, by jego rzemiosło było dobre. Pisanie poezji na poziomie drukowalności nie miałoby dla niego sensu. – Tutaj, na dziedzińcu tego zamku, patrząc na ukochane Góry Słonne mogę co jakiś czas „wystrzelić jak z armat” – mówi.
Debiutował późno – w 1994 roku. Aż trudno uwierzyć, ale przez 27 lat swoje wiersze pisał do szuflady. Nigdy też nie zamierzał być poetą. Jako student polonistyki chciał w przyszłości „na kolanach” analizować i podziwiać dzieła mistrzów pióra: Krasickiego, Mickiewicza, Norwid, (ale Słowacki już nie). Białoszewskiego, Miłosza, Szymborską oraz swojego idola – Herberta. Przeznaczenie napisało inny scenariusz – to jego wiersze są przedmiotem analiz, a przede wszystkim wspaniałą lekturą, na każdym kroku przypominającą, jaką moc ma słowo. Zawsze i wszędzie.
Jest autorem kilkunastu tomów poetyckich: „Paradne ubranko i inne wiersze” (1995), „Apokryfy i epitafia sanockie” (1996), „Pan Dymiącego Zwierciadła” (1996), „Gorzkie prowincje” (1996), „Srebrnopióre ogrody” (1996), „Śniąc siebie w obcym domu” (1997), „O chłopcu mieszającym powidła” (1999), „Biedronka na śniegu” (1999), „7 Gedichte/Wierszy” (1999), „Okrągłe oko pogody” (2000), „ Z żółtego metalu” (2000), „19 wierszy” (2000), „Las w lustrach” (2001), „Lekcja Tejrezjasza” ( 2003), „Glina, ogień, popiół” (2003), „Tam, gdzie niedźwiedzie piwo warzą (2004), „Mojość” (2005), „Czerteż” (2006), „Pianie kogutów” (2008), „Wpis do ksiąg wieczystych” (2009), „Wyżej, niżej, już” (2010), „Powiedzieć. Cokolwiek” (2011), „Emeryk u wód” ( 2012), „Tym razem wyraźnie" (2014), „Rynek 14/1” (2016).