Pracownicy budżetówki muszą dostać 20 proc. podwyżki, a nauczyciele 30 proc., minimum 1500 zł od każdego etatu – powiedział w poniedziałek w Opolu szef PO Donald Tusk. Lider Platformy mówił też, że “dla PiS-owskich urzędników każdy, kto ciężko pracuje, jest w jakimś sensie zagrożeniem albo wrogiem”.
Podczas spotkania z mieszkańcami w Opolu lider PO mówił o obecnej sytuacji przedsiębiorców. Podkreślał, że codziennie rozmawia z nimi i ich relacje o tym, z czym muszą się borykać, są w jego ocenie dramatyczne. Tymczasem – podkreślał – “siła naszego narodu i siła naszej gospodarki jest w rękach, sercach, umysłach naszych polskich przedsiębiorców, szczególnie tych drobnych, a nie urzędników z Warszawy, nie PiS-owskich ministrów”.
Podkreślił, że nadzieją dla przedsiębiorców są postulaty KO. “Że przedsiębiorca nie będzie musiał płacić tego nowego, wymyślonego przez (premiera Mateusza) Morawieckiego podatku, który się przewrotnie nazywa +składka zdrowotna+, a jest okrutnym podatkiem, który ma na celu wyciągnąć maksimum kasy z kieszeni tego, który codziennie pracują. Że, wreszcie, przedsiębiorcy, szczególnie ci drobni, będą mogli mieć urlop” – mówił.
Zaznaczył, że – zgodnie z propozycjami KO – przedsiębiorca będzie miał prawo “do tych kilku tygodni urlopu, jak każdy pracujący czy pracująca w Polsce”. “Składka zdrowotno-ryczałtowa, urlop, ale też chorobowe” – wyliczał.
Tusk podkreślał, że zbyt wiele lat osoby ciężko pracujące, w tym kobiety “biorą na siebie wysiłek prowadzenia firmy małej, średniej i osiągają sukcesy, a słyszą codziennie jakieś paskudne teksty – jak nie od Morawieckiego, to od (Jarosława) Kaczyńskiego, jak nie od (Tadeusza) Rydzyka, to w TVP Info – że przedsiębiorcy to jest podejrzane plemię jakieś”. Podkreślał, że słyszał pod przedsiębiorców, szczególnie tych starszych, że “oni się czują jak kiedyś za komuny – gdy ich wyzywano od badylarzy, od prywaciarzy, od cwaniaków”.
“I te domiary, podatki – i ten czas wrócił. Dla PiS-owskich urzędników każdy, kto ciężko pracuje, jest w jakimś sensie zagrożeniem, albo wrogiem, albo przeciwnikiem. Czy to jest nauczycielka – to trzeba ją dobić taka pensją, że chce się płakać, czy to jest drobny przedsiębiorca, czy to jest nawet urzędnik państwowy – szczególnie przy tej inflacji, wiecie, co ci ludzie czują, gdy mają 3 tysiące na rękę, i słyszą od wielu miesięcy, że może 3 procent, a może 5 proc. dostaną podwyżki” – mówił Tusk.
Lider PO zaznaczył, że “budżetówka musi dostać 20 proc. – i to jest zaledwie wyrównanie, a nauczyciele dostaną 30 proc., minimum 1500 zł od każdego etatu”.