Reklama

Kultura

Koncert Jednego Serca Jednego Ducha po raz jedenasty

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 29.05.2013
4647_jsjd
Share
Udostępnij
Od 2003 roku, w Boże Ciało, ludzie wierzący wieczorem, w Parku Sybiraków na Baranówce, uwielbiają Chrystusa Eucharystycznego na gigantycznym spotkaniu modlitewnym, które przybrało postać koncertu piosenki religijnej Jednego Serca Jednego Ducha. Co roku w koncercie uczestniczy kilkanaście tysięcy osób, a bywały i takie edycje, kiedy było ich 30 tys. W czwartek ten wielki chór zaśpiewa po raz jedenasty. Początek koncertu – godz. 19.
 
Pomysłodawcą tego wydarzenia jest Jan Budziaszek, perkusista Skaldów, a zarazem świecki rekolekcjonista, który przed laty zobaczył w meksykańskiej restauracji nieprawdopodobnie szczęśliwe twarze ludzi, którzy – z akompaniamentem zespołu – sami sobie śpiewają. – Wtedy przyszło mi do głowy, że człowiek może być naprawdę szczęśliwy tylko wtedy, gdy sam coś tworzy – opowiada muzyk. Tę myśl skojarzył ze zdaniem popularnym w środowisku jazzowym: „chcesz posłuchać dobrej muzyki, zagraj sobie sam”. Powtarzał także: „Objechałem kawał świata. Doszedłem do tego, że jedyne co ma sens, to chwalenie Pana Boga”. Z tych myśli „utkał” pomysł na koncert. 
 
Współpracowników gotowych pomóc mu w realizacji jego „szalonego” pomysłu znalazł w Rzeszowie. Byli to dwaj księża: Mariusz Mik i Andrzej Cypryś.  Znalazł też muzyków, którzy do dziś stanowią podstawę orkiestry: grupę New Life M, jeden z najlepszych zespołów chrześcijańskich w Polsce. Basista grupy, Marcin Pospieszalski, od początku czuwa nad muzyczną stroną koncertu. W orkiestrze grają także muzycy z Filharmonii Podkarpackiej i uczniowie rzeszowskich szkół muzycznych. Ponad 100-osobowy chór tworzą młodzi ludzie z Podkarpacia, śpiewający „na co dzień” w różnych chórach przykościelnych.  
 
Dziś koncert JSJD jest już dziełem dojrzałym. Zarówno pod względem technicznym, organizacyjnym, artystycznym, jak i duchowym. Organizatorzy bardzo dbają, by te sfery szły z sobą w parze, bo – jak podkreśla Piotr Baron, jeden z najwybitniejszych polskich saksofonistów jazzowych, który kilkakrotnie grał na koncercie JSJD – „nic tak nie rozprasza modlitwy, jak źle nastrojona gitara”. 
 
Wokół koncertu powstała wspólnota JSJD, której trzon stanowią chórzyści. Nie tylko żyje ona „od koncertu do koncertu”, ale także regularnie spotyka się pomiędzy koncertami. Zawiązało się wiele przyjaźni. 
 
Koncert JSJD ściąga cały przekrój wiekowy: dzieci, młodzież, dorosłych, osoby starsze.  Z całego Podkarpacia, ale także z różnych zakątków Polski i z zagranicy. I to niezależnie od warunków pogodowych. Każdy może przekonać się, jak piękna może być muzyka inspirowana wiarą i że przy muzyce chrześcijańskiej również można się dobrze bawić. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy