Gdy pod koniec ubiegłego roku „Boże Ciało”, nakręcone w Jaśliskach na Podkarpaciu, rozpoczynało triumfalną projekcję w kinach i walczyło o statuetkę Oscara, w trakcie przedpremierowego pokazu w rzeszowskim kinie „Zorza”, pojawił się głos z sali, że to dopiero początek filmowych aspiracji Jaślisk – nikt nie potraktował tego poważnie. I choć wiosną 2020 roku coraz głośniej mówiło się o festiwalu filmowym w Jaśliskach, koronawirus przeorał naszą rzeczywistość i zdawało się, że sława Jaślisk zgasła, zanim na dobre się rozpoczęła. Nic z tych rzeczy – nadeszła sobota, 15 sierpnia i w najsłynniejszej miejscówce filmowej na Podkarpaciu wystartował pierwszy w regionie Podkarpacki Szlak Filmowy, a na imprezę, która potrwa do niedzieli, zjechał tłum gości. Dziesiątki osób wędrują po miejscach znanych z „Wina truskawkowego”, pod barem „Czeremcha” od rana do nocy trwają dyskusje, na ogromnym telebimie wyświetlane są filmy nakręcone w Jaśliskach, zaś w klimatycznych zaułkach można zagadnąć Darka Jabłońskiego, reżysera „Wina truskawkowego”, albo Leszka Lichotę i Tomka Ziętka, aktorów, którzy zagrali w „Bożym Ciele” Jana Komasy.
To pierwszy taki szlak na Podkarpaciu, a i Jaśliska są absolutnie wyjątkowe z co najmniej kilku powodów. Położone w malowniczym Beskidzie Niskim, z prawie 700-letnią historią, winiarską tradycją i piękną drewnianą zabudową pamiętającą niekiedy XIX wiek, są niczym gotowy kadr filmowy. Zachwycają od dawna, ich ślady bez trudu odnajdujemy w prozie Andrzeja Stasiuka i właśnie od opowiadań ze zbioru „Opowieści galicyjskie” rozpoczyna się ich filmowa kariera. Na podstawie „Opowieści” Dariusz Jabłoński w 2007 roku nakręcił „Wino truskawkowe”. W 2018 roku sceny do „Twarzy” kręciła tutaj Małgorzata Szumowska, a już absolutnie filmowe szaleństwo rozpoczęło się dla Jaślisk w 2019 roku, gdy do kin wszedł obraz Janka Komasy – „Boże Ciało” w całości nakręcone w tym miejscu. Film okazał się sukcesem, a tym samym niewielka miejscowość na Podkarpaciu znalazła się w centrum zainteresowania nie tylko filmowców, ale i pasjonatów kina.
Od prawej: Marta Kraus, Sebastian Szałaj, Adam Dańczak, Dariusz Jabłoński. Fot. Tadeusz Poźniak
– Chcę wierzyć, że Jaśliska będą przeżywać swoje pięć minut, ale wiele zależy od samych mieszkańców i lokalnego zaangażowania – mówiła kilka miesięcy temu Marta Kraus, kierownik Podkarpackiej Komisji Filmowej, a na otwarciu Podkarpackiego Szlaku Filmowego nie kryła, jak bardzo cieszy ją duża liczba osób, które mimo obostrzeń związanych z COVID-19, przyjechała do Jaślisk i wędruje śladami swoich ulubionych bohaterów.
– Otwarcie Podkarpackiego Szlaku Filmowego to dopiero początek działań, jakie planujemy w Jaśliskach – zapowiada Sebastian Szałaj, prezes Stowarzyszenia „W Krainie Źródeł”, które zajmuje się promocją szeroko rozumianej kultury, zwłaszcza filmowej. – W przyszłym roku marzy się nam Międzynarodowy Festiwal Filmowy, w najbliższym czasie chcemy, by jak najwięcej osób wyszło na szlak filmowy śladami bohaterów z „Wina truskawkowego” oraz „Bożego Ciała”. Wkrótce staną tablice informacyjne, z których będzie można się dowiedzieć, jakie sceny kręcone były w najpopularniejszych w Jaśliskach miejscach.
Tym sposobem na Podkarpaciu rodzi się turystyka filmowa, która na świecie jest już bardzo popularna, a w Wielkiej Brytanii w niektórych miejscowościach ma nawet 40 proc. udziału w branży turystycznej.
Od lewej: Marek Szałaj, Sebastian Szałaj, Jacek Smulski. Organizatorzy wydarzenia. Fot. Tadeusz Poźniak
– Od początku wiedzieliśmy, że Jaśliska mają nieprawdopodobny potencjał i ten filmowy sen właśnie się spełnia – dodaje Sebastian Szałaj. – Po „Bożym Ciele” kolejna produkcja filmowa jest na wyciągnięcie ręki. W sierpniu Marcin Janos Krawczyk, który szykuje się do debiutu fabularnego, będzie w Jaśliskach organizował casting. Wiosną 2021 roku są duże szanse, że w Beskidzie Niskim znów będziemy mieli plan filmowy. Jednocześnie Jaśliskom i samym mieszkańcom udało się ocalić naturalność. Mimo że prawie wszyscy grali tutaj w filmie, oswojeni są z kamerą, zachowali swojską, magiczną aurę tego miejsca. Chciałbym, by to się nie zmieniło.
Tym bardziej, że film może być największym atutem Jaślisk, które pod względem przyrodniczym zachwycają od dawna, ale ciągle brakowało im czegoś, co na dłużej przyciągałoby turystów. Szlak, festiwal filmowy są pierwszymi, bardzo udanymi próbami ożywienia tego miejsca.
– Marzy mi się, by to miejsce kilka razy w roku stawało się centrum filmowego dialogu, gdzie organizowane są ważne spotkania i rozmowy z najlepszymi reżyserami i aktorami – mówi Sebastian Szałaj.
Czy przy kieliszku wina truskawkowego? I tak i nie, bo w filmie Jabłońskiego leje się ono strumieniami, ale w sprzedaży próżno go szukać. Miejscowość ma jednak wielowiekowe winiarskie tradycje, biegł tędy szlak win węgierskich i do dziś pod większością budynków zachowały się piwnice, gdzie przechowywano wina.
– Pamiętam bardzo zabawną scenę, gdy w barze Czeremcha kręcone były zdjęcia do „Wina truskawkowego” i jeden ze statystów zasłabł. Zabrała go karetka pogotowia, ale po pół godzinie mężczyzna wrócił na plan filmowy. Okazało się, że po drodze przekonał ratowników medycznych, by na chwilę zatrzymali się – on w tym czasie uciekł do lasu i wrócił na plan. Tamtego dnia na potrzeby zdjęć serwowane było prawdziwe wino, za darmo, co okazało się najlepszym lekarstwem – śmieje się Marek Szałaj, społecznik, przewodnik na Podkarpackim Szlaku Filmowym w Jaśliskach.
– To miejsce, ten region ma nieprawdopodobną przeszłość, które od razu mnie uwiodły – twierdzi Dariusz Jabłoński, reżyser „Wina truskawkowego”. – A wszystko dzięki prozie Andrzeja Stasiuka, z którym poznawałem Beskid Niski. Wybrałem Jaśliska, bo tutaj jest klimat, duch. To jest bardzo filmowe miejsce, które ma w sobie zagadkę. Od początku zaintrygował mnie Rynek, tym bardziej, że co robi rynek na wsi, a przecież przed wojną Jaśliska były miastem. Przejechałem trakt węgierski do granicy ze Słowacją, zagłębiłem się w przeszłość tej ziemi i wiedziałem, że znalazłem miejsce magiczne, gdzie ludzie mają otwarte serca.
Dariusz Jabłoński. Fot. Tadeusz Poźniak
I choć zdjęcia do „Wino truskawkowe” kręcone były 15 lat temu, już wtedy mieszkańcy wspaniale reagowali na filmowców. Otwarci, chętni do współpracy, pomocni. Osoby, które zgodziły się zagrać w filmie, wniosły do niego nieprawdopodobny autentyzm. Powstały wtedy przepiękne zdjęcia m.in. w miejscowym kościele p.w.. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, nad wodospadem w okolicach Iwli oraz na wzgórzu św. Jana, skąd jest piękny widok na Jaśliska.
Film Dariusza Jabłońskiego to już kultowy obraz, dlatego pojawił się pomysł, by wrócić do tamtej historii kręcąc serial telewizyjny.
– Mamy dużo fantastycznego materiału, którego nie udało się wykorzystać w filmie. Wieloma dialogami z niewykorzystanych scen przerzucamy się ze znajomymi do dziś. Czterogodzinny serial byłby dobrym pomysłem. Nie ukrywam, że mam duże chęci go zrealizować, ale wszystko zależy od zainteresowania stacji telewizyjnych oraz wsparcia Podkarpackiego Funduszu Filmowego. Takie rozmowy trwają – przyznaje Dariusz Jabłoński.
W niedzielę, 16 sierpnia w Jaśliskach trwa drugi dzień święta kina.
16 SIERPNIA (NIEDZIELA)
PROGRAM FILMOWY
13:00-14:00 spotkanie z gośćmi wydarzenia, twórcami i aktorami filmów Boże Ciało i Wino truskawkowe
14:00-15:30 projekcja filmu Na granicy (reż. W. Kasperski)
WYDARZENIA TOWARZYSZĄCE
14:00-15:00 spacer filmowy z przewodnikiem, w oparciu o mapę Podkarpackiego Szlaku Filmowego
15:30-16:30 spacer filmowy z przewodnikiem, w oparciu o mapę Podkarpackiego Szlaku Filmowego
17:00-18:30 koncert zespołu The Fruitcakes (z udziałem aktora Tomasza Ziętka)
Przez cały czas trwania wydarzenia dostępna strefa relaksu i punkty gastronomiczne przed barem Czeremcha. Na miejscu również stoiska z produktami z regionów znajdujących się na dawnym Trakcie Węgierskim.