Trwa sztab podsumowujący wszystkie działania. Sytuacja jest opanowana. Pożar jest ugaszony. W czasie jednej zmiany działało 200 strażaków, około 60 wozów strażackich – mówiła w poniedziałek w Gdańsku minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, odnosząc się do sytuacji związanej z pożarem hali pod Zieloną Górą, gdzie składowano substancje niebezpieczne.
Minister Moskwa w poniedziałek wzięła udział w rozpoczynających się w Gdańsku kampaniach społecznych. Przez dziennikarzy została zapytana o aktualną sytuację związaną z pożarem hali w Przylepie pod Zieloną Górą, gdzie składowano substancje niebezpieczne.
“W tym momencie trwa tam sztab podsumowujący wszystkie działania. Sytuacja jest opanowana. Pożar jest ugaszony. W czasie jednej zmiany działało 200 strażaków, około 60 wozów strażackich. Wszystkie służby były na miejscu” – zapewniła Moskwa.
Tłumaczyła, że dla służb priorytetem było jak najszybsze ugaszenie pożaru i zapobiegnięcie rozprzestrzenianiu się ognia na pozostałe obszary. “To teren przede wszystkim przemysłowy. Na jednej ze ścian hali, w odległości są lasy państwowe, więc teren był bezpieczny, odległy od terenów zamieszkałych, bez zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi” – oceniła szefowa resortu środowiska.
Zapewniła, że służby przez cały czas monitorowały parametry powietrza i wody, w tym ujęcia wody w okolicznych zbiornikach. “W żadnym momencie nie było przekroczenia parametrów powietrza. Mieszkańcy mogli w aplikacji na bieżąco obserwować te pomiary” – mówiła.
Minister podkreśliła, że śmieci w Przylepie zostały sprawdzone w latach 2012-2015. Decyzję na ich sprowadzenie wydał starosta. “W 2012 rok i dwa lata później została wydana decyzja poszerzająca zakres sprowadzanie. W międzyczasie nie było kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, po ich kontroli zostały przekazane zalecenia i natychmiast to zezwolenie zostało cofnięte” – tłumaczyła.
Wyjaśniła również, że odpady pozostały, ponieważ przedsiębiorstwo zniknęło z rynku. “Było niewypłacalne, bez możliwości uregulowania odpowiedzialności” – stwierdziła Moskwa.
“We wszystkich tych przypadkach, bo to nie jest jedyna zgoda na wwóz śmieci w tym okresie w latach 2012-2014., decyzję wydawał samorząd, jednocześnie przez kolejne lata pobierał podatki z tej działalności” – wskazała minister i dodała, że “w pierwszej kolejności za swój teren i jego uprzątnięcie odpowiedzialny jest samorząd”.
Minister Moskwa zapewniła, że w ostatnich latach wprowadzony został zakaz sprowadzania do Polski odpadów niebezpiecznych. Zaznaczyła jednocześnie, że nie wszystkie odpady sprowadzona są “czymś złym”. Wskazała na odpady pomiedziowe, które mogą być wykorzystywane przez spółki skarbu państwa albo branżę meblarską.
“Dokonaliśmy dobrej inwentaryzacji wszystkich takich miejsc (składowisk odpadów – PAP). Jest pełna świadomość, co i gdzie się znajduje” – zapewniła Moskwa i dodała, że Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska prowadziły działania, wydawały zalecenia i nakładały kary na właścicieli składowisk odpadów. “W większości tych miejsc są postępowania prokuratorskie i sprawy w sądzie. W wielu już miejscach zakończone. Udało się odnaleźć odpowiedzialnych” – mówiła.
Moskwa zaapelowała do samorządów o podjęcie działań i “nie przerzucanie odpowiedzialności na rząd”. “Było wiele lat, żeby sobie z tym problemem poradzić” – stwierdziła.
Zgodnie z polskimi przepisami pozwolenia na gromadzenie i utylizowanie niebezpiecznych substancji wydają starostowie. W 2012 r. Przylep był na terenie powiatu zielonogórskiego. W związku z tym, pozwolenie firmie Awinion wydał ówczesny starosta zielonogórski Ireneusz Plechan. Zezwolił na zwożenie odpadów do hali po dawnych zakładach mięsnych.