Reklama

Kraj

Prezydent na Szczycie dla demokracji zaapelował o solidarność z Białorusią

Aleksandra Rebelińska/PAP
Dodano: 09.12.2021
58407_41070922_41070897
Share
Udostępnij
Apeluję o solidarność z Białorusią; dziś to jedno z najważniejszych wyzwań demokratycznego świata – powiedział podczas Szczytu dla demokracji prezydent Andrzej Duda. Zapewnił też białoruskich braci, że Polska pozostanie promotorem demokracji.
W czwartek i piątek w formie wirtualnej odbywa się organizowany przez prezydenta USA Joe Bidena Szczyt dla demokracji, którego celem jest powstrzymanie odstępstw od demokracji oraz erozji praw i wolności na świecie.
 
W swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda przyznał, że trzydzieści jeden lat temu po raz pierwszy głosował w wolnych wyborach i po raz pierwszy w historii Polski po II wojnie światowej jego pokolenie mogło demokratycznie wybrać prezydenta. Dodał, że rok temu, jako drugi prezydent w naszej historii, zdobył reelekcję. "Stało się to przy rekordowej frekwencji i po bardzo wyrównanej walce z moim oponentem, Rafałem Trzaskowskim, obecnym prezydentem Warszawy" – wskazał.
 
"Gdybym stanął przed wami jeszcze kilkanaście miesięcy temu, opowiedziałbym zapewne – jak wielu z was – o własnym kraju, Polsce, która wielokrotnie za demokrację przelewać musiała krew. Prawdopodobnie mówiłbym też o priorytetach naszej generacji liderów świata i o naszym wielkim zadaniu. A jest nim w mojej ocenie przezwyciężenie polaryzacji, która w świecie po pandemii niestety przybiera na sile. W skali, której dotychczas nie znamy i niemal we wszystkich krajach. Mój kraj też nie jest tu wyjątkiem" – mówił Duda.
 
Jak dodał, mówiłby zapewne także o tym, że demokracja musi wrócić do korzeni: debata znów musi być debatą, a nie wezwaniem do cenzurowania oponentów, walka polityczna nie może być dehumanizowaniem przeciwnika, bo przeciwnik to po prostu człowiek, który – z różnych przyczyn – ma inne poglądy niż my.
 
"W międzyczasie stało się jednak coś, co zmieniło moje spojrzenie na debatę o demokracji. Cztery tygodnie po mojej reelekcji, gdy ponad 20 milionów moich Rodaków, Polek i Polaków, skorzystało z prawa głosu, nasi sąsiedzi, Białorusinki i Białorusini, zostali ponownie i w najbardziej brutalny sposób tego prawa pozbawieni" – podkreślił Duda. "Białoruś leży 180 kilometrów od Warszawy. Tam jest granica demokracji, a może nawet więcej – to przepaść między demokracją a jej brakiem" – ocenił prezydent.
 
Wskazał, że na Białorusi nie ma dyskusji o systemie wyborczym, o polaryzacji, o mniejszościach i o ideologiach. "To luksus nas, ludzi Zachodu. Tam troską jest, jak wyciągnąć z więzień 900 osób, których jedyną winą było pragnienie wolnych wyborów. I jak odsunąć od władzy rządzącego od 27 lat dyktatora, który łamiąc wszelkie cywilizowane zasady, sfałszował głosowanie i spacyfikował protesty" – podkreślił Duda.

Prezydent przyznał, że mówi o Białorusi, ponieważ Polska wzięła na siebie przed laty zobowiązanie: być wsparciem dla demokracji w Europie Wschodniej. Wskazał, że jest to "piękne zadanie", ale ma ono swoje konsekwencje. "Jesteśmy przez to na celowniku propagandy Kremla, a od niedawna płacimy cenę w postaci operacji hybrydowej na naszej granicy, którą wywołał dyktator Aleksander Łukaszenka" – mówił.
 
"Byłem proszony o zobowiązania, więc składam solenną deklarację naszym białoruskim braciom i chcę, by usłyszano ją wszędzie na wschód od Polski: Polska pozostanie promotorem demokracji, bo uważam, że moja urodzona w 1995 roku córka, która nie żyła ani sekundy w dyktaturze i jej białoruska rówieśniczka, która nigdy nie widziała wolnych wyborów, to dwie równe sobie osoby o takich samych prawach" – oświadczył Duda.

"Deklaruję jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, że Białorusinki i Białorusini, których 180 tysięcy znalazło pracę lub schronienie w Polsce, będą traktowani przez nas jak bracia i jak najmilsi goście" – zapewnił.
 
Prezydent oświadczył, że Polska jest świadoma, że wspieranie demokracji ma swoją cenę, choćby tę cenę, którą płaci dziś, gdy straż graniczna, policja i wojsko strzegą wschodniej granicy Unii Europejskiej "przed zemstą dyktatora, przed tyranią i pogardą dla człowieka".
 
"Mówię to nie tylko jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Mówię to jako Andrzej Duda, który w 2025 roku skończy swoją prezydenturę i odda władzę demokratycznie wybranemu następcy lub następczyni. A potem z dumą na powrót stanie się zwykłym obywatelem, po prostu wyborcą" – dodał.
 
Prezydent przyznał, że wierzy, iż Białorusini i Białorusinki zobaczą kiedyś tę samą demokratyczną normalność, w której prezydenci się zmieniają, a pozostają oni – wolni obywatele, wolni i swobodni wyborcy.
 
"Apeluję do wszystkich z Państwa o solidarność w tej sprawie, apeluje o solidarność z Białorusią. Dziś to jedno z najważniejszych wyzwań demokratycznego świata" – oświadczył Duda.
 
Prezydent przysłuchiwał się inauguracyjnemu przemówieniu Bidena razem z przebywającą w Polsce liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. "Trudno o bardziej widoczny znak. Polska stoi u boku Narodu Białorusi i nie pozostawi go na pastwę dyktatury" – ocenił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy