Reklama

Kraj

W pełni zaszczepionych jest ponad 20,6 mln osób, blisko 4,3 mln przyjęło dawkę przypominającą

Danuta Starzyńska-Rosiecka / PAP
Dodano: 11.12.2021
58436_11gr1
Share
Udostępnij
W pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19 jest w Polsce ponad 20,6 mln obywateli; blisko 4,3 mln osób przyjęło dawkę przypominającą. Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że szczepienie przeciwko COVID-19 zmniejsza 60-krotnie prawdopodobieństwo zgonu.

W Polsce w pełni zaszczepionych, czyli dwiema dawkami preparatów od firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca lub jednodawkową szczepionką Johnson & Johnson, jest w Polsce 20 631 827 osób. Dawkę przypominającą przyjęło 4 297 739 osób. Dzienna liczba szczepień wynosi 224 225 iniekcji – podano w piątek na stronach rządowych.

Zaledwie 1,7 proc. w pełni zaszczepionych zostało zakażonych. Od momentu rozpoczęcia szczepienia drugą dawką 15,36 proc. zakażeń stanowili w pełni zaszczepieni – poinformowało Ministerstwo Zdrowia. Podało także, że wśród wszystkich zgonów osób zakażonych koronawirusem 7,73 proc stanowiły osoby zaszczepione, zgony nie są związane ze szczepieniem.

W piątek rano resort zdrowia podał, że minionej doby badania potwierdziły 24 991 nowych zakażeń koronawirusem, zmarło 571 osób z COVID-19. Minister zdrowia Adam Niedzielski zwrócił uwagę, że jest to pierwszy dzień, kiedy w skali całej Polski można zaobserwować wyraźny spadek liczby zakażeń. Jednocześnie zaznaczył, że ta informacja jeszcze nie przesądza o zamianie trendu.

Minister pytany był o przyczyny wysokiej umieralności w Polsce z powodu COVID-19. Powiedział, że może być ich kilka. "Nie można wskazać jednej przyczyny, która jest odpowiedzialna za taki poziom zgonów. To jest zarówno niski poziom wyszczepienia, mówię niski w porównaniu z inny krajami europejskimi, jak i kwestia charakterystyki przebiegu mutacji delta" – powiedział. Dodał, że nie bez znaczenia jest także fakt, że osoby lekceważą sobie objawy choroby i w gorszym stanie trafiają do szpitala. Zaznaczył, że okres od zakażenia do gwałtowanego pogorszenia stanu zdrowia jest w tej chwili krótszy, "co odbiera czas do reagowania".

Podkreślił, że szczepienie przeciwko COVID-19 zmniejsza 60-krotnie prawdopodobieństwo zgonu. Powołał się na dane z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, w którym przeanalizowano prawdopodobieństwo zgonu w warunkach polskich, jeśli chodzi o osoby zaszczepione i niezaszczepione.

Z badań ekspertów NIZP-PZH wynika, że wśród 42 586 osób zmarłych z powodu COVID-19 niezaszczepionych było 41 699, a 887 było zaszczepionych. Jeśli chodzi o podział na grupy wiekowe to z badania wynika, że wśród 110 osób w wieku 11-30 lat, które umarły w wyniku COVID-19 nie było żadnej zaszczepionej.

W grupie osób w wieku 31-40 lat na 356 zmarłych, zaszczepionych było 5; w grupie 1034 osób w wieku 41-50 lat – 8; w grupie 2627 zmarłych w wieku 51-60 lat – 13 zaszczepionych; w grupie 10 339 zmarłych w wieku 61-70 lat – 70; w grupie 13 177 zmarłych w wieku 71-80 lat – 208; a wśród 14 943 powyżej 80 lat – 583 zaszczepionych.

Minister zdrowia poinformował też, że od wtorku będzie można zapisywać na szczepienia przeciw COVID-19 dzieci od 5 do 11 lat; w najbliższą niedzielę i w poniedziałek w systemie elektronicznym będą wystawiane zlecenia dla dzieci. Zapisy będą odbywały się podobnie jak w przypadku dorosłych, czyli przez infolinię i za pośrednictwem strony internetowej. "Od 16 grudnia będziemy chcieli rozpocząć akcję szczepień tych dzieci" – powiedział Niedzielski.

"13 grudnia (szczepionki) fizycznie mają być w kraju, w następnych dniach chcemy je rozdysponować do punktów" – poinformował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.

Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Andrzej Fal pytany o to, czy szczepienie dzieci w wieku 5-11 lat przeciw COVID-19 jest dla nich bezpieczne, przyznał, że "rzeczywiście układ immunologiczny człowieka rozwija się do 7. a nawet w pełni do 12. roku życia". Jednocześnie podkreślił, że "FDA, EMA i japońska agencja zarejestrowały, czy dopuściły szczepienie dzieci po wynikach badań, nie dlatego, że tak sobie pomyśleli".

Wskazał też na to, że wirus w sposób naturalny szuka drogi ataku, wiec po tym jak zostali zaszczepieni seniorzy, atakowani zostali dorośli, "bo starsi byli zaszczepieni, potem była młodzież, bo ci młodzi dorośli byli zaszczepieni, a teraz zostały dzieci". Przywołał przykłady dramatycznego przebiegu covida u miesięcznego dziecka, u dwuletniego dziecka.

Prof. Fal odniósł się też do pytania czy szczepionym teraz dzieciom nie zaszkodzi to w dłuższej perspektywie, czy jakieś negatywne skutki nie objawią się wtedy, gdy np. będą dojrzewać lub gdy będą dorośli. "Na 100 proc.? Myślę, że tego nikt nie umie powiedzieć, ale niewątpliwie ilość benefitów, zysków z zaszczepienia jest dużo większa niż potencjalne ryzyko jakichkolwiek bliskich czy odległych czasowo powikłań. Tak czy inaczej: szczepiąc chronimy życie, a nie narażamy" – podkreślił.

Do kwestii szczepień dzieci odniósł się także minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. "Ja bym chciał, żeby jak najwięcej dzieci (się zaszczepiło). Będziemy przekonywać rodziców, by taką decyzję podejmowali. Oczywiście przekonywać, a nie zmuszać, przekonywać racjonalnie, a nie jakąś tępą propaganda, która się pojawia (…) głównie z ust niektórych przedstawicieli opozycji, ale też niestety niektórych ekspertów" – podkreślił.

"Racjonalnie i rozsądnie przekonujmy rodziców informacjami rzetelnymi na temat tego, że szczepionki rzeczywiście chronią – w największym stopniu, bo przecież nie stuprocentowo – przed chorobą i przed śmiercią" – dodał szef MEiN.

Jego zdaniem im więcej dzieci powyżej 5 lat zostanie zaszczepionych, "tym bardziej system oświaty będzie stabilny". Dopytywany, czy szczepienia dzieci będą odbywać się również w placówkach oświatowych, odpowiedział, że "wszystko zależy od dyrektorów szkół". "Jeśli placówki oświatowe będą sobie tego życzyły, będziemy pomagać w organizacji punktów szczepień" – zapowiedział.

Ministrowie zdrowia i edukacji zabrali też w piątek głos na temat wprowadzenia obowiązku szczepień dla wybranych grup zawodowych. We wtorek szef resortu zdrowia zapowiedział, że od 1 marca będzie chciał wprowadzić obowiązek szczepienia dla medyków, nauczycieli i służb mundurowych. W piątek podkreślił, że "przesądzone jest, że taki obowiązek wprowadzimy dla lekarzy, dla medyków". "Dyskutujemy jeszcze o dwóch innych grupach" – dodał.

"Oczywiście moje stanowisko jako ministra zdrowia jest takie, że powinniśmy jak najszerzej ten obowiązek wprowadzić. Ale ten obowiązek może być wprowadzony po czasie, który pozwala na przyjęcie pełnego szczepienia" – wskazał Niedzielski. Mówił, że osoby, które będą podlegały obowiązkowi szczepień, "mają w tej chwili czas, by do 1 marca przyjąć dwie dawki, między którymi musi być zachowany odpowiedni odstęp – minimum trzytygodniowy".

"W tej sytuacji wyznaczenie 1 marca to pierwsza z możliwych dat, która pozwoli na przygotowanie się do tego, bo wszystkie rygory, które dotyczą obowiązkowego szczepienia będą stosowane po tej dacie, po 1 marca" – powiedział szef MZ.

Minister edukacji i nauki podkreślił, że nie jest entuzjastą zmuszania kogokolwiek do czegokolwiek, natomiast jest zwolennikiem przekonywania. "Co do pomysłu, by od 1 marca trzy grupy zawodowe musiały się szczepić, a jak nie, to nie będą pracować – to jest pomysł nieprzedyskutowany jeszcze" – zaznaczył Czarnek. Dodał, że rozumie intencje i chęć szybkiej walki z koronawirusem.

"Też taką chęć mam. Natomiast wszystkie decyzje muszą być przedyskutowane co do szczegółów. Ja sobie nie wyobrażam, by w ten sposób można było zrobić nawet 10-procentowe braki w kadrze nauczycielskiej, jeśli te 10 proc. nie będzie chciało się zaszczepić" – powiedział. "To trzeba przedyskutować i trzeba do tego podchodzić racjonalnie" – zastrzegł minister.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy