Reklama

Biznes

Z żoną w ciąży i kredytem hipotecznym. Tak zacząłem Brand24

Aneta Gieroń
Dodano: 14.06.2024
  • Michał Sadowski, CEO Brend24. Fot. Tadeusz Poźniak
Michał Sadowski, CEO Brend24. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij

Jeżeli dziś można mi czegoś gratulować, to cierpliwości czy może odwagi, bo mając żonę w ciąży i kredyt hipoteczny, 14 lat temu rzuciłem się w wir pracy, założyłem Brand24, a ten przez kilkanaście miesięcy nie miał przychodu – opowiadał Michał Sadowski, założyciel i prezes Brand24, podczas IV edycji festiwalu Carpathian Sturtup Fest 2024. Sadowski był gościem specjalnym #CSF24 i bohaterem rozmowy „Jak ja to zrobiłem”, którą prowadziła Maja Małyska, CEO Product Dots.

Maja Małyska i Michał Sadowski. Fot. Tadeusz Poźniak

– Bardzo często widzimy przedsiębiorców dopiero wtedy, kiedy oni żyją już tak, jak większość ludzi żyć nie może. Kiedy mają nienormowane godziny pracy, a sama praca jest fajnie wymieszana z pasją, jest work‑life balance. To wszystko kusi, ale nie widzieliśmy niestety, jak ci ludzie wysiadali o drugiej w nocy ze starego auta, wyciągali torbę z bagażnika i wracali zmęczeni do domu po kilkunastu godzinach pracy czy spotkań z potencjalnymi klientami. Ten codzienny trud to dla młodego przedsiębiorcy zderzenie z rzeczywistością, kiedy rozkręca biznes – wspominał założyciel i prezes Brand24.

Wrocławska spółka łączy się z amerykańską platformą Semrush

Firma zajmująca się monitoringiem Internetu i posiadająca tysiące klientów na całym świecie, jest jednym z najbardziej znanych polskich startupów. Z narzędzi oferowanych przez Brand24 korzysta 4 tys. marek ze 160 krajów, wśród których są: IKEA, Uniwersytet Stanford, Samsung, czy Uber.

W tym roku wrocławska spółka, której założycielami są m.in. Michał Sadowski i Piotr Wierzejski, połączyła siły z Semrush. Amerykańska platforma zajmująca się widocznością w Internecie, została większościowym akcjonariuszem Brand24 w transakcji wartej niemal 55 mln zł.

Maja Małyska rozmawiając z Michałem Sadowskim, przypomniała o przełomowych datach w historii firmy i chwilach, kiedy wydawało się, że te kilkanaście lat pracy nie miało żadnego sensu.

Z punktu widzenia Sadowskiego, dramatyczne były początki, kiedy bez pieniędzy, z kredytem i żoną w ciąży, walczył by trwać na rynku, a przez kolejne miesiące firma nie miała przychodu. Zrozpaczony, szukał dla siebie pracy na etat, chętnego na zakup Brand24, ale nic się nie udawało. W końcu przeczekał najgorsze, firma okrzepła i… przyszły kolejne, dramatyczne zwroty akcji.

– W 2019 roku zablokował Was Facebook – przypomniała Maja Małyska.  – Straciliście przychody, klientów, co więcej, jeden z większych akcjonariuszy podjął próbę odwołania zarządu. Straciłeś 20 proc. zespołu, który jest dla Ciebie bardzo ważny, ale to też przetrwałeś.

Byłem przerażony, że FB może nas pozwać o 100 mln dolarów

– To zasługa zespołu i wspólnika, którzy stanęli na głowie, by wyciągnąć z nas z tego g… – przyznał Sadowski. – Byłem przerażony tym, co się dzieje, wizją, że FB może nas pozwać o 100 mln dolarów.  Miałem napady paniki i otrzymywałem personalne groźby od Facebooka, że otrzymam zakaz podróżowania i inne absurdalne ograniczenia. Na szczęście, mój wspólnik okazał się mniej emocjonalny niż ja. Po tamtych przeżyciach, kolejne wyzwania i problemy okazały się łatwiejsze do ogarnięcia.

Sadowski przyznał, że od początku prowadzenia firmy, najważniejsza była dla niego komunikacja i dobre relacje z zespołem.

– Każdej osobie, która od nas odchodzi, a która nie ma jeszcze nowego zajęcia, płacimy pensję. Nie chcę, by ludzie mieli  problem ze spłatą raty kredytu hipotetycznego. Doskonale wiem, co się czuje w takiej sytuacji. Sam ją przeżyłem – dodaje.

Do dziś nie udało mu się jednak wypracować idealnego modelu podejmowania decyzji.

– Wciąż za mało myślę o decyzjach. Biegnę sprintem w jakimś kierunku, nie zawsze dobrym, ale dla mnie najważniejsze jest, by posuwać się do przodu. To trochę metoda prób i błędów – stwierdził Sadowski.  – Podobnie jest przy rekrutacji. Ważniejsza od CV jest dla chemia na spotkaniu. Na szczęście, mam dużo bardziej refleksyjnych współpracowników i dzięki temu sam na tym korzystam.

Ubiegły rok był najlepszy w historii Brand24. 30 mln zł przychodu, w tym 80 proc. z zagranicy. Co miesiąc 200 nowych, zagranicznych klientów i 50 polskich.

Maja Małyska, nie mogła więc nie zapytać o ego w biznesie i nie nawiązać do wypowiedzi Stefana Batorego, założyciela Booksy, ambasadora tegorocznej edycji Carpathian Startup Fest, który kilka lat temu przyznał, że miał taki moment w życiu, kiedy musiał nasycić swoje ego udzielając iluś wywiadów i będąc na okładkach iluś pism.

– Na pewno mam gigantyczne ego i na pewno nie jestem wolny od uznania – śmiał się Michał Sadowski. – Na wielu etapach budowania firmy tego potrzebowałem i nadal tego potrzebuję. To jest dla mnie bardzo ważne. I pewnie Brand24 byłby zupełnie inną firmą, gdybyśmy ze wspólnikiem potrafili go bardziej bezdusznie prowadzić. Bez emocji. Ale ja tego nie potrafię. Do dziś ważniejszy jest dla mnie jeden niezadowolony komentarz kontrahenta, niż 90 opinii pozytywnych, choć na pewno radzę sobie z tym lepiej, niż jeszcze kilka lat temu.

Fot. Tadeusz Poźniak

Sadowski przyznał, że uwielbia drogę nauki, wyszukiwanie ciągle nowych przestrzeni. Jest podróżnikiem, fotografem, na Youtubie prowadzi kanał Michal Sadowski Travel, ostatnio uczy się grać w szachy. Jest mężem, ojcem i człowiekiem zaangażowanym w firmę 24 godziny na dobę.

Wchodzę na Slacka i patrzę, ilu klientów w nocy kupiło konto

– Pierwszą rzecz, jaką robię przychodząc rano do biura,  to wchodzę na Slacka i patrzę, ilu klientów w nocy kupiło konto. To zawsze jest taki fajny motywator z rana – mówił.

Ma też świadomość, co bycie przedsiębiorcą zabrało mu w życiu.

Przez pierwszych 8-9 lat w firmie – zdrowie! A było też wiele momentów, kiedy zostałem ograbiony ze zwykłego, ludzkiego szczęścia – wyliczał Sadowski. – Dziś już wiem, że najważniejsze jest zdrowie fizyczne i psychiczne. Przez wiele lat dojeżdżając do biura miałem palpitację serca, że „nie dowieziemy jakiegoś wyniku”. Aż przeżyłem w rodzinie bardzo poważną historię zdrowotną, która mnie otrzeźwiła i dzięki niej wyszedłem na prostą.

Fotografie Tadeusz Poźniak

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy