Pożar w Przylepie się nie rozprzestrzenia, walka z ogniem jest teraz kwestią czasu – powiedział w niedzielę PAP rzecznik lubuskiej PSP st kpt. Arkadiusz Kaniak. Od soboty z pożarem hali, w której składowane są niebezpieczne substancje walczy około 60 jednostek straży pożarnej.
Na godz. 9 w Zielonej Górze zwołany został sztab kryzysowy. Na miejsce działań przyjechała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Minister podkreśliła, że w wyniku pożaru żadne z ujęć wody nie jest zanieczyszczone, a dotychczasowe pomiary jakości powietrza nie wskazują przekroczeń.
Rzecznik lubuskiej straży pożarnej powiedział PAP, że od soboty niezmiennie na miejscu akcji pracuje około 200 strażaków.
“Pożar się nie rozprzestrzenia, jest pod pełną kontrolą i nie ma zagrożenia, by się rozprzestrzenił w przyszłości. Bezpieczne są sąsiednie budynki. W związku z tym, że pożar jest kontrolowany nie ma konieczności zwiększania sił i środków do prowadzenia akcji” – powiedział st. kpt. Arkadiusz Kaniak.
Wyjaśnił, że w pierwszej fazie pożaru, jeszcze w sobotę, zniszczona została cześć dachu obiektu. Dokładne informacje na temat powstałych zniszczeń będą znane po ugaszeniu ognia.
Pytany o to, czy w ostatnich godzinach udało się ustalić więcej informacji o materiałach zgromadzonych w hali powiedział, że takie dane powinny być znane po posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Kaniak podkreślił, że stan powietrza w okolicy miejsca pożaru jest cały czas monitorowany; z Poznania do Zielonej Góry przyjechał specjalistyczny sprzęt do takich badań.
Ruch pociągów między Zieloną Górą a Wrocławiem i Szczecinem linią kolejową, która przebiega w sąsiedztwie miejsca pożaru jest nadal wstrzymany.