Katarzyna Mitas, założycielka firm
Maylily trafiła do branży w nietypowy sposób. Studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, wybierając specjalizację z public relations, reklamy oraz opracowywania stron internetowych. Po studiach w roku 2007 trafiła do firmy zajmującej się projektowaniem i produkcją opakowań oraz promocją przy pomocy Internetu. W roku 2008 poznała przyszłego męża. Andrzej jest ekonomistą; specjalistą ds. marketingu i zarządzania. Pracował w Warszawie, gdzie para przeniosła się po ślubie. Planowali karierę w jakiejś korporacji, lecz życiowe realia ich przerosły. Zamieszkali na Tarchominie (część Białołęki), w typowej stołecznej „sypialni”. Zapisać dziecko do przedszkola należało…zaraz po jego urodzeniu. Na szczepienia należało odczekać dwa miesiące.
-Wybrałam Iwonicz, skąd pochodzi Andrzej. Ja sama wychowałam się w niedużym mieście: w Olkuszu – wyjaśnia Katarzyna.
Tona pieluszek
Po przeprowadzce do Iwonicza dzięki warszawskim kontaktom zarabiali wykonując zlecenia internetowe. W 2009 roku Kasia urodziła córkę Helenkę, trzy lata później drugą – Idalię. Wtedy zainteresowała się rynkiem dla niemowlaków. A tam pojawiła się nowość: pieluchy wielorazowego użytku sprowadzane ze Stanów Zjednoczonych. W Polsce przyjmowano je ze zdziwieniem, bo pieluchy jednorazowe pozwalały zapomnieć o kłopotliwym praniu. Tymczasem powoli narastała świadomość, że są one ekologiczną bombą. W ciągu dwóch lat niemowlę zużywa 1 tonę pieluch jednorazowych, których – jako wytwarzanych z poliakrylenu – nie można spalić. Tworzywo to nie jest obojętne dla człowieka – nie tylko dla malucha, lecz także dla dorosłego. Pracownicy produkujących je zakładów noszą specjalne kombinezony ochronne. Do tego dochodzi koszt: w ciągu tych dwóch lat na pieluchy jednorazowe wydać należy 4 tys. zł. Wielorazowe są dwa razy tańsze. Tyle, że na początku należy wydać pieniądze na 15 pieluch. Ten zapas wystarcza na dwa lata. Przy praniu w pralce, co drugi dzień w temperaturze 60 stopni nie powinny sprawiać kłopotu. Co zrobić, aby taka pielucha nie przypominała dawnej pieluchy z tetry?
-Wiele czasu zajęło mi rozwiązanie problemu laminowania tkaniny tak, aby przepuszczała powietrze, nie przepuszczała wilgoci i była na tyle wytrzymała, aby ją prać przez dwa lata. Bawełna jest za słaba – mówi Katarzyna, dodając iż sprowadza z USA poliestrową tkaninę minky: delikatną i miłą w dotyku. Ponadto w Polsce produkowana jest naturalna, miękka tkanina z włókna bambusowego, która zapobiega odparzeniom oraz stanom zapalnym skóry niemowlaka. Są z niej produkowane pieluszki wielorazowe. Mają one właściwości antybakteryjne i antygrzybiczne. Znakomicie chłoną wodę. Mają szereg dodatkowych zastosowań. Mogą służyć jako ręczniczek, kołderka lub osłona wózka na upalne dni itp. W upały dają poczucie kojącego chłodu, zaś zimą – przyjemnego ciepła.
Pieluchy wielorazowe były pierwszym produktem firmy Maylily. Nieco później dodano do nich ubranka i akcesoria dla niemowlaka (kocyki, poduszeczki, ręczniki etc.) oraz dla starszych dzieci. Szyte są z obu wymienionych tkanin oraz z dzianiny Cottonlove, czyli z bawełny organicznej. Tkanina z włókna bambusowego produkowana jest w kraju. Dlatego właścicielka firmy z Iwonicza projektuje ich deseń w kolorowe wzory geometryczne oraz w motywy zwierząt i kwiatów. Powstają z tego śmieszne czapeczki z uszkami, kilkukolorowe buciki, zabawki – przytulanki. Co inspiruje Katarzynę? Przykładem niech będzie historia kominiarek.
Korzyści z jesiennego spaceru
– Dwa lata temu zdarzyło się, że trafił do nas omyłkowo inny materiał, niż zamówiony. Nie chcieliśmy go odsyłać, gdyż przyleciał aż z USA. Leżał więc sobie w szwalni, co jakiś czas ściągając nasz wzrok i myśli. Mijały dni, robiło się coraz chłodniej – podczas jednego z jesiennych spacerów spłynęło na mnie kreatywne oświecenie: a może by tak zrobić z tej tkaniny czapeczki? Ale nie takie zwykłe – muszą być jedyne w swoim rodzaju! Wtedy okazało się, że skonstruowanie i uszycie uniwersalnej, ciepłej i stylowej czapki to ogromne wyzwanie. Po wielu próbach powstały wreszcie nasze Kominky. Patrząc na nie dzisiaj, mamy wrażenie, że podświadomie nawiązaliśmy do kombinezonów astronautów. Kochamy i wspieramy ideę chustonoszenia, więc naturalnie pojawiły się także wysokie i ciepłe Butky (oj, jak bardzo nam takich brakowało na rynku!) i Rękavky. Wiele dzieciaczków paradowało w naszych dodatkach tamtej zimy, a my wiedzieliśmy, że na pewno powtórzymy kolekcję za rok. I tak też było – ale tym razem wzbogaciliśmy Kominiarki w bambusową podszewkę – delikatną, zdrową dla skóry dziecka (dzięki niej Kominiarka fantastycznie się sprawdza także w czasie zimowych szaleństw – głowa malucha nie jest przegrzana). Kominiarki zyskały też uszka, a Butki i Rękawiczki – nową formę. W tym roku także nie mogło zabraknąć kolekcji zimowej – Kominiarki Supercat są jeszcze lepsze niż poprzednie, Butki są dwustronne (zwierzaki czają się w środku), stworzyliśmy także Czapeczkę dla maluszków poniżej roku i zestawy dla starszaków oraz mam – wszystko tak miękkie, ciepłe i tak delikatne jak to tylko możliwe. Morał z tej historii jest jeden: od kłopotu lub pomyłki może zacząć się coś naprawdę fantastycznego – trzeba tylko iść na długi jesienny spacer.
Sówka Mila i Żuczek Julian
Znakiem rozpoznawczym firmy są znakomicie zaprojektowane różnokolorowe przytulanki. To milutka sówka Mila – tak popularna, iż staje się znakiem rozpoznawczym firmy oraz malutkie cudeńko: Żuczek Julian. Podobnym przebojem jest wspomniana wyżej Kominiarka Supercat, w której maleństwo przemienia się w bajkowego zwierzaka. Z dzianiny bawełnianej produkowane są kocyki ze śmieszną aplikacją. Z tkaniny minky powstają kocyki i poduszki w dyskretny wzorek oraz szlafroki dla dzieci oraz ich mam, a także specjalne poduszeczki w kształcie rogalika pomocne przy karmieniu niemowląt. Dla chorych dzieci wykonywane są etui i paski na pompy insulinowe z tkaniny minky. Zdobią je barwne wzory z dinozaurami i pterodaktylami. Zwierzęta są zabawne i bajecznie kolorowe, a wszystko po to by odciągnąć uwagę dziecka od przykrych doznań związanych z leczeniem. Śliczne są broszki Wasaty Kot, Wąsaty Niedźwiedź, Buldog, Koń i Jaskółka.
Dzieci są bezbronne. Dlatego na tym rynku zbyt wiele jest masówki, sztampy, łatwizny, a nawet – kiczu. Ten ostatni przyciągać ma robiące zakupy „na chybcika” mamy. A dla własnej pociechy nie należy kupować niczego zbyt szybko. Tu wchodzi w grę coś więcej niż strona praktyczna: w nabywanych przedmiotach wyraża się także (a może: przede wszystkim) miłość do dziecka. Trudno okazać ją za pomocą ilości kupowanych przedmiotów; łatwiej poprzez ich szczególnie staranny wybór. Rodzice szukają rzeczy unikalnych – tak jak jedyne i niepowtarzalne jest ich dziecko.
Kolekcja Katarzyny Mitas dobrze wyraża uczucie miłości do dziecka. Sprawia ona wrażenie takiej, jakby była obmyślona dla jej własnych dzieci. Na pytanie, kto uczył ją projektowania nie odpowiedziała. (Konstrukcją i szyciem zajmuje się pani Ula, świetna specjalistka – jak można sądzić po gotowych wyrobach i ich wykończeniu.) Należy domyślać się, iż Katarzyna sama opanowała tę trudną sztukę na tak profesjonalnym poziomie, na jakim zazwyczaj niezbędny jest dyplom z wzornictwa renomowanej Akademii Sztuk Pięknych. W jej wypadku w grę wchodzi rzecz daleko ważniejsza niż to, czego można się nauczyć w szkole wyższej. To talent – dar, który przyszedł niespodziewanie po krótkiej pracy w agencjach i korporacjach. Talent wyraża się przez umiar: każda z zabawek i akcesoriów zaprojektowana została przy wykorzystaniu minimalnych środków. W wyrobach nie ma niczego zbędnego. Talent wiąże się z absolutną prostotą. Na tej prostocie opiera się prawdziwa elegancja.
Wyroby firmy – z najwyższej półki – sprzedawane są w butikach największych polskich miast. Udział w targach Kind und Jugend w Kolonii – największych tego rodzaju targach w Europie – przyniósł zamówienia zagraniczne: z Niemiec, Włoch, Anglii, Norwegii, Luksemburga oraz z krajów Azji. Okazuje się także, iż matki na Dalekim Wschodzie mają dość chińskiej tandety.
Na jednym z facebookowych zdjęć na schodkach siedzi maluch ubrany w strój z Maylily. Na kamieniach można odczytać napis: „Nigdy nie dorośnij”. Bo szkoda wyrastać z takich oryginalnych ubranek i nie bawić się tak ślicznymi zabawkami.