Reklama

Kultura

Odkryto szczątki mężczyzn zamordowanych metodą katyńską

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 09.09.2015
21731_P1440158-Resizer-900
Share
Udostępnij
Zespół Samodzielnego Wydziału Poszukiwań IPN, kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka, podczas prac poszukiwawczych na cmentarzu przy ul. Podkarpackiej w Rzeszowie odkrył w poniedziałek szczątki trzech mężczyzn. Prawdopodobnie należą one do Władysława Koby, Leopolda Rząsy i Michała Zygo, żołnierzy AK i działaczy Zrzeszenia WiN, rozstrzelanych przez UB w piwnicach Zamku Lubomirskich 31 stycznia 1949 r. Prof.  Szwagrzyk podkreśla, że tożsamość odnalezionych  szczątków zostanie ogłoszona dopiero po zakończeniu badań genetycznych.
 
Po rozstrzelaniu Koby, Rząsy i Zygi władze nie poinformowały rodziny, gdzie zostaną pochowane ich ciała. Według informacji, którą przekazał grabarz, zaraz po egzekucji przywieziono na cmentarz przy ul. Podkarpackiej zwłoki ludzi. Rodzina uznała, że to miejsce kryje szczątki najbliższych. Ale były też takie relacje, które mówiły, że tam ich nie ma lub że w tym miejscu są pochowani inni ludzie. – Wczoraj, kiedy wykonywaliśmy tam prace, już na głębokości 45 cm natrafiliśmy na szczątki ludzkie – relacjonował prof. Krzysztof Szwagrzyk podczas wtorkowej konferencji prasowej podsumowującej pierwszy etap prac poszukiwawczych szczątków ofiar komunizmu w Rzeszowie. – W ciągu całego dnia udało się odnaleźć w tym miejscu szczątki trzech mężczyzn, pogrzebanych bardzo płytko. Wszyscy oni byli uśmierceni metodą katyńską. Każda z tych osób została wcześniej skrępowana kablami elektrycznymi, niektóre z nich nawet w kilku miejscach, m.in. na wysokości szyi, bioder, miały także spętane nogi. Ktoś, kto tych ludzi mordował, zadał sobie szczególnie dużo wysiłku, by ich przed egzekucją skrępować w taki właśnie sposób.
 
Zamordowanie trzech działaczy WiN jest, jak przypomniał prokurator Grzegorz Malisiewicz, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie, przedmiotem postępowania prowadzonego przez Komisję. – Te trzy szczątki zostały zabezpieczone do dyspozycji prokuratora prowadzącego śledztwo. Prokurator powołał w charakterze biegłych lekarzy Zakładu Medycyny Sądowej, uczestniczących w wydobyciu tych szczątków, w celu przeprowadzenia oględzin i wydania opinii wskazującej przyczynę śmierci tych osób oraz to, czy znajdują się na nich ewentualne ślady znęcania się nad tymi osobami. Ponadto zostanie pobrany materiał genetyczny do dalszych badań identyfikacyjnych – stwierdził prokurator Malisiewicz.
 
O charakterze obrażeń odnalezionych szczątków mówił dr Łukasz Szleszkowski z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu: – Na pewno na dwóch czaszkach są obrażenia postrzałowe, otwory wlotowe są widoczne w okolicach potylicy. Takie czaszki wymagają rekonstrukcji, czyli sklejenia. Jedna czaszka jest już zrekonstruowana, co jest czasochłonne i wymaga dużego nakładu pracy. Jutro będziemy przeprowadzać pełne oględziny sądowo-lekarskie tych szczątków. Trzecia czaszka również nosi ślady obrażeń, natomiast jeszcze nie została poddana wstępnym oględzinom.
 
Obecny na konferencji syn Władysława Koby, Wojciech, łamiącym się głosem stwierdził, że – paradoksalnie – to najszczęśliwszy dzień jego życia. Wspominał, że ojca nie znał, bo kiedy został aresztowany, on miał zaledwie pół roku. – Pamiętam mamę, która przyjeżdżała na ten grób 1 listopada i zwykle nie wracała taka sama. Była zapłakana, zadumana, pełna wspomnień – opowiadał. Wyraził żal, że mama i siostra nie doczekały procesu i unieważnienia wyroku w 1990 r. 
 
Dziennikarze pytali, czy można z całą pewnością stwierdzić, że znalezione szczątki należą do Koby, Rząsy i Zygi. – Sądzę, że przebieg tej konferencji jest dla wielu z państwa jednoznaczny w swej wymowie, ale ja ani nikt z moich pracowników publicznie przed wynikami badań genetycznych nie ogłosi tożsamości odnalezionych szczątków – podkreślił prof. Szwagrzyk. Dodał, że uzyskanie wyników tych badań to kwestia kilku miesięcy.
 
Badania poszukiwawcze nieznanych miejsc pochówków ofiar terroru komunistycznego były prowadzone także w bastionie rzeszowskiego Zamku Lubomirskich, gdzie w latach 40. i 50. istniało więzienie i wykonywano egzekucje. – Prowadzimy tutaj od kilku dni prace ziemne – relacjonował prof. Szwagrzyk. – Jak dotychczas, nie natrafiliśmy na szczątki ludzkie, co nie oznacza, że tak się dalej nie zdarzy. 
 
Znaleziono natomiast inne bardzo ciekawe znalezisko: kilkanaście odłamków ceramiki i jedną krzemienną siekierkę – wszystkie przedmioty pochodzą z okresu neolitu. – O tym odkryciu zawiadomiliśmy niezwłocznie urząd konserwatorski i archeologów z Rzeszowa, którzy będą kontynuować te prace – poinformował prof. Maciej Trzciński z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu. Dodał, że zaskoczeniem było to, iż nie natrafiono na ślady rozlicznych wojen, które się przez Rzeszów przetaczały, choćby wojny północnej, jak również śladów różnych faz przebudowy Zamku w XVIII w. 
 
Ekipa prof. Szwagrzyka będzie pracowała na Zamku do końca tygodnia. Wróci tu jeszcze, ale najprawdopodobniej już nie w tym roku.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy