– Warszawę fotografowała Helena Janusz – córka Edwarda Janusza, być może podczas wyjazdu z Tadeuszem Staniszem, za którego wyszła za mąż w 1935 r. Na oryginalnym, handlowym pudełku, w którym znajdowały się negatywy, widnieje odręcznie napisana data 1932 r – wyjaśnia Paulina Koń z Galerii Fotografii.
Obecnie przedstawiamy fotografie z Warszawy wykonane zapewne w pierwszej połowie lat trzydziestych. Na fot. Nr 30 pozuje najmłodsza córka Januszów – Helena, po mężu Stanisz. Pozuje ona w płaszczu lekko dopasowanym, sięgającym do połowy łydki. Na głowie nosi toczek. Helena stoi u podnóża schodów prowadzących do gmachu Zachęty – obecnie: Narodowej Galerii Sztuki. Został on zaprojektowany przez architekta i konserwatora zabytków Stefana Szyllera, otwarty w latach 1900 (budynek frontowy) i 1903 (południowe skrzydło). Przekształcony w czasie okupacji na Dom Kultury Niemieckiej budynek – uszkodzony w czasie Powstania Warszawskiego, przygotowany do podpalenia – jednak ocalał. W dniu wykonania fotografii fasadę Zachęty zdobiły flagi – wywieszone z okazji święta państwowego (3Maja? – w tle widoczne są ledwie rozkwitające drzewa).
Wczesną wiosną – sądząc po bezlistnych drzewach – robione były typowe "pamiątki ze stolicy": zdjęcia pałacu łazienkowskiego (fot. 17). Na zdjęciu nr 957 Helena stoi obok barokowego wazonu zdobiącego do dziś park Łazienkowski. Inne ujęcie przedstawia pomnik Fryderyka Chopina (fot. 28). Wojna dopisała do ich historii tragiczne rozdziały. Podpalony jesienią 1944 r. pałacyk Stanisława Augusta Poniatowskiego stracił najcenniejsze zabytkowe wnętrza. Mimo że w jego murach wywiercono 1 tysiąc otworów do włożenia ładunków dynamitu Łazienki cudem ocalały. Ich odbudowę zakończono dopiero w 1965 r. Pomnik Fryderyka Chopina – dzieło Wacława Szymanowskiego – nie miał tego szczęścia. Pocięty przez okupanta na kawałki w 1940 r. został przetopiony. Zadziwiająca była zaciekła wrogość żołnierzy z Niemiec – ojczyzny najwybitniejszych kompozytorów wobec Chopina jako artysty. Zrekonstruowany po wojnie pomnik został odsłonięty ponownie w 1958 r.
Zwraca uwagę widok Rynku Starego Miasta z fasadami świeżo odremontowanych kamieniczek (fot. 23). Uczynił to prezydent Stefan Starzyński na początku lat 30-tych. Zofia Stryjeńska namalowała nowe dekoracje na fasadach budynków. Wcześniej starówka miała jak najgorszą opinię dzielnicy ruder i nędzy. W mieszkaniach jednopokojowych gnieździł się największy w mieście odsetek sublokatorów wynajmujących „kąt” w izbie. „Kurier Polski” tak opisywał typową staromiejską zabudowę w roku 1934: „Ciemna, długa sień dysząca wilgocią, wąska jak tunel. Podwórko jak otwór windy z czworokątem nieba na pułapie. Klatki schodowe, zagubione w ciemnościach, poręcze wskazują kierunek. Trzeba tej poręczy trzymać się kurczowo, a stopą po omacku szukać stopni, nierównych, wyszczerbionych od starości, nadużytych tupotem ludzkich nóg”.
Do odbudowy Starego Miasta przystąpiono zaraz po wyzwoleniu. Kierujący zespołem architektów prof. Jan Zachwatowicz zaplanował w rekonstruowanych kamieniczkach mieszkania o nowoczesnym rozkładzie wnętrz. Wyburzone zostały zrujnowane oficyny. Na fasadach pojawiły się nowoczesne dekoracje z socrealistycznymi akcentami. Starówkę oddano do użytku w roku 1953. Każdemu, kto potraktowałby ją jako sztuczną „teatralną” dekorację polecam wizytę w Dreźnie. Nieopodal pałacu Zwinger o przebogatej rokokowej kamiennej dekoracji postawiono socjalistyczne bloki mieszkalne.
Na zachowanych fotografiach znalazł się także ważny obiekt architektury nowoczesnej. To 60-metrowej wysokości wieżowiec angielskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego „Prudential” (Przezorność) wzniesiony w latach 1931-34. Zbombardowany został we wrześniu 1939. Do 1955 r. był to najwyższy budynek stolicy. Później górowała nad nią iglica Pałacu Kultury i Nauki (wówczas) im. Józefa Stalina.
„Prudential” zaprojektowany został przez Marcina Weinfelda, który brał również udział w powojennej jego odbudowie. Znane są widoki przedwojennej i powojennej fasady. Na tej drugiej pojawiły się socrealistyczne akcenty: pilastry otrzymały dekoracyjne głowice. Dodano kolumnadę do osobnego – parterowego pawilonu wejściowego. Wieżowiec stał się siedzibą hotelu „Warszawa”, działającego w latach 1954 – 2002 oraz ponownie od 2018 r. Obecnie przywrócono mu przedwojenną formę. Wywołało to liczne protesty miłośników Warszawy. Okazało się bowiem, iż nowy „Prudential” niewiele się różni od wznoszonych współcześnie wieżowców. Zaś socrealizm wraca obecnie do łask. A socrealistyczna fasada nowoczesnego gmachu – to teraz rzadkość (por. fasadę Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie).
Dużo rzadsze są zdjęcia wykonane w trakcie budowy. Na fot. 70 oglądamy wznoszenie stalowej konstrukcji, której autorem był Piotr Bryła. Niewiele zachowało się fotografii z tego okresu, czyli z lat 1931-32.
Na przełomie XIX/XX stuleci architektura polska zaczęła poszukiwać własnego stylu. Zyskał on oparcie w narodowej tradycji – w stylu dworkowym. Powstawać zaczęły domy z portykiem kolumnowym, łamanym dachem (mansardowym polskim), niekiedy też z alkierzami. Zyskał on szczególną popularność po odzyskaniu niepodległości i trwał do końca lat dwudziestych. W stylu tym powstawały gmachy użyteczności publicznej, dworce kolejowe, a nawet dworzec morski w Gdyni. Naturalnym było zastosowanie stylu dworkowego w mniejszej skali: wille na Żoliborzu Urzędniczym przedstawia fot. 963. W ogrodzie siedzą Augustyn Urban z córką Krystyną, zidentyfikowani – podobnie jak Helena z domu Janusz – przez Paulinę Koń z Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa. Augustyn Urban był mężem córki Edwarda Janusza – Marii. Prawnuczka Edwarda Janusza – Elżbieta Kaliszewska twierdzi, iż Augustyn Urban był radcą w Ministerstwie Skarbu i miał willę służbową na Żoliborzu.
Fot. 21 pokazuje inne w charakterze osiedle domków jednorodzinnych zbudowane w modnym w latach 30-tych stylu konstruktywistycznym. Takim samym w którym rodzina Januszów zbudowała willę w Rzeszowie przy ul. Jagiellońskiej 24 w latach 1932-34. Willa jest dziełem Franciszka Stążkiewicza z Rzeszowa – nie architekta, lecz technika budowlanego, co stwierdził badacz rzeszowskiego modernizmu Paweł Kraus: „Budynek jest dobrym przykładem architektury luksusowej, a więc projektowanej „na miarę”, dla konkretnego użytkownika, przy wykorzystaniu trwałych i kosztownych materiałów. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na cokół budynku wyłożony łamanym piaskowcem – ewenement w ówczesnej architekturze mieszkaniowej Rzeszowa.”
Wszystkie fotografie Rodziny Edwarda Janusza pochodzą z Archiwum Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa.
Pisząc tekst korzystałem z: E. Borecka, Portret Warszawy lat międzywojennych, Warszawa 1974, A. Ciborowski, Warszawa – o zniszczeniu i odbudowie miasta, Warszawa 1965, I. Kienzler, Dwudziestolecie międzywojenne, t. 25 – Architektura, Warszawa 2014 oraz Wikipedia.
Edward Janusz – (1850-1914) urodzony we Lwowie, był studentem Politechniki Lwowskiej, a później oficerem armii austriackiej. W czasie pobytu w Raabs (Austria) zainteresował się malarstwem i fotografią. Tam zawarł związek małżeński z Leopoldyną Krause (która będzie prowadziła zakład w Rzeszowie po jego śmierci). W 1880 roku Edward Janusz otworzył własny zakład fotograficzny na lwowskim Zamarstynowie. Po dwóch latach został fotografem w Złoczowie, zaś 1 lipca 1886 otworzył zakład w Rzeszowie przy ul. Sandomierskiej 18 (obecnie ul. Grunwaldzka). W 1898 r. wyróżniony został prestiżowym tytułem Cesarsko-Królewskiego Nadwornego Fotografa [cesarza Franciszka Józefa]. Pod szyldem E. Janusza firma działała w latach 1886-1951. Po śmierci założyciela – w przededniu wojny 1914 r. – zakład prowadziła Leopoldyna (która wcześniej miała swój własny zakład w Raabs). Po jej śmierci przejęła go najmłodsza córka Helena. Pomagała jej siostra, Maria i zaufani pracownicy m.in. Maria Boro. Podczas okupacji hitlerowskiej w zakładzie były też zatrudnione wnuczki Edwarda: Irena oraz Krystyna – córka Marii, matka Elżbiety Kaliszewskiej. Po drugiej wojnie zakład został prawowitym właścicielom odebrany; w 1951 r. powstała Spółdzielnia Fotografów im. 22 Lipca. Od lat 70-tych ubiegłego wieku zakład prowadzili ludzie niezwiązani już z rodziną Januszów. Zdjęcia