Reklama

Kultura

Szukamy w teatrze emocji. 20 lat Teatru Przedmieście

Alina Bosak
Dodano: 13.11.2021
57686_5k4a2257
Share
Udostępnij
– Szukamy w teatrze emocji, jakbyśmy szukali wiary. Szukamy tego, co nieuchwytne, co nam pomoże, kiedy jesteśmy zastraszeni rzeczywistością i postawieni pod ścianą jak dziś – mówiła wybitna aktorka Irena Jun podczas urodzinowego spotkania Teatru Przedmieście w Rzeszowie. I ona, i goście jubileuszu, i publiczność spektakli granych w niezależnym teatrze Anety Adamskiej-Szukały już od 20 lat, doświadczają wzruszeń, które budzić potrafią nieliczne sceny. – Rzadko który teatr dotyka tego, co nieuchwytne, daje szansę człowiekowi, by przeżyć katharsis, dotknąć metafizyki. Tu tego doświadczam – potwierdza dr Agnieszka Kallaus, badaczka dramatu i teatru eksperymentalnego. 
 
Trwający przez trzy dni (11-13 listopada) jubileusz Teatru Przedmieście, wypełniony spektaklami, koncertem piosenki aktorskiej i spotkaniami twórców z publicznością, stał się okazją do rozmów na temat fenomenu zespołu, który 20 lat temu założył Aneta Adamska-Szukała, absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i świeżo upieczona rzeszowianka. Pierwsza scena Przedmieścia (stąd i jego nazwa) mieściła się w domu kultury w Krasnem pod Rzeszowem. Kolejnym przystankiem był Łańcut, a od ponad 10 lat Rzeszów – dzięki gościnnym progom kamienicy Krystyny i Waldemara Lenkowskich przy ul. Reformackiej 4. To tu wystawiony został po raz pierwszy obsypany nagrodami na festiwalach w całej Polsce spektakl „Obietnica”, jak i inne niezapomniane: „Tchnienie”, „Dybuk”, „Ostatnie rozdanie”, „Podróż”, „Kroniki podwórkowe”, „Kiedyś Ci opowiem” i wiele innych – wszystkie w reżyserii Anety Adamskiej-Szukały i niemal wszystkie wg jej scenariusza, część inspirowana dziełami literackimi, ale w znacznej mierze doświadczeniami jej i rodziny, jej aktorów i ich bliskich. Bez instytucjonalnego wsparcia, bazując na społecznej pracy, ukształtował się zespół, którego podejście do widza i siła wpływania na emocje porównywana jest do tej prezentowanej przez Józefa Szajnę, Jerzego Grotowskiego, czy Tadeusza Kantora – najbliższego Anecie reformatora teatru. Mówili o tym goście w pierwszym dniu jubileuszu zatytułowanego „Teatr Przedmieście. 20 lat artystycznej wspólnoty”, w czwartek, 11 listopada.  Rozmowa stała się okazją do tego, by zastanowić się, czym jest teatr? Czego widz szuka w teatrze i co z tego odnajduje w Przedmieściu?   
 
– Teatrowi Przedmieście kibicuję od lat – przyznała Irena Jun, mistrzyni monodramu i aktorka Józefa Szajny, jedna z najwybitniejszych na świecie odtwórczyń ról beckettowskich. Reżyserka i wykładowczyni Akademii Teatralnej w Warszawie, która na jubileuszu miała również wystąpić z monodramem „Stara kobieta wysiaduje”. Anecie i jej zespołowi gratulowała stworzenia w Rzeszowie festiwalu Źródła Pamięci. Szajna-Grotowski-Kantor i mówiła, że ta tradycja zobowiązuje. – Posiadamy coś duchowego, metafizycznego, co nas przenosi w rejony, do których jesteśmy stworzeni, a  nie mamy do nich dostępu. Sami musimy sobie ten dostęp torować, wymyślać, w jaki sposób dotrzemy do tego, co wydaje nam się ważne, piękne, mądre, przerastające nas, czego byśmy pragnęli od innych, od siebie samych. Istnieje moment jakiś bardzo niezwykły, kiedy teatr przestaje „myśleć” o tym, że jest teatrem – tym, co wiąże się z rozrywką, lekturą, popisem – i toruje sobie drogę do nas, do samego środka. I naturalnie, będziemy chodzili też na komedie dla czystej zabawy i teatr jest również od tego. Ale to, o czym mówię, to grubsza robota, która daje nam szansę dostrzec TO. Szukamy emocji, jakbyśmy szukali wiary, z którą mamy poważny kłopot. Metafizyka deistyczna wymyka nam się z rąk – stwierdziła Irena Jun, zastanawiając się nad fenomenem Teatru Przedmieście, który wyciąga swoje wspomnienia, swoje myślenie o świecie, przywołuje swoich rodziców, dziadków. – Pyta, co zostało z tamtego człowieka, który był nasz, ukochany, co z niego zostaje, co z niego trzeba ocalić. Ocalić przez wspomnienie. 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– Bardzo interesują mnie te strony teatru, w których Aneta i jej zespół przywołuje wspomnienia rodzin, z życia – mówiła wielka aktorka. – To pora, w której ścigani jesteśmy przez pandemię, pojawia się coraz nowa odmiana wirusa, żyjemy zastraszeni i nasz kraj kochany nie pomaga nam w tym wcale, tylko załatwia swoje sprawy. A los stawia nas pod ścianą. Stawia jednakowo wszystkich. Teatr musi nam pomóc i to nie przez jakąś łatwą dydaktykę, ale to co nieuchwytne. To w nas powoduje niesamowitą tęsknotę za czymś nieuchwytnym. Nie za tym, czego się dowiem z kolejnych losów kolejnej postaci scenicznej, tego, jak ona będzie ubrana i jakimi dekoracjami to się sprawi, i jakich cytatów reżyser użyje dodatkowo. Nie. To powstaje z tego, co w nas najczystsze, najgorętsze, co powstaje tak głęboko jak lawa w wulkanie i sprawia, że w sztuce może się coś zdarzyć między twórcą a odbiorcami.   
 
Dr Agnieszka Kallaus, badaczka współczesnego dramatu i teatru eksperymentalnego, autorka książki „Teatr mityczny Williama Butlera Yeatsa i Jerzego Grotowskiego” przyznała, że Teatr Przedmieście dał jej wiele osobistych odkryć, wiele przewartościował. – Rzadko który teatr dotyka tego nieuchwytnego, daje szansę przeżyć katharsis, dotknąć metafizykę, poczuć, że nasze życie nie zaczyna się i nie kończy tutaj, że jest jakaś kontynuacja, że jest pamięć, są przodkowie i źródła. Te, do których próbował dotrzeć Grotowski. Nie mamy teraz takich mistrzów. Nie mamy Kantora, który do spodu zbadał śmierć. Nie mamy Becketta. A każdy z nas w pewnym monecie staje wobec pustki egzystencjalnej. Każdy stawia te pytania: skąd jestem, dokąd idę, gdzie jest granica? Teatr Anety dotyka tej tajemnicy. Ona wchodzi tam ze swoją rodziną, z całym pokoleniowym doświadczeniem i robi to niezwykle wiarygodnie, bo szczerze i otwarcie. Całą sobą wchodzi w doświadczenie teatru. Po to, aby się spotkać – ja i ty – w doświadczeniu miłości. Bo u Anety jest zawsze miłość i afirmacja. I przekonanie, zawsze, że śmierci nie ma. Jakby mówiła: ja wchodzę głęboko w śmierć, ja jej dotykam, ja się tego nie boję, granica jest iluzją, ja ją przekraczam. Przekonujemy się, że metafizyka istnieje – mimo, że jesteśmy bardzo różni światopoglądowo, to jej doświadczamy. To znalazłam w Teatrze Przemieście.
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
O wspólnym doświadczaniu i doświadczaniu wspólnoty w Teatrze Przedmieście mówiła również Magdalena Mach, redaktor naczelna Gazety Wyborczej w Rzeszowie: – Poznałam przez ten teatr wiele osób. Niektóre są mi bardzo odlegle światopoglądowo. W wielu tematach nie znaleźlibyśmy wspólnego języka, ale tu, w tym teatrze jesteśmy razem, przeżywamy to samo. On nam pokazuje, że na poziomie człowieczeństwa, głębokich emocji, mimo dzielących nas poglądów jesteśmy tacy sami, bardzo podobni. Ten teatr nas łączy, daje nam poczucie wspólnoty, jedności.
 
Wspólnota zaczyna się w samym zespole, który tworzy osiem osób: Aneta Adamska-Szukała, Jakub Adamski, Krzysztof Adamski, Iwona Błądzińska, Mirosław Kiełbasa, Paweł Sroka, Maciej Szukała i Kinga Waleń. Grupa pod charyzmatycznym przewodnictwem Anety, pracuje na zasadzie podobnej jak teatry Laboratorium, Cricot 2 – w bliskiej relacji, współdziałaniu. 

O Teatrze Przedmieście jako laboratorium człowieczeństwa myśli dr Michał Mizera, polonista i teatrolog, adiunkt w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza oraz na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. – Teatr to także przestrzeń sacrum – mówił ad vocem słów Ireny Jun i dr Agnieszki Kallaus. – W polskim teatrze bardzo silnie jest eksplorowana tradycja myślenia o teatrze jako przestrzeni sacrum. Poczynając od romantyków, przez Wyspiańskiego, Osterwę, który mawiał, że teatr jest dla tych, którym nie wystarcza kościół, przez Kantora, który mówił, że do teatru nie wchodzi się bezkarnie, odnosząc się do wojennej sytuacji, ale z tego zdania narodziła się jedna z najpiękniejszych odpowiedzi na to pytanie, czym jest teatr – przestrzenią, do której nie wchodzi się i nie wychodzi bezkarnie – rozumiem to tak, że nie bez konsekwencji. Teatr Przedmieście – tu zawsze znajdę czas, by przyjechać na spektakl, bo wiem, że to będzie z korzyścią dla mnie. Czym jest teatr? Czy jest coś, co mogłoby połączyć to, czego szukali w teatrze Grecy, z tym czego szukali uczestnicy średniowiecznych misteriów granych w kościołach, z teatrem Szekspira, z komedią Goldoniego, z polską tradycją teatru, z ową pustką egzystencjalną, którą wydobył na scenie i w teatrze Beckett? Można znaleźć różne odpowiedzi, a moja jest taka: myślę, że teatr to przestrzeń laboratorium. Nie w wąskim rozumieniu pracy Jerzego Grotowskiego, ale szerszym – jako laboratorium człowieczeństwa. Teatr to przestrzeń, w której badamy, szukamy, stawiamy pytania o to, co jest fenomenem ludzkiego życia? O to, co możemy powiedzieć na zagadkę ludzkiego życia i istnienia? To ciągle jest tajemnica. Przed jakim byśmy metaforycznym lustrem nie stanęli, pozostają pytania: po co to wszystko, co jest po drugiej stronie muru, czy jest Bóg, skąd zło, gdzie są ci, którzy byli przed nami? To jest przedmiotem badań w tym laboratorium, którym jest teatr. I czy to jest w formie dramatu, czy komedii, przez płacz, czy przez śmiech, w Warszawie, czy w Rzeszowie, jeśli tego teatr szuka, to jest tym, na co warto poświęcić czas. 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Wobec rosnącej teatralność ludzkich zachowań, co ułatwia rozrastająca się sfera rzeczywistości wirtualnej, funkcja teatru jako lustra (metafory tej używa także dr Mizera), w którym człowiek może zobaczyć się prawdziwy, nieudawany, wydaje się nabierać jeszcze większego znaczenia. Prostej szczerości, prawdy szuka też w ludziach Aneta Adamska-Szukała. Odnajduje ją pracując m.in. z Amatorskim Teatrem Dramatycznym im. Józefa Żmudy w Stalowej Woli czy Teatrem Sioło w Rakszawie. – Aneta sięga do duszy ludzi w naszym teatrze. Wyzwala w nas olbrzymie emocje, otwieramy się w tym teatrze tak, jak nie otwarlibyśmy się nawet rodzinie – zdradza Agnieszka Rzepka, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Czytelnictwa w Rakszawie. I wspomina 82-letnią Helenę Wilczek, która pod skrzydłami Anety Adamskiej-Szukały, dwa lata temu zadebiutowała na scenie, tworząc poruszającą rolę. – To niezwykłe spotkania, które mnie pociągają. Że są tacy prawdziwi ludzie, diamenty ukryte w jakiejś wiosce, jakimś miejscu. Może są prości, ale mają otwartą duszę i chcą przekazać swoją opowieść i swoją historię – przyznaje twórczyni Teatru Przedmieście.
 
To sprawia, że widz jej spektakli nabiera przeświadczenia, że jego istnienie także jest ważne, istotne. Jednocześnie doświadcza siły wspólnoty.
 
A w tej wspólnocie jest także czas na zabawę i śmiech. Dlatego jubileusz Teatru Przedmieście został zaplanowany z muzycznym happy endem. Sobotni wieczór wypełnił bowiem Koncert „Tonight! Przedmieście & przyjaciele” – wypełniony piosenkami ze spektakli, a także zupełnie nowymi – napisanymi na ten wyjątkowy jubileusz. 
 
Aneta Adamska. Fot. Tadeusz Poźniak
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy