Sprawa obecności Jewgienija Prigożyna i Grupy Wagnera na Białorusi to bardzo poważny i niepokojący problem oraz jedna z głównych kwestii, które omówimy na szczycie w Wilnie; musimy podjąć decyzje; według mnie wymaga to bardzo twardej odpowiedzi NATO – powiedział we wtorek w Hadze prezydent Andrzej Duda.
Prezydent Duda wziął we wtorek udział w spotkaniu w Hadze; uczestniczyli w nim także: premier Holandii Mark Rutte, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, prezydent Rumunii Klaus Iohannis, prezydent Litwy Gitanas Nauseda, premier Norwegii Jonas Gahr Store, premier Belgii Alexander De Croo i premier Albanii Edi Rama.
Podczas konferencji prasowej prezydenta pytano, na ile niepokojący jest ruch właściciela rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna w kierunku Białorusi i fakt, że Grupa Wagnera może za nim tam podążyć.
“To jedna z głównych kwestii, które jak liczę omówimy na szczycie w Wilnie, a w mojej opinii wymaga to pewnych decyzji, trudno powiedzieć, czy zapadną one podczas nadchodzącego szczytu w Wilnie, bo to dosyć trudny proces, ale liczę, że omówimy tę kwestię” – powiedział Andrzej Duda.
Jak ocenił, “Grupa Wagnera na Białorusi, obecność Prigożyna na Białorusi to bardzo poważny i niepokojący problem”. “Musimy podjąć pewne decyzje, bardzo silne decyzje; wymaga to według mnie bardzo twardej odpowiedzi NATO” – stwierdził prezydent Duda.
Właściciel rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn przebywa na Białorusi – poinformowała we wtorek agencja Reutera, przytaczając słowa białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki, cytowanego przez białoruskie media rządowe.
Prigożyna nie widziano od soboty. Ostatni raz pokazał się publicznie, gdy opuszczał Rostów nad Donem po tym, jak nakazał odwrót swoich oddziałów, z którymi zapowiadał zdobycie Moskwy.
We wtorek rano śledzono samolot, należący rzekomo do Prigożyna, który wystartował z Moskwy i wylądował na Białorusi. Anonimowy amerykański urzędnik zasugerował, że zatrzymał się on w jednym z hoteli w Mińsku, który nie ma okien – napisał portal brytyjskiej telewizji Sky News.
Jednocześnie rzecznik Państwowej Służby Granicznej Ukrainy Andrij Demczenko zaprzecza doniesieniom o rozpoczęciu budowy obozów dla najemników z grupy Wagnera na Białorusi. Dodał, że nie było doniesień o pojawieniu się żołnierzy z grupy Wagnera na Białorusi. Przypomniał on też, że około 2 tys. rosyjskich żołnierzy przebywa obecnie na Białorusi, gdzie ćwiczą na poligonach.
Białoruś nie buduje żadnych obozów dla Grupy Wagnera, ale jest gotowa, by udostępnić jej jedną z opuszczonych baz wojskowych, jeżeli najemnicy o to poproszą – przekazał również Łukaszenka.
W sobotę najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę. Domagał się “przywrócenia sprawiedliwości” w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.
W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by “uniknąć rozlewu krwi”. Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś.