Reklama

Kultura

Obrazy Magdaleny Bąk wyczarowane z piasku

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 03.12.2015
23716_0K3A4324
Share
Udostępnij
Magdalena Bąk, plastyczka, od dwóch lat zajmuje się animacjami piaskowymi. ? Zdecydowałam się na tę technikę, ponieważ wydała mi się nietypowa, unikalna, ciekawa ? tłumaczy. – Posługując się nią, nauczyłam się zupełnie innego myślenia plastycznego. Malując obraz, mogłam siedzieć nad nim pół roku i cały czas poprawiać, a tutaj efekt powstaje szybko i szybko jest unicestwiany, bo trzeba stworzyć miejsce na kolejny rysunek. Trzeba więc pokazywać treści bardziej symboliczne, bez wdawania się w szczegóły, trzeba sięgać często do archetypicznych skojarzeń, żeby szybko trafiły do wyobraźni widza.
 
Pani Magda pochodzi z Zarzecza k. Niska, ale od 12 lat mieszka w Rzeszowie. W 2008 r. ukończyła Wydział Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego w pracowni malarstwa prof. Tadeusza Gustawa Wiktora, a w ub. roku – studia doktoranckie z malarstwa na ASP w Krakowie (dzień po naszym spotkaniu miała oficjalnie odebrać tytuł doktora). Niedawno w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie, podczas konferencji podsumowującej unijną perspektywę 2007-2013, wyczarowała z piasku kilka obiektów zbudowanych w tych latach na Podkarpaciu z unijnym dofinansowaniem.

Szybko zmieniające się obrazy
 
– Piaskiem zajęłam się przez przypadek. Zadzwoniła do mnie koleżanka i spytała, czy chciałabym spróbować. A ja -ponieważ uwielbiam uczyć się nowych rzeczy w sferze plastyki -zgodziłam się – opowiada pani Magda. Animacje piaskowe bardzo ją wciągnęły i zajmują jej coraz więcej czasu. Oprócz tego zajmuje się malarstwem, z którego – jak twierdzi – nie zrezygnuje, bo to jej "pierwsza miłość". 
 
Na Zachodzie tworzenie obrazów z piasku nosi nazwę sand art. W Polsce przyjęła się nazwa animacje piaskowe. – Można w tej technice tworzyć pojedyncze obrazy, bardzo precyzyjne, technicznie zaawansowane i wtedy to jest malowanie piaskiem, natomiast kiedy jedna scena przechodzi w drugą i opowiadamy nimi jakąś historię, to jest to traktowane jako animacje ? doprecyzowuje pani Magda.
 
Ten rodzaj sztuki zaistniał w Polsce szerzej, gdy pokazano w telewizji ?wyczyny? Ksenii Simonowej, która w 2009 r. wygrała ukraińską edycję "Mam talent". Dziś animacjami piaskowymi zajmuje się w Polsce zaledwie kilka osób; głównie są to osiadli tu artyści z Ukrainy. Czy pani Magda jest jedyną Polką? Niewykluczone, choć zastrzega, że nie ma takiej wiedzy.
 
Wspomina, że pokaz Ksenii Simonowej zrobił na niej ogromne wrażenie. – Dla patrzącego atrakcyjne jest to, że za pomocą rzucania piaskiem można tworzyć piękne kształty i jeszcze dzieje się to bardzo szybko, na oczach widzów – podkreśla Magdalena Bąk. 
 
Piasek z Półwyspu Arabskiego
 
Zdarzają się spontaniczne, improwizowane pokazy, gdzie kolejne obrazy powstają często np. pod wpływem muzyki. "Bywa, że płynę" na jakimś utworze muzycznym, przechodzę z jednego obrazu do drugiego w sposób nie zaplanowany, choć po każdym narzuceniu piasku widzę, co z tego mogę stworzyć. To bardzo kreatywne i takie działanie preferuję – odkreśla pani Magda.
 
 
Jednak większość pokazów to animacje przygotowane dla konkretnego odbiorcy, któremu zależy na konkretnych treściach merytorycznych, które trzeba ubrać w szatę plastyczną. Takie pokazy nie mogą obyć się bez scenariusza. Magdalena Bąk podkreśla, że trzeba tak ułożyć treści, by miały sensowny ciąg i oprócz tego tak skomponować sceny, żeby można było szybko i  płynnie przejść od jednej do drugiej, bez konieczności tworzenia następnego obrazu od nowa.
 
Pani Magda podkreśla, że ćwiczy prawie codziennie. Niekoniecznie jedną i tę samą animację, którą właśnie przygotowuje na pokaz. Bardziej po to, by mieć pewną, a zarazem swobodną rękę. Faktem jest jednak, że przygotowując konkretny pokaz, musi go "przemalować" wcześniej, dobrać muzykę, która będzie odpowiednia do tego, co chce pokazać, przećwiczyć momenty kulminacji, by "trafić" w nie jakimś akcentem, np. gestem.  
 
Piasek używany podczas pokazów to nie może być przysłowiowy piasek z przyblokowej piaskownicy. – Musi on być bardzo miałki, a ziarna powinny być najdrobniejsze, jak to tylko możliwe. Ale musi on być także przesiewany, suszony, bo nie może "łapać" wilgoci –  podkreśla pani Magda. Podczas pokazów korzystała z piasku sprowadzanego z Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zamówiła po raz pierwszy piasek z Polski; ma nadzieję, że się sprawdzi.
 
Wbrew pozorom, piasku podczas pokazów zużywa się niewiele: podczas pokazu w Urzędzie Marszałkowskim poszło pół 1,5-litrowej butelki. Pani Magda podkreśla, że podczas pokazów stara się posługiwać nie używanym dotąd piaskiem, ze względu na to, że ma on jeszcze najmniejsze drobinki. "Stary", tzn. użyty już wcześniej piasek, wykorzystuje do treningów. Cenną umiejętnością, wynikającą z doświadczenia, jest ocena, ile piasku potrzeba na dany pokaz. Nie może być go za dużo, bo wtedy bardzo się rozsypuje, ale za mało też nie, bo trudno wtedy usypać z niego to, co się chce.
 
Od Kuwejtu do Warszawy. Najrzadziej na Podkarpaciu
 
Magdalena Bąk ma za sobą już kilkadziesiąt pokazów, w tym tak egzotyczne, jak występ dla królowej Bahrainu czy kilka pokazów w Kuwejcie. W Europie najczęściej występowała w Anglii i Niemczech. W Polsce – w Warszawie, Poznaniu i Trójmieście. Co ciekawe, pokazy na Podkarpaciu stanowią tu niewielką część: pani Magda miała publiczny pokaz w Arłamowie oraz w domu kultury w Stalowej Woli przy okazji wernisażu jej malarstwa. Występuje na różnych pokazach: od bardzo dużych imprez do kameralnych; na imprezach firmowych, prywatnych, rozdaniach nagród, galach.  – Zwracam większą uwagę nie na to, czy impreza była bardziej czy mniej prestiżowa, lecz czy animacja była ciekawa – podkreśla.  
 
 
Pani Magda nie ma zawodowego managementu, natomiast działa w ramach artystycznego zespołu, w którym wspierają ją na zasadzie przyjacielskiej Gabriela Jadam, Monika Wrona i Damian Malec. Oni dbają o zlecenia na kolejne pokazy, o zaopatrzenie w piasek itp., co pozwala pani Magdzie skoncentrować się wyłącznie na działalności plastycznej. 
 
Artystka ma już zakontraktowanych kilka kolejnych pokazów, ale największą satysfakcję sprawia jej zlecenie na zrobienie animacji do "Dziadka do orzechów" w Filharmonii Bydgoskiej. Przedstawienie odbędzie się 20 grudnia. – To będzie 80 minut rysowania – mówi z entuzjazmem. – Będę wprawdzie tłem dla koncertu, ale będę mogła pokazać znacznie więcej niż na 10, 15-minutowym pokazie. 
 
Ulotność piaskowych animacji powoduje, że muszą być one utrwalone na zdjęciach i filmach. – Każdy pokaz nagrywamy – podkreśla pani Magda. – Jednak publiczność w większości nie ma później dostępu do tych filmów. To jest też dobre, bo w głowach widzów zostaje pierwsze wrażenie. 
 
Przykłady, jak piękne obrazy można usypać z piasku, można znaleźć na stronie www.piaskoweanimacje.pl oraz na Facebookowych profilach Piaskowych Animacji i XMusicon.
 
 
 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy