Reklama

Kraj

Rzecznik MSZ: mamy dowody, że zostały oddane strzały w kierunku patrolu Straży Granicznej

Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Krzysztof Kowalczyk, Karol Kostrzewa / PAP
Dodano: 08.10.2021
56894_8pa5
Share
Udostępnij
Charge d'affaires Ambasady Republiki Białorusi w Polsce, wezwany w piątek do polskiego MSZ, został poinformowany o naszym stanowisku wobec incydentów na granicy, również w kwestii strzałów w kierunku patrolu Straży Granicznej; mamy dowody, że zostały oddane – powiedział rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Charge d'affaires Ambasady Republiki Białorusi w Polsce Alaksandr Czasnouski, wychodząc chwilę wcześniej z siedziby MSZ powiedział dziennikarzom, że: "te informacje o strzałach są nieprawdziwe". Czasnouski został w piątek wezwany do resortu spraw zagranicznych w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej.

Rzecznik MSZ powiedział dziennikarzom, że spotkanie z Czasnouskim przebiegało w "atmosferze urzędowej". "Pan charge d'affaires został poinformowany o naszym stanowisku wobec incydentów, które mają miejsce na granicy polsko-białoruskiej, incydentów, które mają miejsce już od dłuższego czasu, ale także o tych incydentach, które miały miejsce teraz, chociażby strzały oddane do patrolu Straży Granicznej" – relacjonował Jasina.

Pytany o słowa Czasnouskiego, że informacje o strzałach są nieprawdziwe, Jasina powiedział: "Mamy dowody na to, że te strzały zostały oddane, inaczej nie byłyby wydawane różnego rodzaju komunikaty".

Zadeklarował również, że "jeśli zaistnieje taka konieczność, zostaną te dowody przekazane stronie białoruskiej i nie tylko oczywiście stronie białoruskiej, ale i opinii publicznej, i innym państwom".

Rzecznik resortu dyplomacji zaznaczył również, że charge d'affaires Ambasady Republiki Białorusi w Polsce został przyjęty w MSZ na poziomie dyrektora Departamentu Wschodniego. "Warto pamiętać, że to jest urzędowy kontakt, który jest ważny, ale pamiętamy też o obniżeniu rangi polsko-białoruskich stosunków dyplomatycznych od dłuższego czasu, to nie jest wyłącznie przypadek ostatnich kilku tygodni" – zaznaczył.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy