Grupa posłów PiS pozostanie w siedzibie PAP, ponieważ spodziewa się ataku, “prawdopodobnie z udziałem uzbrojonych służb lub osób prywatnych”; “musimy spodziewać się wariantu siłowego” – powiedział w czwartek w Telewizji Republika poseł PiS Paweł Jabłoński. “Na pewno ja ich nie atakuję i nie zamierzam atakować” – odpowiedział Marek Błoński, nominowany na szefa PAP przez ministra kultury.
W wypowiedzi na antenie Telewizji Republika poseł Paweł Jabłoński powiedział, że interwencja poselska w siedzibie PAP, w której bierze udział, będzie kontynuowana, ponieważ posłowie PiS uważają, że przedstawiciele nowego zarządu będą dążyć do przejęcia PAP z „pomocą silnych mężczyzn”.
„Grupa posłów PiS pozostanie w PAP, ponieważ spodziewamy się ataku, prawdopodobnie z udziałem uzbrojonych służb lub osób prywatnych. Musimy spodziewać się wariantu siłowego” – powiedział Paweł Jabłoński. Zaapelował o wsparcie dla PAP „obywateli, którzy chcą pluralizmu medialnego i chcą pokazać, że nie zgadzają się na warianty siłowe rodem ze stanu wojennego”. Poinformował także, że osoby, których dotyczyła interwencja policji nie chcieli przedstawić się posłom, ale twierdziły, że przebywają w PAP prywatnie. Dodał, że „po raz pierwszy w historii PAP nie doszło do sytuacji, w której uzbrojeni mężczyźni wchodzili do jej siedziby, chcąc prawdopodobnie przejąć kontrolę nad agencją”. Dodał, że w czasie interwencji poselskiej, podczas spotkań z przedstawicielami nominowanego przez szefa resortu kultury zarządu PAP argumentowali, że nie mają prawa do przejęcia zarządzania nad Polską Agencją Prasową.
„Nie jestem w stanie dociekać, co siedzi w głowach posłów PiS i jakiego ataku się boją. Na pewno ja ich nie atakuję i nie zamierzam atakować. Trudno to skomentować” – powiedział PAP Marek Błoński, nominowany na stanowisko szefa PAP przez szefa MKiDN Bartłomieja Sienkiewicza, odnosząc się do wypowiedzi Jabłońskiego. Dodał, że nie jest wpuszczany do klatki schodowej i windy i wraz z przewodniczącym rady nadzorczej PAP i ich pełnomocnikami przebywają w hallu Agencji.
Poseł Kamil Bortniczuk w rozmowie z PAP powiedział, że odwołany przez szefa resortu kultury prezes PAP Wojciech Surmacz poinformował policję o obecności uzbrojonych osób w hallu PAP. „Rzeczywiście w hallu Polskiej Agencji Prasowej stało trzech dobrze zbudowanych mężczyzn, duzi silni ludzie, jak zapowiadali niektórzy politycy, którzy pomimo iż byli ubrani w garnitury, mieli także pasy taktyczne. Przy jednym z nich zauważyłem broń, nie sądzę, żeby to był pistolet na wodę” – powiedział Kamil Bortniczuk. Poseł dodał, że wszyscy opuścili budynek PAP po rozmowie z mecenas reprezentującą prezesa PAP nominowanego przez szefa resortu kultury.
Wśród posłów PiS i pozostałych partii Zjednoczonej Prawicy, dyżurujących w PAP, są również m.in. Dariusz Matecki, Przemysław Czarnek, Olga Semeniuk-Patkowska, Paweł Jabłoński, Radosław Fogiel, Jan Kanthak, Szymon Szynkowski vel Sęk i Mariusz Gosek.
O wydarzeniach w siedzibie PAP informuje w portalu X także dokonujący interwencji poselskiej Łukasz Schreiber. „Dalej jesteśmy w PAP. Legalny Prezes i posłowie przebywający w gmachu z interwencją na posterunku. Uzurpator wraz z prawnikami poza budynkiem. Oprychy na razie uciekły. Zobaczymy czy wrócą” – napisał Schreiber.
Polityk dodał, że celem jego i pozostałych posłów Zjednoczonej Prawicy obecności w siedzibie PAP jest obrona „ładu konstytucyjnego”. „Uchwała sejmowa będąca aktem prawa wewnętrznego nie może być podstawą dla ministra czy walnego zgromadzenia akcjonariuszy do dokonywania zmian sprzecznych z ustawą!!!” – argumentował Łukasz Schreiber.