Reklama

Kraj

Kaczyński: tylko od nas zależy, czy damy sobie radę; Morawiecki: chcemy rządzić po swojemu

Beata Kołodziej / PAP
Dodano: 12.11.2021
57632_12li1
Share
Udostępnij
Tylko od nas zależy, czy damy sobie radę – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślając, że dzisiejsze „trudno” to nic w porównaniu do tego, co było 103 lata temu. Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył zaś: „Chcemy rządzić w Polsce po swojemu”.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki oraz inni przedstawiciele rządu świętowali w czwartek w Krakowie Dzień Niepodległości. Najpierw delegacja wzięła udział w mszy w katedrze wawelskiej. Potem w hali Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" odbyło się spotkanie członków i sympatyków PiS. Kaczyński i Morawiecki wygłosili przemówienia. Potem politycy obozu rządzącego złożyli kwiaty przy pobliskim pomniku Józefa Piłsudskiego. W czasie spotkanie przed budynkiem skandowała grupa osób – według danych policji – w szczytowym momencie było ich ok. 150. Wśród haseł demonstrantów były m.in. „Ani jednej więcej” i „Miejsce dzieci nie jest w lesie”. Spotkaniu wewnątrz budynku towarzyszył koncert grupy Skrzypianki z gminy Szaflary.

Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu w "Sokole" mówił o historii, teraźniejszości i o przyszłości.

Jak przypomniał, Józef Piłsudski nawiązywał do tradycji insurekcyjnej, a zarazem – mówił prezes – „wzbogacił tę tradycję o politykę realną i ta polityka w ogromnej mierze przyczyniła się do odzyskania niepodległości”.

"Warto w dniu Święta Narodowego zastanowić się, skąd ta niepodległość przyszła, bo nie przyszła ni z tego ni z owego. Przyszła dzięki zaangażowaniu różnych ludzi, często mających różne poglądy, a nawet skłóconych, często nawet walczących ze sobą w różnych okolicznościach, nawet z bronią z ręku" – powiedział prezes PiS.

Jak zwrócił uwagę, że w okresie odzyskiwania przez Polskę niepodległości nawiązano zarówno do tradycji insurekcyjnej, która mimo kolejnych przegrywanych powstań jednak umacniała polskość, a jednocześnie do "polityki realnej". "Przyszedł człowiek, który nie odrzucił tej tradycji, tylko ją zracjonalizował, wprowadził ją w arkana polityki, którą kiedyś, w jego czasach nazywano polityką realną, ale takiej polityki realnej, która nie cofa się także przed insurekcją, przed działaniami zbrojnymi, która w żadnym razie nie sprowadza się do tego, żeby zabiegać o łaskę, o poprawę losu Polaków na różnego rodzaju dworach" – mówił i ocenił, że „ta koncepcja wygrała i w ogromnej mierze, chociaż nie wyłącznie przyczyniła się do odzyskania niepodległości". Prezes partii rządzącej mówił też m.in. o zabiegach Romana Dmowskiego, o akcji uświadamiania narodowego, o budowie elity, która byłaby gotowa intelektualnie i militarnie zbudować nowe państwo.

Kaczyński przypomniał, że w chwili odzyskania niepodległości, nowego państwa jeszcze nie było, nie było zintegrowanej administracji ani armii w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. „Armia była ważna, bo terytorium Polski nieokreślone” – mówił prezes. Odzyskanie niepodległości spowodowało – zdaniem prezesa – „wybudowanie w środku Europy dużego państwa polskiego”. „To coś, z czego musimy być dumni, o czym musimy pamiętać zawsze” – podkreślił Kaczyński.

Mówiąc o obecnych czasach stwierdził, że jest „trudno”, ale to nic w porównaniu do tego, co było 103 lata temu. "Tylko od nas zależy, czy damy sobie radę" – zaznaczył Kaczyński.

Odniósł się do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Przypomniał, że na wschodniej granicy toczy się wojna hybrydowa. "Ostatnio nawet padają dalej idące pogróżki" – dodał. Jak podkreślił, "oczywiście, jak to zwykle w takich przypadkach, próbuje się przerzucić odpowiedzialność na nas jako kraju rzekomo agresywnego". "Ktoś może powiedzieć, że to przecież śmieszne, absurdalne, ale w polityce nie jeden raz takie absurdy miały miejsce" – mówił.

Zwrócił uwagę, że mamy także duży kłopot na Zachodzie. „Wiadomo – chodzi o uznanie naszej podmiotowości, wyrok trybunału, o nasze prawo do organizowania polskich spraw" – wskazał.

Według prezesa partii rządzącej należy uczynić wszystko, by zbudować "w tzw. klasie politycznej jak najszerszą jedność". "Dzisiaj wydaje się to zupełnie niemożliwe, że to napięcie, ta niechęć, a z drugiej strony także – jak wiele wskazuje – zewnętrzne inspiracje mogą to uniemożliwić. Ale trzeba się starać. Trzeba wiedzieć, że my wiemy o tym, że to jest potrzebne, że to jest niezbędne, że to jest możliwe" – wymieniał Kaczyński.

Zwrócił uwagę, że w obliczu zagrożenia na granicy z Białorusią do takiej jedności doszło na Litwie i Łotwie, więc – jego zdaniem – w Polsce taka jedność też jest możliwa. Zapewnił, że w tej sprawie nie ma przeszkód ze strony PiS, jeżeli cel będzie wspólny.

Mówiąc o sytuacji na wschodniej granicy prezes PiS podkreślił także, że wszystko, co rząd robi na granicy, jest robione z empatią, a ci, którzy pomocy potrzebują, otrzymują ją. Jak ocenił, „Polacy są dobrym narodem, ale ta dobroć nie może być słabością”. Przestrzegł także, aby „w czasie kryzysów strzec się agentów”. „Trzeba się strzec, podejmować wszelkie możliwe działania, trzeba ich rozpoznawać i wiedzieć, że ta bitwa, która się w tej chwili toczy, to jest bitwa przede wszystkim o świadomość, o to, co będą myśleć i jakie wnioski z tego myślenia będą wyciągać Polacy. Chodzi o to, by odwołując się do empatii doprowadzić do skruszenia naszego oporu. To się nie może udać" – powiedział Kaczyński.

Dodał, że obchody 103. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, w tym Marsz Niepodległości w Warszawie, nastrajają optymistycznie. "Podejmowano błędne decyzje, my podjęliśmy decyzje słuszne i zwyciężyliśmy. I dalej będziemy zwyciężać" – powiedział Kaczyński.

Nawiązał też do zapowiedzi, że podczas analogicznej imprezy 11 listopada 2014 r. w krakowskim Sokole ogłosił kandydaturę Andrzeja Dudy na prezydenta. "Ale nowego kandydata jeszcze w tej chwili nie będę zgłaszał" – podkreślił.

Premier Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu ocenił, że „aby sprostać niepodległości musimy pozbyć się pewnego nawyku, jaki wtłaczano nam do głów jakieś 300 lat". Ten nawyk, jak mówił, próbowano w nas wytworzyć także w latach III Rzeczpospolitej. "To nawyk pewnego rodzaju gorszości, nawyk mikromanii, to polityka pedagogiki wstydu, to próba zrzucania na nasze barki cudzych win i cudzych grzechów" – wymieniał.

"Nas uczono, abyśmy słuchali innych przez dziesiątki i setki lat, a my chcemy w Polsce rządzić się po naszemu, po polsku. Chcemy pozbyć się tych nawyków odpowiadania przed innymi za nasze i nie nasze winy, za nasze i nie nasze grzechy, odpowiadania przed innymi trybunałami. Jest tylko jeden trybunał, przed którym odpowiadamy, to trybunał naszej historii i naszej przyszłości" – powiedział Morawiecki.

Dodał, że aby niepodległość nam służyła przez kolejne wieki, to „trzeba budować suwerenne elity, w bardzo szerokim rozumieniu tego słowa". "Elity tamtej Rzeczypospolitej do 2015 roku z krótkimi przerwami dbały, no właśnie, o kogo? Najłagodniej powiem, że dbały przede wszystkim o siebie (…) to jest ich główny grzech. Na pewno grzechem części z nich jest agenturalność" – mówił szef rządu. Jak ocenił, „dbanie tylko o siebie było podstawowym grzechem, słabością na drodze do naszej niepodległości, na drodze do siły naszej niepodległości”. Dzisiaj także – według premiera – idziemy „krętą ścieżką pod górę”.

Jak podkreślał, Polska chce być silnym, podmiotowym państwem, a niepodległość zawdzięczamy wspaniałym pokoleniom. Zwracał też uwagę, że niepodległość kosztuje. "Dzisiaj przekonujemy się o tym ponownie. Niepodległość kosztuje; kosztuje wysiłek, nasze starania na arenie międzynarodowej, starania dyplomatyczne" – powiedział i zaznaczył, że przede wszystkim musimy polegać na sobie.

"Dziś także musimy ufać przede wszystkim we własne siły i dziś jesteśmy wdzięczni tym, którzy na naszej wschodniej granicy dbają o naszą suwerenność, nasze bezpieczeństwo, bezpieczeństwo całej UE. Dziękujemy żołnierzom, funkcjonariuszom Straży Granicznej, policji i innych służb" – mówił premier. Według niego musimy jak najlepiej rozpoznawać wymogi niepodległości kolejnych dekad. „To, co potrzebne, byśmy tu mogli się rządzić po swojemu, po naszemu, po polsku” – zaznaczył szef rządu.

Konrad Firlej, prezes Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w Krakowie przypomniał historię tej organizacji. Jak mówił, to szczególne miejsce dla Polaków i mocno wpisane w historię. Oddziały Sokoła, które miały popularyzować gimnastykę w polskim społeczeństwie, powstawały w całej Europie i sprzyjały integracji. „To nie było tylko sportowe towarzystwo (…) Dla nas to była jedna z szans, by wybić się na niepodległość” – powiedział Firlej o roli najstarszego w Polsce tego typu towarzystwa. Zwrócił też uwagę na symboliczne sąsiedztwo krakowskiego oddziału – pomnik Piłsudskiego. PTG "Sokół" w Krakowie powstało w 1885 r.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy