NFOŚiGW dofinansuje kwotą 43 mln zł likwidację składowiska odpadów w Przylepie (woj. lubuskie). W poniedziałek w obecności minister klimatu i środowiska Anny Moskwy Fundusz podpisał odpowiednią umowę z miastem Zielona Góra. Pod koniec lipca na składowisku doszło do pożaru.
Jak poinformował na konferencji prasowej wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Dominik Bąk, dzięki dofinansowaniu ostatecznej utylizacji poddane zostaną 4 tys. ton odpadów z Przylepu. “To wpisuje się w kompleksowe działania rządu służące zabezpieczeniu tego konkretnego miejsca” – zaznaczył.
Według wiceprezesa NFOŚiGW tego typu niebezpieczne odpady mogą być skutecznie utylizowane tylko w instalacjach termicznego przetwarzania odpadów, czyli tzw. spalarniach. Przypomniał, że NFOŚiGW dofinansowuje takie instalacje; w ciągu ostatnich dwóch lat do Funduszu wpłynęły wnioski na budowę i rozbudowę spalarni, zwiększających wydajność utylizacji odpadów o 140 tys. ton rocznie.
Minister Anna Moskwa podziękowała służbom za gaszenie i usuwanie skutków pożaru oraz NFOŚiGW za szybką reakcję. “Możemy dziś podpisać umową, a tym samym miasto wraz z wyłonionymi wykonawcami może przystąpić do działań” – podkreśliła. Zaapelowała też do samorządu wojewódzkiego o pieniądze, przypominając, że miasto Zielona Góra zadeklarowało 12 mln zł.
Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki wyraził nadzieję, że w ciągu kilku dni podpisana zostanie odpowiednia umowa i rozpocznie się proces utylizacji. “I tak od września mieliśmy rozpocząć utylizację tego składowiska. Zrobimy wszystko, aby naprawić szkody, które tam się pojawiły” – zaznaczył Kubicki.
Część odpadów zostanie spalona, a te, które nie mogą zostać zutylizowane w ten sposób, trafią na jedno z trzech w Polsce specjalnych składowisk odpadów niebezpiecznych – poinformował prezydent Zielonej Góry. Cały proces potrwa w wariancie optymistycznym 6-8 miesięcy – dodał.
W wyniku pożaru składowiska doszło do skażenia cieku, ale badania ujęć wody, warzyw, owoców nie wykazały skażeń – podkreślił Kubicki.
Zdaniem wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka “procedury zadziałały, wszystkie służby realizowały je w sposób wzorcowy od razu po otrzymaniu zgłoszenia o pożarze”. W żadnym momencie nie było zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców – zapewnił.
Według wiceministra klimatu Jacka Ozdoby “sprawa Zielonej Góry to przykład eldorado dla przestępców środowiskowych, jakie stworzyła Platforma Obywatelska”. Ozdoba zarzucił też lubuskiemu samorządowi wojewódzkiemu, że nie pomagał finansowo w uprzątnięciu składowiska, mimo iż miał takie możliwości.
Pożar hali w należącym do Zielonej Góry sołectwie Przylep, w której były składowane niebezpieczne substancje, wybuchł 22 lipca br. Został opanowany następnego dnia. W całej akcji wzięło udział prawie 400 strażaków, ponad 100 pojazdów i dwa samoloty.