Katarzyna Grzebyk: Coraz więcej osób urządzających swoje domy i mieszkania chce aranżować je świadomie, zgodnie z własnymi oczekiwaniami, bez „dyktatury” katalogów wnętrzarskich. Czy pierwszym krokiem w tym kierunku jest zamówienie mebli w pracowni stolarskiej?
Katarzyna Jania: Nierzadko zdarza się, że wręcz całe mieszkania są urządzone meblami stworzonymi przez stolarza na specjalne zamówienie. Najczęściej obserwuje się takie zjawisko w niewielkich mieszkaniach i kawalerkach, gdyż ograniczony metraż wręcz wymusza na nas zlecenie zaprojektowania mebli tak, żeby wypełniały niewielką przestrzeń co do centymetra. Jednak tu nie chodzi tylko o meble. Lubimy otaczać się również dodatkami, jak np. ręczne wykonane kosze, szydełkowe dywany czy koce zrobione na drutach. Wszystko to wykonane przez artystów-rzemieślników według specjalnego zamówienia. Na taki produkt czasem trzeba poczekać, ale za to stajemy się posiadaczami unikatowego designu.
Może toznak naszych czasów? Choć wszystko jest dostępne niemal od ręki i możemy przebierać w formach i barwach, to jednak jesteśmy przytłoczeni tą mnogością…
Wciąż lubimy sieciówki i masowe produkcje. Trudno się dziwić – są łatwo dostępne i tanie. Jest to poniekąd pozostałość po latach 90., gdy popularne było wszystko, co szybkie, jak chociażby fast foody. Jednak szybkość i wygoda nie zawsze idą w parze z jakością. W XXI wieku wkraczamy w sferę „slow”. Zwalniamy tempo w różnych dziedzinach naszego życia. Mamy slow food – jedzenie zdrowe, ekologiczne, zrobione ze składników charakterystycznych dla danego regionu, slowfashion – świadome kupowanie ubrań wyprodukowanych w ludzkich warunkach, a także slow design. Czym jest slow design? Określenie to zostało po raz pierwszy użyte w 2002 roku przez Alistaira Fuad Luke’a, brytyjskiego wykładowcę wiedzy o designie. Jest to zaprzeczenie konsumpcjonizmu. Zaczynamy czuć potrzebę powrotu do korzeni. Dbamy nie tylko o ciało i ducha, ale też o nasze wnętrza. Jesteśmy coraz bardziej świadomi nie tylko tego co kupujemy, ale też, od kogo oraz z jakich materiałów przedmiot został wykonany. Chcemy, żeby był solidny, wykonany przez fachowca – rzemieślnika. Jesteśmy w stanie czekać na niego dużo dłużej, niż zajmuje dowóz z sieciówki, gdyż zdajemy sobie sprawę, że to już nie jest masowa produkcja, a miesiące ciężkiej pracy w warsztacie. W duchu slow powstają: poduszki, obrazy, dywany, ale też przedmioty codziennego użytku, takie jak meble czy naczynia.
Rosnąca popularność slow design zapewne wynika także z chęci otaczania się przedmiotami z naturalnych surowców, jak drewno czy kamień, na których bazują rzemieślnicy.
Wykorzystywanie naturalnych, biodegradowalnych surowców jest elementem slow designu. Jest to też efekt nie tylko dbania o środowisko, ale również naszej tęsknoty za naturą. Żyjąc w dobie tworzyw sztucznych, chcemy mieć choć trochę natury w swoich wnętrzach. Kwiaty w doniczkach są dobrym rozwiązaniem, ale gdyby taki kwiat wstawić do betonowej doniczki i postawić na stole wykonanym z naturalnego drewna? Rzemieślnicy wychodzą nam naprzeciw. Wiele przedmiotów, dodatków i mebli produkowanych w myśl koncepcji slow designu posiada cechy stylu rustykalnego ze względu na częste nawiązania do folkloru, również regionalnego. Bardzo często w swoich pracach artyści wykorzystują lokalne produkty, charakterystyczne dla rejonu, z którego pochodzą. Ślązacy na przykład wykonują przedmioty z węgla. Na różnych targach czy kiermaszach można zobaczyć przepiękną biżuterię, gdzie w srebro zatopiony jest kawałek węgla. Produkcja w zgodzie ze środowiskiem jest ważna dla stylu slow. Innymi przedmiotami oprócz mebli są np. przyjazne środowisku farby, którymi samodzielnie odmalujemy ściany. Właściwości przedmiotów powstałych w duchu slow są również korzystne dla alergików oraz rodziców. Dając dziecku zabawkę wykonaną z naturalnych surowców, pozbawioną szkodliwych substancji powstałych w wyniku masowej produkcji, jesteśmy spokojni i pewni, że nasze dziecko jest bezpieczne.
Fot. Archiwum Katarzyny Jani
Slow design daje poczucie wyjątkowości, bo wiemy, kto wykonał dany przedmiot i w jakich warunkach, ale musimy liczyć się z tym, że urządzanie w duchu slow jest kosztowne.
Jedynym minusem jest właśnie cena. Za wykonany dla nas stół czy komodę nierzadko musimy zapłacić nawet kilkakrotnie więcej. Jednak i to powoli przestaje być przeszkodą. Jesteśmy w stanie wydać więcej, żeby cieszyć się dłużej posiadaniem unikatowego przedmiotu nie wyprodukowanego masowo i dostępnego w milionach egzemplarzy na całym świecie. To daje nam poczucie indywidualności. Chodzi również o to, żeby zakupiony mebel służył nam przez lata, a nawet pokolenia. Kupując mebel w duchu slow, wiemy skąd pochodzi materiał, z którego został wykonany, kto go dla nas wykonał i w jakich warunkach. Poza tym coraz bardziej jesteśmy świadomi tego, co wchodzi w skład ceny, a są to: ceny materiałów, czas wykonania i talent artysty – rzemieślnika.
Czy producenci mebli i duże koncerny meblowe zauważają popularność slow designu? Czy w ich kolekcjach pojawiają się przedmioty, w tworzeniu których mieli udział rzemieślnicy, artyści tworzący np. w drewnie?
Ostatnio IKEA wypuściła kolekcję INDUSTRIELL, w której znajdują się meble i dodatki ze specjalnie zaznaczonymi niedoskonałościami, żeby sprawiały wrażenie, jakby były wykonane przez rzemieślników. Opiera się ona na japońskiej filozofii o enigmatycznej nazwie „wabi-sabi”, która skupia się ona na odnajdywaniu piękna w naturalności i niedoskonałości. W designie przejawia się w materiałach i produktach, które posiadają niedoskonałości, co jest zaprzeczeniem masowej produkcji. Wabi-sabi głosi tezę, że nie wszystko musi być idealne. Kolekcja IKEA INDUSTRIELL hołduje tej tezie, dlatego w jej skład wchodzą produkty, w których niedoskonałości zostały pokazane w postaci sęków, różnic w słojach czy kolorach. Pomysłowi przyświecała idea połączenia możliwości produkcji mebli na dużą skalę z niepowtarzalnością mebli wykonanych przez artystów rzemieślników.
Nie jest to jednak pierwsza tak akcja tej firmy. W 2015 roku powstała kolekcja IKEA NIPPRIG. Produkty do tej kolekcji tworzyli rzemieślnicy z Indonezji i Wietnamu. Materiały, jakie wykorzystywali to m.in. trawa morska, hiacynt wodny i bambus. Obecność mebli czy dodatków z tych kolekcji ma sprawiać, że poczujemy się w domu bardziej swojsko i przytulnie.
Czy slow design jest szansą rozwoju dla niewielkich warsztatów stolarskich i kuźni, gdzie wciąż wiele prac wykonuje się ręcznie, dzięki czemu przedmioty są niepowtarzalne?
Dużą zaletą slow design jest wspieranie małych przedsiębiorstw. Kupując meble w lokalnych firmach, rozwijamy naszą gospodarkę. Wspieramy firmy małe, ale zrodzone z pasji i poszanowania do zawodu. Jesteśmy świadomi tego, że produkt nie powstaje pod wpływem chwili, lecz jest wynikiem ciężkiej pracy, przygotowań, prób i błędów. W parze z pięknem wykonania idzie też jakość; estetyka na równi z trwałością. Wytwarzane przedmioty są nie tylko piękne, ale znacznie trwalsze niż kilkaset lat temu. Ich piękno bierze się z miłości rzemieślników do materiału, z którym na co dzień pracują.