Prezydent Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że zawetował nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji. Nowelizacja to naruszenie zasady, że umów należy dotrzymywać i uderzenie w interesy podmiotu, który otrzymał legalną koncesję na nadawanie – podkreślił prezydent.
"Odmawiam podpisania nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, i kieruję ją do Sejmu do ponownego rozpatrzenia. To znaczy, że ją wetuję. Tym samym zamykam ten temat. Oddaję to Sejmowi z powrotem do rozważenia" – oświadczył prezydent.
Zaapelował przy tym do Sejmu, aby przyjął, "w miarę możliwości ponad podziałami politycznymi" rozwiązania, "żeby ograniczyć możliwość udziałów i akcji posiadanych przez podmioty zagraniczne w spółkach, które są posiadaczami koncesji medialnych w Polsce". "Ale żeby zrobić to na przyszłość, żeby zrobić to dobrze, żeby zrobić to w sposób uporządkowany, bez wrzutek legislacyjnych" – dodał prezydent.
Jak podkreślił, wziął pod uwagę polsko-amerykańską umowę handlową z 1990 r. Dodał, że ustawa naruszała zasadę ochrony interesów w toku, umniejszała prerogatywy prezydenta, budziła spory w społeczeństwie, o czym mówili mu obywatele. Opowiedział się za wprowadzeniem ograniczeń udziału zagranicznego kapitału w mediach, zastrzegając, że należy je wprowadzić w przepisach, które zaczną obowiązywać w przyszłości.
Andrzej Duda przypomniał, że nowela wzbudzała od okresu wakacyjnego bardzo duże dyskusji oraz, że 15 sierpnia odnosił się do jej zapisów. "Mówiłem wtedy o naszych sojuszach, o zobowiązaniach i mówiłem wtedy również o tym, że umów trzeba dotrzymywać i dla nas Polaków jest to kwestia honorowa" – zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że prezydent może ustawę podpisać, może ponownie skierować ponownie do rozpatrzenia przez Sejm, co popularnie nazywane jest wetem, może również odmówić podpisania ustawy i skierować ją do TK. Jak dodał, prezydent może też podpisać ustawę, ale w trybie następczym kieruje ją do TK.
"Łatwo się domyślić, że w ostatnim czasie, biorąc pod uwagę też i wcześniejsze moje wystąpienia, mając poważne zastrzeżenia w odniesieniu do przepisów tej nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji rozważałem de facto dwa scenariusze. Rozważałem w każdym przypadku odmowę podpisania ustawy, nie ukrywam tego; ale rozważałem czy skierować tę ustawę do TK, czy też zwrócić ją Sejmowi do ponownego rozpatrzenia" – powiedział prezydent.
Według prezydenta "bez wątpienia mamy do czynienia z ingerencją w prawa już istniejące". "Nowelizacja ustawy medialnej dotyczy podmiotu, który realizuje swoje działania gospodarcze w ramach wolności gospodarczej, w ramach polskiej konstytucji w sposób w pełni legalny". Podkreślił, że ustawa dotyczy podmiotu medialnego, który należy do kapitału amerykańskiego i ma "legalną, obowiązującą koncesję na nadawanie". (We wrześniu KRRiT przegłosowała przedłużenie koncesji dla telewizji TVN24. Właścicielem Grupy TVN jest amerykański koncern Discovery.)
"Podmiot ten realizuje swoje działania gospodarcze w ramach wolności gospodarczej, w ramach polskiej konstytucji w sposób w pełni legalny, aprobowany przez państwo polskie" – powiedział prezydent. Zaznaczył, że podejmując decyzję uwzględnił kwestie ochrony prawa własności, zasadę swobody działalności gospodarczej, sprawę ochrony interesów w toku i polsko-amerykańską umowę handlową z 1990 r., i jej przestrzegania jako elementu wiążącego Polskę prawa międzynarodowego.
Duda zwrócił też uwagę, że są klarowne podstawy, i on co do tego też nie ma wątpliwości, do skierowania nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego. "Myślę, że to są silne i poważne argumenty przeciwko tym przepisom i samej ustawie, zwłaszcza, że są w ustawie także i przepisy chociażby naruszające dodatkowo prerogatywy prezydenta, które zostały przyjęte w drugim czytaniu dopiero na skutek wniesionych poprawek, czyli z naruszeniem także i konstytucyjnych procedur. Więc tych argumentów, które pozwalają skierować ustawę do TK, jest dużo" – mówił.
Podkreślił jednak, że oprócz tego jest też jednak kwestia umów międzynarodowych, w tym polsko-amerykańskiego traktatu o stosunkach handlowych i gospodarczych z 1990 r. "Jest tak, że w momencie, gdy Trybunał zajmuje się wnioskiem prezydenckim w trybie prewencyjnym, to wniosek ten, i cała ustawa, rozpatrywana jest przede wszystkim – czy też w ogóle – w aspekcie konstytucji. Traktat ma oczywiście powiązanie z konstytucją, ale o charakterze pośrednim, poprzez artykuł 9 i inne przepisy konstytucji" – powiedział. "Nie mogę zatem na 100 proc. jako prezydent powiedzieć, że TK na pewno odniósłby się do kwestii przestrzegania traktatu polsko-amerykańskiego jako takiego, a ta kwestia z mojego punktu widzenia jest niezwykle istotna" – zauważył Duda.
Prezydent dodał, że rozważał również kwestie dotyczące pluralizmu medialnego, wolności słowa i badał obie te kwestie przed podjęciem decyzji w sprawie nowelizacji. "Chciałbym uspokoić, że podejmując swoją decyzję ten element z całą powagą brałem pod uwagę i ten element z całą powagą rozważałem" – oświadczył
"Jeżeli zawarliśmy umowę, to trzeba tej umowy dotrzymać. Jeżeli my nie będziemy dotrzymywali umów, to inni z nami umów też nie będą dotrzymywali" – podkreślił prezydent.
Odniósł się też do przepisu, zgodnie z którym podmiot zagraniczny nie może posiadać w Polsce więcej niż 49 proc. akcji lub udziałów w spółce, która posiada koncesję medialną lub chce ją nabyć. Zwrócił uwagę na wątpliwości związane z wymogiem zbycia akcji lub udziałów przekraczających ten próg w ciągu sześciu miesięcy. "Czy ten okres sześciu miesięcy jest tak naprawdę okresem wystarczającym, krótko mówiąc, czy te warunki są uczciwe (..). Czy to nie jest tak, że (…) w sposób istotny wpłynie to na cenę tych akcji lub udziałów. I oczywistą sprawą jest, że ten podmiot, który jest tutaj właścicielem, nie jest w stanie dokonać ich zbycia za takie pieniądze, które byłby w stanie uzyskać za te akcje w normalnych warunkach, gdyby takiego obowiązku zbycia nie było" – zauważył prezydent.
Zaznaczył, że państwo polskie niedawno, "w majestacie prawa" udzieliło TVN zgody na emisję telewizyjną i trzeba zadać pytanie, w jakim stopniu nowelizacja ustawy medialnej jest uderzeniem w tzw. interesy w toku. "Bez wątpienia mamy tutaj do czynienia z ingerencją i to ingerencją w prawa już istniejące lub obowiązujące" – mówił Duda.
Jak dodał, wątpliwości budził sposób, w jaki nowelizacja odnosi się do ograniczenia swobody działalności gospodarczej w sektorze medialnym. "Jako prezydent absolutnie podzielam opinię, że takie ograniczenia powinny być w Polsce wprowadzone. Ale powinny być wprowadzone na przyszłość dla tych, którzy będą chcieli w naszym kraju w przyszłości, po wejściu przepisów w życie, zainwestować, będą wiedzieli, na jakich warunkach tę inwestycję mogą prowadzić" – podkreślił prezydent.
Wyraził przekonanie, że także przedstawiciele opozycji poprą w Sejmie ograniczenia udziału zagranicznego kapitału w branży mediów. Argumentował, że tego typu ograniczenia obowiązują m. in. we Francji, Hiszpanii, Niemczech i USA.
Prezydent podkreślił, że w sprawie ustawy medialnej "podzielił zaniepokojenie większości rodaków, którzy uznali, że kolejna sprawa niepokojąca, jątrząca, kolejne spory nie są nam potrzebne". "W czasie świątecznym w różnych miejscach spotykali mnie moi rodacy, ludzie, i podchodzili do mnie. Ogromnie za to dziękuję, bo jest to dla mnie istotne, żeby usłyszeć głoś moich rodaków, po prostu taki prawdziwy" – mówił Duda.
Jak zaznaczył, rozumie, że w polityce są różne emocje. "Rozumiem, że w polityce są debaty, czasem nawet bardzo żarliwe. Martwię się i jest mi przykro z tego powodu, że czasem i w debacie politycznej i także w debatach między obywatelami te granice kulturalnego sporu zostają przekroczone. Ubolewam nad tym ogromnie, jest to dla mnie sprawa bardzo przykra" – zaznaczył prezydent. Jak dodał, nie ma wątpliwości co do tego, że jako prezydent RP musi się wznieść "ponad te wszystkie spory i spojrzeć na sprawę zdroworozsądkowo". "Właśnie proszę państwa tak na nią patrzę" – zapewnił.
"Większość moich rodaków, większość moich współobywateli nie chce kolejnych sporów i moim zadaniem jako prezydenta jest w taki sposób działać, aby tych sporów uniknąć, stąd właśnie taka, a nie inna decyzja" – oświadczył Andrzej Duda.
Przed dwoma tygodniami Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu, który we wrześniu odrzucił nowelizacje ustawy o radiofonii i telewizji. Nowelizacja miała uszczelniać i uściślać obowiązujące od 2004 r. przepisy stanowiące, że właścicielem telewizji lub radia działających na podstawie polskich koncesji mogą być podmioty, w których zagraniczny, pozaeuropejski udział nie przekracza 49 procent.
Nowelizacja trafiła do prezydenta Andrzeja Dudy, który mógł ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. 19 grudnia w różnych miejscach kraju odbyły się manifestacje z udziałem m.in. liderów ugrupowań opozycyjnych, podczas których wzywano prezydenta do zawetowania nowelizacji – podnoszono m.in., że konsekwencje nowych przepisów dotyczyłyby obecnie Grupy TVN, której właścicielem jest podmiot spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego – amerykański koncern Discovery. Zaniepokojenie przyjęciem nowelizacji wyraziły też administracja USA, Komisja Europejska i Parlament Europejski.