Reklama

Kraj

Szef MON: wierzę, że Sejm jest w stanie jednomyślnie przyjąć ustawę wspierającą wojsko

Marcin Jabłoński/PAP
Dodano: 26.06.2024
Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz
Share
Udostępnij

Wierzę, że pomimo emocji politycznych Sejm jest w stanie przyjąć jednomyślnie ustawę ws. wsparcia działań wojska, policji i Straży Granicznej, w tym zasad użycia broni – mówił w środę szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zaapelował o “zjednoczenie wszystkich sił politycznych” w tej sprawie.

Wicepremier i minister obrony w środę w Sejmie podczas pierwszego czytania przedstawił posłom propozycje rządowego projektu zmian w kilku ustawach w celu uprawnienia działań Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, Policji oraz Straży Granicznej na wypadek zagrożenia bezpieczeństwa państwa.

Kosiniak-Kamysz w imieniu rządu poprosił o “pozytywne rozpatrzenie przedstawionego projektu ustawy”. “Proszę o zjednoczenie wszystkich sił politycznych, naszego społeczeństwa, naszego narodu, wobec zagrożeń, przed którymi stoimy. Proszę o przyjęcie ustawy zwiększającej bezpieczeństwo państwa polskiego” – apelował. Dodał, że głęboko wierzy, iż Sejm “pomimo emocji politycznych jest w stanie przyjąć jednomyślnie tę ustawę”.

Projekt został przyjęty przez rząd 19 czerwca. Przewiduje możliwość użycia sił zbrojnych do samodzielnych działań – nie tylko w ramach wsparcia służb MSWiA – w czasie pokoju na terytorium kraju. Zakłada także zapewnienie pomocy prawnej żołnierzom i funkcjonariuszom służb MSWiA w razie postępowania związanego z użyciem przez nich broni.

Szef MON zaznaczył, że ochrona granicy to zadanie Straży Granicznej, ale nie byłaby ona w stanie się wywiązać się z niego bez wparcia policji i wojska. Według Kosiniaka-Kamysza obecna sytuacja na granicy “to nie jest próba przekroczenia granicy przez migranta w celu uzyskania azylu”.

“Dzisiaj mamy do czynienia z hordami bandytów, którzy atakują polską granicę i atakują polskich żołnierzy i funkcjonariuszy” – dodał, mówiąc, że grupy atakujących składają się z “przygotowanych i rekrutowanych spośród tych, którzy w niejednej operacji brali udział”. “Jest to najwyższy poziom wojny hybrydowej przeciwko Rzeczpospolitej” – mówił.

Kosiniak-Kamysz podkreślił, że operacja hybrydowa trwa nie tylko na wschodniej granicy. Zaznaczył, że projektowane zmiany zakładają możliwość przeprowadzenia operacji wojskowej na terytorium RP na wzór operacji polskich kontyngentów wojskowych poza granicami kraju. “To odpowiedź na wojnę hybrydową” – podkreślił szef MON.

Zapewnił, że Polska jest bezpieczna z uwagi na przygotowanie żołnierzy, współdziałanie służb i koordynację ich działań. Stwierdził jednak, że “żyjemy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia”, a mamy lukę prawną, gdyż kiedy tworzono konstytucję, nie przewidywano “czegoś takiego jak wojna hybrydowa”.

Szef MON dodał, że musi istnieć możliwość użycia sił zbrojnych RP na terytorium kraju w operacji ściśle określonej, na podstawie wniosku rządu do prezydenta i jego decyzji, z zarządzeniem publicznym, bo potrzebna jest m.in. ochrona skupisk ludności, granicy i infrastruktury krytycznej.

Kosiniak-Kamysz podkreślił, że możliwość takiej operacji jest też potrzebna w związku z atakami w sferze cybernetycznej. Jak powiedział, takich ataków w Polsce było w 2023 r. 80 tys., a w obecnym roku przewidywana ich liczba to ok. 160 tys. i jest ona największa historii.

Szef MON zaznaczył, że rozwiązania zawarte w projekcie to nie tylko wzmocnienie zdolności operacyjnych i współdziałania służb, ale też wzmocnienie możliwości i zasad użycia broni przez żołnierzy i funkcjonariuszy. Podkreślił, że po doświadczeniach na granicy, atakach, z których jeden zakończył się śmiercią polskiego żołnierza, liczbie oddanych ostrzegawczych strzałów, potrzebne są zmiany i wprowadzenie przepisu, że w pewnych okolicznościach użycie broni niezgodnie z zasadami nie będzie przestępstwem.

I nie jest to – zaznaczył – ani “licencja na zabijanie, ani brak licencji”, tylko przepis wynikający ze stanu rzeczy, z którym się mierzymy, oraz danie żołnierzom większej pewności, że w sytuacji, gdy ich życie i zdrowie jest zagrożone w połączeniu z innymi przesłankami, mają się nie obawiać użycia broni, a państwo polskie stanie za nimi.

“Wzmocnienie granicy to też wzmocnienie bariery, muru, płotu na tej granicy, bo okazał się on nieskuteczny w wielu przypadkach. (…) Ja głosowałem za zaporą, więc mogę to spokojnie mówić. Trzeba ją naprawić. Ona jest nieskuteczna w wielu miejscach i naszą odpowiedzialnością jest to zmienić” – przypomniał ponadto Kosiniak-Kamysz.

Jak przekonywał “ta ustawa ma swoją autopoprawkę, uwzględniła wnioski, uwzględniła propozycje w trakcie dyskusji i konsultacji”. “Zawsze jesteśmy otwarci również na dyskusję w parlamencie, ale nie odejdziemy od strategii większych uprawnień i poczucia bezpieczeństwa dla żołnierzy i przede wszystkim większego bezpieczeństwa dla Rzeczpospolitej” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Projektowane przepisy stanowią, że “nie popełnia przestępstwa żołnierz, funkcjonariusz policji lub Straży Granicznej”, który z naruszeniem zasad użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej wydaje rozkaz ich stosowania lub sam ich używa w określonych wypadkach – “jeżeli sytuacja wymaga natychmiastowego działania”.

Dodatkowo, żołnierze i funkcjonariusze, wobec których wszczęto sprawy o niewłaściwe użycie broni, mają w myśl proponowanych przepisów móc żądać obrońcy z urzędu. Projekt przewiduje także m.in. doprecyzowanie zasad zatrzymywania żołnierzy przez Żandarmerię Wojskową oraz zasady współdziałania Straży Granicznej i policji w sytuacjach, gdy jedna z formacji potrzebuje wsparcia drugiej. Projekt ma też doprecyzować przepisy dotyczące użycia środków przymusu bezpośredniego, takich jak siatki obezwładniające, armatki wodne czy granaty hukowo-błyskowe przez funkcjonariuszy policji i SG służących na granicy.

We wtorek informowano, że rząd zaakceptował autopoprawkę do projektu. “Nie będzie utajnienia zasad używania broni podczas operacji wojskowej. Doprecyzowaliśmy też warunki wprowadzenia operacji, dzięki czemu żołnierze będą mogli skutecznie bronić polskiej granicy” – informowała wtedy minister funduszy regionalnych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy