Reklama

Poznaj region

Jak Przemyśl stał się sławny i bogaty. Trasa podziemna

Antoni Adamski
Dodano: 23.07.2023
73656_przemysl
Share
Udostępnij
„Jak Przemyśl stał się bogaty, piękny i sławny” –  takim hasłem  opatrzona została podziemna trasa turystyczna. Pokazuje ona okres rozkwitu miasta w XVI i XVII stuleciach. Pamiątką po nich są przepiękne podziemia zlokalizowane pod kamienicami kupieckimi w Rynku.  
Przemyśl leżał na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. Od średniowiecza zaczęto drążyć podziemne korytarze i komory do celów magazynowych. Podziemia z biegiem lat poszerzano, budując kolejne komory na dwóch  poziomach. Najgłębsza z odrestaurowanych piwnic (pod bud. Rynek 1) znajduje się na głębokości 10 m. To niemal wysokość czteropiętrowego bloku mieszkalnego. W piwnicach kupcy przechowywali towary. Wspaniale wygląda piwnica na wino z głębokimi, dyskretnie oświetlonymi wnękami, gdzie magazynowano przywożony z Węgier szlachetny trunek. Wino z przemyskich piwnic spławiano Sanem i  podawano do stołów w największych polskich miastach: Sandomierzu, Toruniu czy Gdańsku.
Przemyśl słynął także z produkcji piwa.  W XVI  wieku w mieście istniało około 300 niewielkich browarów, w których produkowano około 100 tysięcy hektolitrów tego trunku. Piwnice wykorzystywano również jako warsztaty rzemieślnicze, pomieszczenia handlowe bądź szynki. Na wyższych poziomach podziemi składowano  żywność, wina i miody pitne, sól i innego rodzaju towary bądź przedmioty nie poddające się działaniu wilgoci czy pleśni. Podobne wnęki ma niższa piwnica. Przeznaczona była do przechowywania rzepy, która przed odkryciem Ameryki pełniła tak ważną rolę w polskim jadłospisie jak później ziemniaki.
Jak dowiadujemy się z ekspozycji, tylko Rynek i dochodzące do niego ulice były brukowane. Pozostałe pokrywały błoto i nieczystości. Jak zanotowano w aktach miejskich, wylewane z okien brudy były przyczyną licznych sąsiedzkich niesnasek. Przemyślowi – bogatemu kupieckiemu miastu śmierdzące  rynsztoki zaczęły przeszkadzać już na przełomie XVI i XVII stulecia. Zbudowano wtedy liczącą ok. 20 km sieć podziemnych kanałów. Główna arteria o długości ok. 1 km ciągnie się od wzgórza katedralnego (nie wiemy czy kanał sięgał zamku) pod obecnymi ulicami: Katedralną, Władycze, Asnyka, wzdłuż pierzei wschodniej Rynku poprzez ulice: Mostową i Jagiellońską do Sanu. Od tej arterii odchodzą węższe odgałęzienia kanałów prowadzące do  budynków. Miasto zatrudniało magister canali czyli specjalistę od podziemnych instalacji  ściekowych.
Kanał ma przekrój jajka ze ściętym płasko dolnym czubkiem: to dno wyłożone płaskimi kamieniami. Wymurowano go z kamieni – otoczaków wydobytych z Sanu. Kamienie spajane były zaprawą wapienną zmieszaną z jajkami i krwią bydlęcą. Jest ona niezwykle trwała. Konstrukcja do dziś trzyma się znakomicie. Kanał jako część podziemnej trasy turystycznej prowadzi z piwnic usytuowanych pod siedzibą Urzędu Miejskiego na Rynek,  a stamtąd do kamienicy Rynek 9 (siedziba Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej – Oddział Historii Miasta).
Fot. Archiwum BiznesiStyl
W tę bogatą i interesującą oprawę architektoniczną wpisana została podziemna trasa turystyczna. Przedstawia ona dzieje Przemyśla XVI i XVII stuleci określanych jako „złoty wiek miasta”. Jej autorem jest znany miejscowy historyk profesor Jerzy Motylewicz oraz dr Lucjan Fac i mgr Karol Kicman. W niezwykle interesujący sposób udało się przełożyć wiedzę historyczną na barwną opowieść o przeszłości. Rozpoczyna się ona od miedziorytu Abrahama Hogenberga i Georga Brauna   wydawnictwa kolońskiego z 1618 przedstawiającego najważniejsze miasta Europy oraz innych kontynentów. „Priemyslia celebris russiae civitas” – głosi umieszczony nad panoramą napis. Świadczy on  najlepiej o wielokulturowości i bogactwie Przemyśla: grodu otoczonego murami miejskimi, pełnym gotyckich kościołów, z  późnorenesansowym ratuszem. Jego fasadę zdobią sgrafitta podobne do dekoracji murów zamku w Krasiczynie. Nad miastem góruje potężna zamkowa fortalicja.
Drogę do miasta wyznaczała Brama Wodna, przechodząca w ulicę Wodną. San był źródłem dobrobytu Przemyśla, liczącego wówczas 5 tys. mieszkańców. Pracowało tu 250 rzemieślników 60 specjalności. Z ruchliwego miejskiego portu na Sanie spławiano przeszło 200 miejscowych produktów takich jak zboża, wosk, płótno czy drewno z rozbieranych w Gdańsku transportujących miejscowe towary tratw.
Każde z podziemnych pomieszczeń poświęcone jest innej dziedzinie miejskiego życia. A więc młynom wodnym, łaźni miejskiej oraz pralniom. Używano w nich wytwornych importowanych mydeł, takich jak barskie, tureckie czy weneckie. Sprzedawano też bardziej pospolite rodzaje jak mydło białe i szare. Niestety był kłopot z ich użyciem, bo „taki mamy klimat”. W zimie nawet bogate mieszczaństwo (bardziej dbające o higienę) rzadko zmieniało bieliznę: po prostu nie było gdzie jej suszyć. Braki w higienie osobistej ukrywały kolorowe stroje, nieraz ze szlachetnych, importowanych materiałów. Pokazuje je zrekonstruowany kram z suknem. Można wyobrazić sobie bele przebogatych wzorzystych tkaniny sprowadzanych  z Bliskiego Wschodu i z Italii. Łatwiej opisać co jadano w dawnych wiekach oglądając piec chlebowy. Potrawy były ostro przyprawione. W XVII stuleciu pojawiają się skargi uboższych iż „piekarze okrutnie małe chleby pieką”. Bochenek kosztował 1-2 grosze.

Trasa podziemna w Przemyślu i dzieje Syreniusza

Zrekonstruowano  również dawną aptekę, którą – w myśl lokalnych przepisów – mogli prowadzić tylko chrześcijanie. Żydzi znajdowali sposoby, aby ten zakaz obejść. Sławnym lekarzem i zielarzem był Szymon Syreniusz (1540-1611). Został profesorem Akademii Krakowskiej, gdzie  objął jedną z pierwszych na świecie katedr botaniki Dziełem jego życia był „Zielnik”(1611). Jego egzemplarz znajduje się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.
Najważniejszym placem miasta był Rynek otoczony renesansowymi kamieniczkami. W jego centrum wznosiła się smukła sylwetka ratusza z wieżą zegarową. Ratusz był siedzibą Rady Miejskiej, której obrady nierzadko bywały burzliwe; dochodziło nawet do rękoczynów. Co ciekawe, z danych dotyczących nieco późniejszych czasów, bo drugiej połowy XVIII wieku wynika, że tylko 75 proc. przemyskich rajców miejskich umiało czytać i pisać; co do pozostałych urzędników – własny podpis umiało złożyć zaledwie 40 proc. z nich.
Mógłbym poruszyć jeszcze wiele wątków np. prawy wyznaniowe. Nie jest to chyba potrzebne, bo ekspozycję trzeba koniecznie obejrzeć. Jest ona różnorodna, logiczna i przystępna. Pozwala przyswoić sobie wiele interesujących i szerzej nieznanych faktów historycznych. Tylko z pozoru to, co napisałem wydaje się oczywiste.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy