Pierwszego maja mija 10 lat od naszego wstąpienia do Unii Europejskiej. Jak Pan podsumowuje tę ostatnią dekadę dla Polski?
To były intensywne i pracowite lata dla Polaków. Był to też okres, kiedy zaczęliśmy korzystać z możliwości i szans płynących z Unii Europejskiej, ale jednocześnie zderzyliśmy się ze ścianą polskiej biurokracji i małej kreatywności. Otwarcie się na Europę przedsiębiorców nie zaowocowało otwarciem polskiego rządu i parlamentarzystów na przedsiębiorców i biznes. Nie udało się nam w dostatecznym stopniu wypracować mechanizmów, które umożliwiałyby im prowadzenie aktywnej działalności gospodarczej i podbijania europejskich rynków i światowych.
Bezsporne jednak jest, że jako kraj i naród bardzo w ostatnich 10 latach skorzystaliśmy. Najbardziej skorzystali szeroko rozumiani Polacy – ogromne pieniądze przeznaczone zostały na infrastrukturę gospodarczą, tę widoczną i niewidoczną. Ta niewidoczna, czyli oczyszczalnie ścieków, wodociągi i kanalizacje można uznać za inwestycje w 100 proc. udane i potrzebne. Na poziomie widocznym, na pewno skorzystaliśmy na infrastrukturze drogowej i różnego rodzaju obiektach użyteczności publicznej. Całe społeczeństwo z tego korzysta i bezdyskusyjne są to nasze sukcesy z ostatnich 10 lat. Oczywiście trafiają się też inwestycje „nietrafione”, ale ich jest zdecydowanie mniej.
Kto jeszcze skorzystał z unijnych pieniędzy?
Druga grupa, która w dużym stopniu skorzystała z unijnych dotacji, to część przedsiębiorców. Kilka procent spośród wszystkich działających w Polsce, czy na Podkarpaciu podmiotów gospodarczych. Ta grupa skorzystała na budowie nowych obiektów i linii produkcyjnych, ale przy tej okazji popełniliśmy też sporo błędów. W zbyt małym stopniu wsparliśmy przemysł na przetwórczy, a zbyt dużo powstało nieruchomości za unijnych pieniądze. To też zaburzyło niekiedy konkurencję na runku w niektórych branżach. Np. jeśli dwa hotele były budowane z dotacji unijnych, a dwa z pieniędzy własnych inwestorów, to jak tu można mówić o zdrowej konkurencji.
Nasze największe sukcesy w ostatnich 10 latach w Unii?
Wykorzystanie pieniędzy na infrastrukturę jest naszym największym sukcesem. Cieszą obwodnice miast, autostrada, ale na pewno nie możemy popadać tylko w zachwyt. Autostrada A4 gotowa miała być już w 2012 roku, a ciągle jest niegotowa i nie wiadomo, czy jej budowa skończy się do 2015 roku. Bardzo niekorzystne jest brak perspektyw na wybudowanie w najbliższych latach drogi VIA Carpathia. Tragicznie wygląda sytuacja na kolei.
Jak wykorzystywaliśmy pieniądze unijne w Rzeszowie i na Podkarpaciu?
Podkarpacie ze względu na przywiązanie do tradycyjnych wartości, było oszczędne i racjonalne w wydawaniu unijnych pieniędzy, co wyszło nam na zdrowie. W większości sensownie i pożytecznie wydaliśmy unijne miliardy, choć nie zabrakło kilku mniej udanych pomysłów. Rzeszów bardzo dobrze wykorzystał pieniądze na inwestycje niewidoczne, czyli podziemną infrastrukturę. W samym mieście powstało wiele inwestycji prywatnych jak i samorządowych dofinansowanych z Unii i większość z nich jest bardzo pozytywnie oceniana i wykorzystywana przez mieszkańców miasta. Oczywiście, można dyskutować, czy tańczy mógł być program transportowy w Rzeszowie, albo czy wydanie pieniędzy na okrągłą kładkę i fontannę było mądrym pomysłem, ale to już są dyskusyjne opinie, a zdania podzielone. Nie ma jednak wątpliwości, że Rzeszów w ostatnich 10 latach zmienił się bardzo.