Matką wszystkich nieprawidłowości, i być może wszystkich afer związanych z MSZ, była ustawa o służbie zagranicznej – ocenił w poniedziałek zeznający przed komisją śledczą były dyrektor biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ Jakub Osajda.
Osajda podczas poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej skorzystał z możliwości swobodnej wypowiedzi.
Posłowie pytali go następnie o szczegóły jego wypowiedzi. Był pytany m.in. o stwierdzenie, że jest wiele afer, które krzyżują się lub nakładają się na siebie. „Powiem to wprost, matką wszystkich nieprawidłowości, a być może matką albo macochą wszystkich afer związanych z MSZ, była ustawa o służbie zagranicznej” – ocenił.
„Ustawa o służbie zagranicznej miała być wielką reformą – i była tak reklamowana, która do tej pory nie weszła do końca w życie. Ustawa, która jest ze stycznia 2021 roku, była – do czasu kiedy byłem dyrektorem – nowelizowana sześć razy. Zapisy kosztowe powodują, że jeżeli ona teraz wejdzie w życie, ministerstwo, którym kieruje Radosław Sikorski zbankrutuje” – powiedział świadek.
Osajda dodał, że ustawa, która funkcjonowała w poprzednim stanie prawnym, „gwarantowała ministerstwu możliwość przeprowadzania inspekcji na placówkach zagranicznych”. „To był pewien wyłom od ustawy o kontroli w administracji. Nowa ustawa, która została wprowadzona, zlikwidowała możliwość inspekcji i zaczęto szukać w ministerstwie różnego rodzaju wybiegów, jak można prawnie konwalidować takie – można powiedzieć, jak to się mówiło w MSZ – wyjazdy robocze nie na placówki”- mówił.
„Biuro prawne, od czasu wejścia w życie ustawy nie uczestniczyło w żadnym takim wyjeździe, natomiast takie wyjazdy się odbywały. Nie mam wiedzy na ten temat, aby one się odbywały w kwestiach wizowych. Zwykle takie wyjazdy były organizowane przez biuro obsługowe, kiedy wynikało, że na placówkach są pewne nieprawidłowości; nie mam wiedzy, żeby to były wyjazdy w kwestiach wizowych” – powiedział.
Świadek był też pytany o listę osób wskazywanych do uzyskania wiz w sposób przyspieszony i bez dokładnego sprawdzania. Odpowiedział, że listy takich osób od Edgara Kobosa do wiceministra Piotra Wawrzyka były przekazywane za pośrednictwem asystentki wiceministra Marii Raczyńskiej.
Osajda przyznał, że miał wiedzę o pewnych interwencjach Wawrzyka w kwestiach konsularnych. „Byłem świadkiem kilka razy, że do ministra Wawrzka dzwonili politycy różnych opcji i prosili go o interwencję. Były to różnego rodzaju sprawy, czasem były to sprawy związane z repatriacją. Tutaj pamiętam, że kontaktował się marszałek Bogdan Borusewicz” – zeznał.
„Minister Wawrzyk wskazywał, że np. Rafał Bochenek dzwonił, żeby do jakiegoś jego czy jego rodzinnego gospodarstwa byli pracownicy ściągnięci” – dodał.
Osajda zeznał też, że Edgar Kobos wskazywał, iż ściąga do swojego gospodarstwa pracowników, “a w związku z wojną na Ukrainie nie ma już tutaj możliwości pozyskania pracowników ze wschodu i trzeba sięgać po pracowników z Dalekiego Wschodu i tutaj wskazywał na Filipiny”. „Wskazywał, że podobno obywatele Filipin mają duży problem z opuszczeniem tego kraju i dlatego najprościej jest rekrutować pracowników, którzy już opuścili Filipiny i pracują w innych krajach Azji” – mówił świadek.
Osajda mówił też, że po zwolnieniu z MSZ w kontakcie z nim był szef gabinetu politycznego ówczesnego ministra Zbigniewa Raua – Mateusz Pali oraz jego żona. Osajda oraz jego małżonka mieli otrzymywać wiadomości, m.in. by nie kontaktować się z mediami, które „były natychmiast kasowane”. „Myślę, że ich treść – w zamiarze autora – nigdy nie miała się stać tematem jakichś publicznych rozważań” – ocenił świadek w dalszej części przesłuchania.
Osajda był też pytany o jego znajomość z Edgarem Kobosem. Świadek zeznał, że Kobosa do MSZ przyprowadził poseł Jacek Kurzępa i było to wiosną 2019 r. Miał być rekomendowany na delegata Polski do Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
“Wydawało mi się, że go znam dobrze. W końcowym okresie naszej znajomości, nawet mogę zaryzykować takie stwierdzenie, że byłem jedyną osobą, z która Edgar Kobos miał możliwość zwierzania się z jakichś osobistych problemów” – powiedział.