Do MON wpłynęło wystąpienie pokontrolne NIK dot. sytuacji z 16 grudnia 2022 r. Wbrew doniesieniom medialnym, nie zawarto w nim informacji o upadku 3 rakiet na terytorium Polski – poinformowało w czwartek MON. Jak dodano, “raport potwierdza to, co minister Mariusz Błaszczak mówił publicznie”.
W maju prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś poinformował, że NIK wszczęła kontrolę w Ministerstwie Obrony Narodowej i kilku innych instytucjach po tym, jak w grudniu ub.r. pod Bydgoszczą spadła rosyjska rakieta.
Ponadto szef NIK odniósł się wtedy do informacji podanej przez MON pod koniec kwietnia, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
“Sytuacja jest bardzo wrażliwa i niebezpieczna. Na nasze terytorium wpłynęła rakieta rosyjska, która ma możliwość przenoszenia broni nuklearnej” – powiedział wtedy Banaś.
W czwartek MON na Twitterze poinformowało, że do resortu wpłynęło zawiadomienie pokontrolne NIK. “Wbrew doniesieniom medialnym, nie zawarto w nim informacji o upadku 3 rakiet na terytorium Polski. Natomiast raport potwierdza to, co minister Błaszczak mówił publicznie: 16 grudnia 2022 r. ani później minister nie był informowany przez Dowódcę Operacyjnego ani Szefa Sztabu Generalnego o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej ani upadku rakiety” – czytamy we wpisie ministerstwa.
Na początku maja szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył, że podległe Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski “obiekcie, który może być rakietą”. Dodał, że “procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego”, który nie poinformował go, “ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej”.
Po majowej wypowiedzi Błaszczaka Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowski zaapelował “o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy”.
Biuro Bezpieczeństwa Narodowego podało wówczas, że informacje, w posiadaniu których jest aktualnie prezydent Andrzej Duda nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, a ponadto prezydentowi nie przedstawiono żadnego wniosku w tej sprawie. W maju prezydent Duda przyznał, że “są problemy w procedurach, które były dawno przygotowane; procedury były, ale nigdy nie były wykorzystywane, bo nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji”. “Będziemy to poprawiali” – zapowiedział wtedy.
Wcześniej MON poinformowało, że prezydent i premier otrzymali raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej RP. Wnioski – jak podano – wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
W czerwcu w mediach – m.in. w “Gazecie Wyborczej” oraz radiu TOK FM – pojawiły się sugestie, jakoby 16 grudnia nad Polskę miały wlecieć aż 3 rosyjskie rakiety. “GW” powołała się na interpelację senator KO Krzysztof Brejzy, w której senator zwrócił się do premiera Mateusza Morawieckiego z takim pytaniem. Radio TOK FM podało natomiast informację o 3 rosyjskich rakietach w oparciu o słowa posła Lewicy Demokratycznej Andrzeja Rozenka, który powiedział – cytowany przez TOK FM – że “istnieją źródła, które podają, że było więcej tych rakiet”.
W czwartek radio TOK FM podało, powołując się na nieoficjalne ustalenia, że informacja o 3 rakietach miała znaleźć się w raporcie NIK, który trafił teraz do MON; o 3 rakietach, które wleciały nad terytorium Polski, miała poinformować strona ukraińska.