Reklama

Kraj

Kaczyński: jeżeli opozycja rzeczywiście chce porozumienia, to jesteśmy gotowi je na rozsądnych warunkach zawrzeć

Mieczysław Rudy, Rafał Białkowski/PAP
Dodano: 16.11.2021
57732_40855693_40855477
Share
Udostępnij
My chcemy rozmawiać, tylko że w ten sposób, by to przyniosło poprawę. Jeżeli opozycja rzeczywiście chce jakiegoś porozumienia, to jesteśmy gotowi to porozumienie na rozsądnych warunkach zawrzeć, przynajmniej na ten najtrudniejszy czas. – powiedział we wtorek prezes PiS Jarosław Kaczyński.
W Polskim Radiu 24 prezes PiS był pytany m.in. o zarzutach opozycji w związku z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej, której zdaniem, działania m.in. w sferze dyplomatycznej i umiędzynarodowienia kryzysu są spóźnione.
 
"Kto jest w stanie zaspokoić żądania opozycji, no to jest już jakiś naprawdę wielkim mistrzem w każdym kraju. Ale w kraju, w którym opozycja jest totalna, to musiałby być geniusz, jaki do tej pory po ziemi nie stąpał" – powiedział Kaczyński.

Przekonywał, że w sytuacji, "jeżeli ktoś mówi wprost, że obalać ten rząd będzie przy pomocy ulic, co jest zapowiedzią łamania prawa, ale także przy pomocy zagranicy, no to już jest znacznie cięższym złamaniem prawa, no to wobec tego ta rozmowa rzeczywiście może być trudna".
 
"Ale my chcemy rozmawiać, tylko żeby to przyniosło nie kolejne zaostrzenie konfliktu, albo przynajmniej jego utrzymanie, tylko żeby (przyniosło) rzeczywistą poprawę. Jeżeli opozycja rzeczywiście chce jakiegoś porozumienia, to wszyscy jesteśmy gotowi to porozumienie na rozsądnych warunkach zawrzeć, przynajmniej na ten czas najtrudniejszy" – zadeklarował.
 
Pytany, czy widzi skuteczność swojego apelu wygłoszonego w Krakowie 11 listopada o jedność klasy politycznej w najważniejszych sprawach dla Polski, odparł, że w ciągu przeszło 40 lat, gdy zajmuje się polityką "zdarzało się trochę sytuacji takich nieprzewidzianych w sensie pozytywnym". "W związku z tym mam w sobie wiele wiary" – powiedział.
 
Na uwagę, że "niespecjalne przyjazne echo" odniósł jego apel, czego przykładem może być stwierdzenie wiceprezesa Polski 2050 Michała Kobosko, który powiedział, że kryzys migracyjny jest na rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, ponieważ gra on na skłócenie Polaków, na straszenie i próbę pokazania, że Polska jest twierdzą broniącą cywilizacji Zachodu, prezes PiS przyznał, że wypowiedź tę traktuje, jako publicystyczną.

Liderowi PiS zwrócono też uwagę na wypowiedź europosła Krzysztofa Hetmana (PSL), który powiedział, że "kryzys na granicy jest gwiazdką z nieba dla PiS, dla Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ odwraca uwagę od kłopotów wewnętrznych". Kaczyński stwierdził, że "są ludzie, którzy potrafią myśleć tylko pewnymi stereotypami, nie potrafią zrozumieć kontekstu różnych sytuacji". "No współczuję im. Tyle mogę powiedzieć" – dodał.
 
Kaczyński był też pytany, czy po wystosowaniu tego apelu w Krakowie nie powinien nastąpić z jego strony "namacalny krok", który potwierdzi, że jego słowa, że "to jest konieczne, to jest możliwe", poprzez np. zaproszenie liderów opozycji na spotkanie ze wszystkimi szefami służb tzw. resortów siłowych, odpowiadających za ochrony granicy.
 
"To znaczy, że to byłoby coś w rodzaju Rady Bezpieczeństwa Narodowego, chociaż oczywiście tam nie ma ustalonego składu; prezydent może zaprosić kogo chce. Ale czy tak rozszerzone posiedzenie Komitetu Bezpieczeństwa i Obrony Narodowej Rady Ministrów, na którego czele stoję? Ja nie sądzę, że to by była akurat w tym momencie najlepsza metoda" – odpowiedział.
 
Ocenił, że "należy rozmawiać przede wszystkim o polityce". "Służby powinny być apolityczne i mają bronić Polski, polskich granic, polskich interesów, polskiej racji stanu, a ich stosunek do obecnego konfliktu powinien być neutralny" – podkreślił.
 
Jak mówił, "tu przecież nie chodzi o to, jak działają służby, tylko chodzi o to, żeby to sobie powiedzieć, że wiemy, że są pewne sprawy, które muszą być obronione, pewne problemy, które muszą być rozwiązane, w tym także obrona granic, bo na tym się w tej chwili konserwuje uwaga społecznej i rzeczywiście to jest bardzo poważna kwestia".

"Jeżeli by się dało ten program porozumienia rozszerzyć, to oczywiście byłoby bardzo dobrze. Ale tutaj moja wiara jest jednak mniejsza. Ale to samo, to by było bardzo dużo" – powiedział.
 
Prezes PiS zaznaczył przy tym, że "to wymaga jednak rezygnacji z totalności opozycji". "W ogóle ja nie znam takiego przykładu na świecie, żeby jakaś opozycja mówiła o sobie, że jakaś opozycja mówiła o sobie że jest opozycją totalną i wprost odwoływała się do interwencji zagranicy. Ale taką sytuację mamy dzisiaj w Polsce i trzeba by z tego wyciągnąć wnioski. Z tym, że nasz wniosek, jakby już został wyciągnięty, to znaczy mimo wszystko jesteśmy gotowi rozmawiać, no a wniosek z drugiej strony taki, że po prostu +nie jesteśmy już opozycją totalną+".
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy