Przypomnijmy, iż wiosną 1966 r., w czasie remontu kamienicy przy ul. Sowińskiego, robotnicy zrywający deski podłogi na II piętrze natknęli się na pakiet o wadze trzech kilogramów. Okazało się, iż jest to archiwum stacjonującej w Twierdzy Przemyśl w czasie I wojny światowej dywizji węgierskiej, w której jednym z dowódców był pułkownik Eleke Molnar. Można przypuszczać, iż w tym miejscu mieściło się dowództwo tej jednostki wojskowej.
Dokumenty zachowały się w bardzo dobrym stanie. Są tam dziesiątki meldunków z poszczególnych fortów, szkice, mapki pisane w języku węgierskim, rozkazy dowództwa twierdzy (po niemiecku), mapy sztabowe, prasa wydawana w twierdzy, a także osobista korespondencja i parę zdjęć płk. Molnara. To on przed poddaniem twierdzy miał obowiązek to archiwum zniszczyć, by nie dostało się w ręce wroga. Nie zrobił tego jednak, lecz ukrył je dla potomnych. Pułkownik dostał się do niewoli, z której nie wrócił zabierając tajemnicę skrytki do grobu.
Po wojnie, w roku 1923, trzech oficerów węgierskich rozpoczęło poszukiwanie dokumentów z czasu oblężenia twierdzy. Przy pomocy miejscowych saperów prowadzili prace w kilku fortach, a także w wymienionej kamienicy przy ul. Sowińskiego. Ograniczyli się jednak do przekopania pomieszczeń piwnicy, gdzie odnaleźli tylko szczątki zardzewiałych karabinów. Dopiero po 51 latach przypadek pozwolił odnaleźć dokumenty. Znajdują się one w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, zaś kopie przekazano muzeum węgierskiemu. Wspomina o tym Jan Różański w znakomitej pracy pt. „Twierdza Przemyśl”, wydanej w Rzeszowie w 1983 r.
Historia aktualnego znaleziska była równie ciekawa
-W połowie października br. zgłosił się do mnie mężczyzna, który powiadomił Muzeum, iż ma dokumenty konspiracyjnego wywiadu AK – mówi dr Grzegorz Szopa. – Opowiedział, iż znalazł je zwinięte w rulon i złożone w kufrze, który stał na strychu kamienicy w której mieszka. Najpierw myślałem, że są to rocznicowe reprinty dawnych gazet. Jednak już na pierwszy rzut oka zbiór ten wprawił mnie w osłupienie. Archiwum – oprawione przez znalazcę w plastikowe koszulki włożone do segregatora – otwierają dokumenty tej wagi, co spis konfidentów Gestapo, wykaz funkcjonariuszy niemieckiej policji kryminalnej i porządkowej w Przemyślu oraz wyrok sądu konspiracyjnego. Zbiór składa się z ok. setki dokumentów datowanych od grudnia 1942 r. (jest ich kilka) do połowy 1943 r. (przeważająca większość). Są to głównie maszynopisy, kilkanaście rękopisów, kilka planów i mapek. Stan zachowania papierów jest dobry, z wyjątkiem jednego – nadpalonego. Dalsze poszukiwania w kamienicy prowadzone przez znalazcę nie doprowadziły do żadnych nowych rezultatów. Na razie trzeba zadowolić się odnalezioną częścią archiwum i czekać… Na co? Być może na szczęśliwy zbieg okoliczności, tak jak to się stało w przypadku archiwum płk. Molnara – kończy dr Grzegorz Szopa.
Spis konfidentów Gestapo zawiera 11 nazwisk przeważnie o polskim brzmieniu, z ich prywatnymi adresami zamieszkania. Są zamieszczone także dane o nich: miejsce pracy i zwyczaje, np. „wychodzi z domu między 7.30 a 8”, „spaceruje z popielatym psem”. Przeczytamy ich dokładne rysopisy: wiek, wzrost, najczęstszy ubiór, cechy charakterystyczne np. wstawione z przodu złote i platynowe zęby. Celem listy było namierzenie konfidentów, obserwacja i wypracowanie wynikających z niej wniosków. Nierzadko wydawano wyrok śmierci.
– Z tej listy dwie osoby zostały zlikwidowane przez AK. Jedna nie niepokojona po wojnie, zmarła w roku 1990 i jest pochowana na przemyskim cmentarzu – wyjaśnia dr G. Szopa podając, jaki był los innego zdrajcy. Kapitan Roman H. był dowódcą jednego z batalionów Wojska Polskiego. Brał udział w obronie Przemyśla we wrześniu 1939 r. Zdezerterował z oddziału. Później okazało się, iż jeszcze przed wojną podjął współpracę z wywiadem niemieckim. W okresie okupacji był widywany na ulicach Przemyśla w niemieckim mundurze i z odznaką reichsdeutscha. Po wojnie został skazany za współpracę z okupantem na karę śmierci. Inny konfident, Roman W., był obserwowany od dawna. Wyrokiem Wojskowego Sądu Specjalnego z 22 stycznia 1943 r. otrzymał wyrok śmierci. Na wyroku jest adnotacja ołówkiem, iż został on wykonany 10 marca. Ostatniego dnia swego życia spotkał się w restauracji przy ul. Kolejowej z dwoma gestapowcami i przekazał im jakieś wiadomości. O godz. 20.30 u wylotu ul. Tatarskiej został zabity jednym strzałem z rewolweru typu nagant: „Obrabowany nie był. W kieszeni znaleziono metalową odznakę ze swastyką i cyfrą: 1942” – czytamy w meldunku z egzekucji.
Dwadzieścia osób obejmuje spis przemyskiej obsady Gestapo z funkcjami i adresami zamieszkania Niemców. Pięćdziesiąt osób zawiera lista członków SA i NSDAP, zaś czterdzieści – volksdeutschów i reichsdeutschów. Połowa z nich ma polsko brzmiące nazwiska. Ustalono adresy prywatne dwudziestu osób. Innym interesującym dokumentem jest wyciąg z okupacyjnej książki telefonicznej. Książki takie nie były dostępne na poczcie. Przeznaczone do użytku służbowego okupanta, miały charakter poufny. W wyciągu figurują wszystkie niemieckie urzędy oraz instytucje – na zakładach, sklepach i kinach skończywszy. Ogółem wynotowano setkę pozycji. Dowiadujemy się np. iż centrala Wehrmachtu miała numer: 10-08, numery 11-30 i 11-45 – żandarmeria kolejowa, zaś centrala NSDAP: 12-16.
Oddzielny, bardzo dokładny rejestr obejmuje wszelkiego rodzaju składy i magazyny: od spożywczych po materiały budowlane i transport. W jednym z magazynów znajduje się: 300 łopat (w tym 100 dużych), 40 siekier, 20 pił, 15 taczek i 100 szufli do węgla. Inny spis dotyczy kluczowych dla miasta urządzeń: wodociągów, stacji pomp, wież ciśnień oraz elektrowni wraz z podaną obsadą personalną pracującą w nocy. Tak np. w elektrowni Przemyśl-Miasto przy ul. Targowickiej 3 dyżuruje w nocy: w hali maszyn dwóch ludzi, w kotłowni – także dwóch oraz jeden portier. Pod kątem akcji sabotażowych poddano analizie także ochronę mostów. Na drogowym na Sanie w dzień trzyma wartę na górze jeden wartownik (w nocy dwóch), pod mostem od strony Zasania – dwóch ludzi. Lepiej chroniony był most kolejowy na Sanie. W dzień i w nocy u jego wylotu czuwa dwóch wartowników i tyle samo pod mostem, który od dołu jest dodatkowo oświetlony reflektorami.
Przedmiotem analizy są przeszkody, na jakie napotkałby samolot w czasie lotu przyziemnego. Czyżby chodziło o planowane zrzuty z samolotów alianckich? Figurują tam wszystkie wieże kościelne oraz zakłady i warsztaty posiadające kominy (elektrownia, rzeźnia itp., w sumie 21 obiektów).
-Tylko dwa: browar w Ostrowie i wodociągi w Prałkowicach znajdowały się poza miastem, a więc tam, gdzie można by zrzucić ewentualny desant lub zaopatrzenie dla konspiracji. Ani na terenie miasta, ani w okolicach Przemyśla do takich zrzutów czy desantów nie doszło – wyjaśnia dr Grzegorz Szopa. Za to istnieją meldunki o ruchu lotniczym nad miastem od 14 do 28 marca 1943 r. Odnotowano typ samolotu, kierunek i godzinę przelotu oraz czy krążył nad miastem. Odrębne meldunki dotyczą wycofywanych z frontu transportów rannych. Liczyły one od 140 do 600 żołnierzy.
Najciekawsze są doniesienia na temat aktualnych wydarzeń. Meldunek z 10 maja 1943 r. zapowiada rzeź wołyńską: „o godz. 11 przybył do stacji Bakończyce pociąg złożony z 25 wagonów z uciekinierami Polakami (wraz z rodzinami) z okolic Krzemieńca. Ludzie ci uciekli przed bandami ukraińskimi, które napadają na polskie osiedla, rabują i palą…”. Nasiliły się wywózki na roboty przymusowe. Z początkiem marca „odbyło się w starostwie zebranie Polaków i Ukraińców (przedstawicieli inteligencji – za zaproszeniami), na którym przemawiał starosta Paul, wzywając do współdziałania w akcji wywozowej (…) Na posiedzeniu miejscowego Komitetu Ukraińskiego uchwalono, aby wykrywać i donosić na ukrywających się od pracy Polaków, gdyż w ten sposób wyjedzie mniej Ukraińców”. W kwietniu na rzecz wojska niemieckiego pracowało przymusowo ponad 340 Żydów, prowadzonych na roboty pod konwojem. „Wrogie nastawienie ludności żydowskiej do Judenratu i policji żydowskiej ciągle wzrasta. Powodem tego (jak wynika z rozmów z Żydami) jest bardzo daleko posunięte przekupstwo Judenratu. Wrogość tę jeszcze potęguje policja żydowska, która za byle przewinienie oddaje winnych w ręce SS lub Schupo”- odnotował autor meldunku.
To dowód na sprawną organizację Polskiego Państwa Podziemnego
– W czasach, gdy nie mogło być mowy o urządzeniach elektronicznych i szybkim obiegu informacji przez Internet, konspiratorzy przemyskiej Armii Krajowej potrafili stworzyć bardzo precyzyjny system wywiadowczy – godny najlepszej armii podziemnej – podsumowuje dr Grzegorz Szopa. – Trzeba przy tym pamiętać, iż dysponujemy jedynie fragmentem większej całości. Dokumenty obejmujące zaledwie półroczny okres okupacji są znakomitym dowodem, jak sprawnie funkcjonowało Polskie Państwo Podziemne wraz z podległymi mu strukturami wojskowymi.
Z odnalezionego archiwum dowiadujemy się również wiele o samych konspiratorach. Odnajdziemy wykazy żołnierzy Armii Krajowej z 6. i 7. plutonu 17. i 19. kompanii 5. Pułku Strzelców Podhalańskich. Listy obejmują 92 pseudonimy, datę wstąpienia do konspiracji oraz przydział służbowy np. „Feluś” – ur. w 1925, żołnierzem AK został w roku 1942 i pracował w dywersji. Ps. „Dąbrowa”, urodzony w 1924 wstąpił do konspiracji w 1942 r. i zajmował się wywiadem. Wszystkie meldunki podpisane są pseudonimem „Gad”. To inż. Kazimierz Wochański, który w AK odpowiadał za sprawy wywiadu. Kto krył się pod pseudonimami zamieszczonymi w tym wykazie, czy uda się przypisać je konkretnym osobom – czas pokaże.
Po opracowaniu, część zdeponowanych dokumentów zostanie zaprezentowana na istniejącej wystawie „Rozstrzelane Miasto – Przemyśl w czasie II wojny światowej”, która znajduje się w gmachu głównym MNZP. Wspomniana ekspozycja jest poświęcona okresowi II wojny światowej, która w sposób nieodwracalnie tragiczny odmieniła losy miasta i jego mieszkańców. Są na niej zaprezentowane archiwalne fotografie, umundurowanie, wyposażenie i broń różnych formacji, m.in. Armii Czerwonej, Wehrmachtu, Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, 1 Armii Ludowego Wojska Polskiego. Niezwykłym uzupełnieniem są filmy nakręcone przez obydwu okupantów: niemieckiego i sowieckiego, ukazujące Przemyśl w 1939, 1940, 1942 i 1944 roku.