– Gdybym traktował to miejsce całkiem poważnie, jako biznes, już dawno powinienem był go zamknąć, bo są dni, kiedy nie zagląda tu nikt. Ale to moja pasja. Zawsze chciałem pracować w otoczeniu książek – mówi Zbigniew Oprządek, właściciel krośnieńskiego antykwariatu i księgarni internetowej. Mimo wszystko, jakoś ten "biznes" mu idzie, bo antykwariat świętował na początku lipca 25-lecie istnienia, a jego właściciel zdecydował się otworzyć małą galeryjkę sztuki, do której wchodzi się przez… starą szafę.
Antykwariat Zbigniewa Oprządka to miejsce znane i lubiane przez mieszkańców Krosna i okolic. Klimatyczne, opierające się zmiennym modom i trendom, a wierne swej idei. Część książek stoi w miejscu, w którym właściciel umieścił je 20 lat temu. Niektórzy mówią, że to miejsce kultowe i nie wyobrażają sobie, że pewnego dnia pan Zbigniew mógłby z niego zrezygnować. – Niech pan nawet tak nie myśli, przychodziłam tu jeszcze jako dziecko. Ten antykwariat musi istnieć – mówi ok. 20-letnia klientka, która szuka słownika z rozmówkami polsko-czeskimi. Ujęty jej słowami właściciel, opowiada historię antykwariatu i prowadzi do nowo otwartej galerii.
Z każdym klientem rozmawia, dyskutuje na tematy niekoniecznie związane z książkami, niezależnie od tego, czy klient przyszedł coś kupić czy nie. Przecież jeśli nie kupi dziś, może przyjdzie jutro, za miesiąc czy rok? A może poleci znajomemu? Może właśnie dlatego ludzie chcą przychodzić na Portiusa 4?
Galeria Hetta na 25-lat antykwariatu
Coś musi być magicznego w tym miejscu, skoro 1 lipca, gdy antykwariat obchodził jubileusz 25-lecia, goście dopisali tłumnie, a impreza zakończyła się po północy. To był ważny dzień w historii antykwariatu. Zbigniew Oprządek otworzył w nim galerię sztuki Hetta. Goście mogli podziwiać ok. dwadzieścia fotografii wykonanych i wydrukowanych na płótnie przez M.F. Biskupa [Nickyphora] pt. "Taki pejzaż". Wejście do galerii jest nietypowe i wiedzie przez starą szafę obłożoną starymi książkami, co tylko wzmaga ciekawość zwiedzających i przywołuje w pamięci "Alicję w krainie czarów". Wchodząc trzeba uważać, żeby nie uderzyć się w głowę. Sama galeria jest niewielka, liczy nieco ponad 20 m kw, ale idealnie wtapia się w klimat antykwariatu. Właściciel już planuje w niej kolejne wystawy.
Choć Zbigniew Oprządek twierdzi, że klientów coraz mniej, a w tym roku mniej niż zwykle (spadek o ok. 70 procent), do małego pomieszczenia w samym centrum Krosna przy ul. Portiusa 4, ciągle ktoś wchodzi. Najczęściej kobiety, które chcą sprzedać podręczniki szkolne swoich dzieci, albo uczniowie ze szkolnymi repetytoriami, też do sprzedaży. – Nie mogę tego kupić, ale mogę wycenić i wymienić pani na inne – proponuje.
Jedna z klientek trzyma w reklamówce kilka egzemplarzy. – Niech Pan to weźmie, dzieci wyrosły, po co mam trzymać w domu. Co mam z tym robić?
Tych, którzy chcą kupić, jest mniej, ale mimo wszystko są. – Ludzie przychodzą porozmawiać, czasem coś zamawiają. Taki to biznes – śmieje się pan Zbigniew. Żeby przyciągnąć więcej osób, wiosną i latem wykłada kilka książek na stolik i stawia go przed wejściem. W ten sposób książki wychodzą na spotkanie swoim przyszłym właścicielom.
Książki dla bibliofilów i na każdą kieszeń
Antykwariat Zbigniewa Oprządka liczy dwa pomieszczenia (galeria jest trzecim). W pierwszym umieszczona jest beletrystyka, klasyka, słowniki, publikacje historyczne, książki dla dzieci; przejście obłożone jest regałami z książkami o regionie i historycznymi. Drugie pomieszczenie to rarytas dla kolekcjonerów i miłośników staroci. Jedną ścianę zajmują tu książki z dziewiętnastego wieku, polsko- i obcojęzyczne. Wśród egzemplarzy naznaczonych śladem czasu i z rozpadającymi się kartkami, można natknąć się na cenne pozycje bibliofilskie, bogato oprawione i zdobione. Cena? Od 20 do 500 zł. Są także stare pocztówki i obrazy.
Oprócz stacjonarnego antykwariatu przy ul. Portiusa, po sufit zapchanego używanymi książkami, Zbigniew Oprządek prowadzi jeszcze internetową księgarnię Hetta. Można tu złożyć zamówienie na dowolną książkę, także spoza prezentowanej oferty oraz wszelkie nowości wydawnicze. Przesyłki docierają do klientów pod wskazany adres błyskawicznie, ale można je odebrać także w antykwariacie. Dla swoich stałych klientów, interesujących się książkami z konkretnej dziedziny, sam poszerza ofertę antykwariatu, wyszukując na własną rękę publikacje z danego zakresu.
Kiedyś to były złote czasy?
Antykwariat został założony w 1991 roku. Najpierw mieścił się na tyłach domu przy ul. Piłsudskiego, na terenie zalewowym. Tam właściciel sprzedawał pierwsze książki, a trzy lata później przeniósł dobytek do kamienicy przy ul. Portiusa. – Dobrze, że wystartowałem wtedy, bo dziś nie zdecydowałbym się na taki rodzaj działalności. Dziś taki biznes to utopia. Wtedy byłe inne czasy, założenie firmy było proste, a gospodarka po kryzysie szybko się rozwijała – opowiada. – Pierwsze lata prowadzenia antykwariatu, w pierwszej siedzibie, były najlepsze, potem już było coraz gorzej. Uważam, że firmy rodzinne powinny być opodatkowane w sposób jasny, a jednoosobowe podatkiem stałym i niewysokim, bo procedury są zabójcze dla małych firm.
Do stworzenia własnego antykwariatu zainspirował go sklep pana Wojtynkiewicza, w którym piętrzyły się książki, a obok nich parasolki i inne przedmioty. Miał też doświadczenie w pracy w krośnieńskim Domu Książki, a potem w rzeszowskim, gdzie został kierownikiem. Po około trzech latach zwolnił się i udał się kilkuletnią autostopową podróż po Europie. Zwiedzał księgarnie, galerie sztuki, antykwariaty, poznawał inne kultury.
– Pewnego dnia pan Jan Nachajowski, mój klient z Domu Książki, zapytał: "Zbyszek, czemu nie założysz antykwariatu, ja będę twoim stałym klientem". Potem pomógł mi znaleźć lokal i tak się zaczęło. Pierwsze lata były złote – wspomina Zbigniew Oprządek.
Potem w prowadzeniu antykwariatu pomagali mu m.in. Rafał Barski, który później założył w Krośnie Wydawnictwo Ruthenus, Jerzy Młynarski oraz Tadeusz Jastrzębski, późniejszy założyciel wydawnictwa Bela Med w Krośnie. Teraz Zbigniew Oprządek pracuje sam, ale tak naprawdę w biznesie pomaga mu cała rodzina – żona i córki. Dzięki nim udaje mu się przetrwać na tym trudnym rynku.
Byleby przetrwać najgorsze
Jak widzi swoją przyszłość? – Chodzi głównie o przetrwanie. Gdybym ten biznes traktował poważnie, musiałbym go zamknąć. Jest dużo miesięcy tak trudnych, że prawie nie do wytrzymania, brakuje na wszystko, a najgorsze są zimy. Ale to jest moja pasja, radość i zabawa, dlatego ciągle chce mi się to prowadzić – mówi Zbigniew Oprządek.