Miliony ludzi pamiętają sytuację, gdy praca była niedostępna, gdy zamykano zakłady. Teraz są inwestycje, nowe kontrakty, wzrost obrotów – mówił w poniedziałek w Poznaniu premier Mateusz Morawiecki. Donald Tusk stroi się w piórka obrońców pracowników; Tusk znaczy bezrobocie – ocenił.
Premier wraz wicepremierem, ministrem obrony narodowej Mariuszem Błaszczakiem, wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim oraz ministrem ds. UE Szymonem Szynkowskim vel Sękiem odwiedzili w poniedziałek Fabrykę Pojazdów Szynowych H. Cegielski w Poznaniu.
W czasie konferencji prasowej premier ocenił, że „nie ma lepszego symbolu uprzemysłowienia Polski niż zakłady Cegielskiego”. Zaznaczył jednocześnie, że przed 2015 r. poznańskie zakłady przynosiły straty powyżej 30 mln zł, a obroty firmy wynosiły 39 mln zł w porównaniu do obecnych 390 mln zł. „Ale to także ludzie, którzy lądowali na bruku; pracownicy, którym nie wypłacano pensji" – powiedział premier. Firma – jak kontynuował – "topniała w oczach i upadała".
"Jaką receptę miał Donald Tusk i Platforma Obywatelska dla firm, które miały problemy? Otóż, recepta była bardzo prosta – ludzie na bruk, nie robić nic, prywatyzować" – mówił premier dodając, że prywatyzacja „bardzo często oznaczała +zezłomowanie+ przedsiębiorstwa”.
Szef rządu ocenił, że obecnie lider PO "Donald Tusk stroi się w piórka obrońcy pracowników". Morawiecki wymienił przy tym listę – jak to ujął – „niszczonych zakładów pracy”, m.in. Autosan, cukrownię w Łapach, Hydrobudowę Gdańsk czy stocznie szczecińskie. „Przypomnijmy sobie te wszystkie likwidowane zakłady pracy, tę pracę za 5 zł za godzinę, tę wielką falę bezrobocia. (…) To nie tak dawno, raptem 9, 10 lat temu, kiedy bezrobocie sięgało prawie 15 proc.; 2 mln 300 tys. ludzi było bez pracy. Tusk znaczy bezrobocie. Tusk – premier polskiego bezrobocia" – mówił Morawiecki.
„Doskonale, myślę, pamiętają to nie tylko pracownicy Cegielskiego, ale także wielu firm, setek, tysięcy firm w Polsce i miliony pracowników, także pamiętają tę pracę, która wtedy była albo niedostępna, albo rada, którą, mieli wtedy doradcy to była: wyjedź na zmywak, weź kredyt, zmień pracę. Takie wtedy panowały hasła. Brak pracy dla młodych" – kontynuował.
Zaznaczył, że podczas poniedziałkowych rozmów z pracownikami słuchał, że obecnie „są inwestycje” i nowe kontrakty, które oznaczają wzrost obrotów firmy. "To jest miara różnicy pomiędzy tym, co było kiedyś i tym co jest teraz" – oświadczył.
Morawiecki skrytykował poprzednie rządy za politykę wobec pracowników i zakładów pracy. Według niego, "Donald Tusk sam sobie zafundował czterodniowy, czasami trzy i pół dniowy tydzień pracy, a Polakom kazał tyrać do 67. roku życia". "Pamiętamy to wszyscy i dlatego warto, aby nie pozwolić się stroić w piórka, w fałsz, który dzisiaj emanuje, który dzisiaj przebija z różnych wypowiedzi najwyższych rangą przedstawicieli Platformy Obywatelskiej" – powiedział.
"Warto przypomnieć sobie jak było, pojechać do tych zakładów, zapytać ludzi, którzy pracowali czasami po 4, po 5 złotych za godzinę, tych, którzy byli wtedy bezrobotni, bo ten czas, czas bezrobocia, czas biedy, czas bezrobocia, które charakteryzowało rządy Donalda Tuska, może wrócić" – mówił premier.
"Dzisiaj mamy w ręku politykę gospodarczą, którą staramy się w najlepszy możliwy sposób wykorzystywać dla dobra polskiego przemysłu, żeby takie perły jak Cegielski w Poznaniu odzyskiwały swój blask" – oświadczył. "Albo te perły będą rzeczywiście coraz lepiej, coraz piękniej błyszczały na firmamencie polskiego przemysłu, polskiej gospodarki, albo popadną w ruinę, zarosną trawą, bo taka rzeczywistość grozi, jeśli Platforma Obywatelska wróciłaby do władzy" – dodał.
Zabierając głos podczas konferencji wicepremier Błaszczak powiedział, że „2015 r. był rokiem przełomu”, pod kątem inwestycji dotyczących wzmocnienia Wojska Polskiego. "Od tego czasu konsekwentnie rząd PiS rozwija Wojsko Polskie. Powołujemy nowe jednostki w miejsce tych, które zostały zlikwidowane za czasów rządów Donalda Tuska i wyposażamy te jednostki w nowoczesny sprzęt" – mówił szef MON.
Zapewnił, że polski przemysł jest włączany do łańcucha dostaw i produkcji na rzecz WP. Wskazał, przy tym, że w zakładach Cegielskiego produkowane są elementy do programu Wisła, czyli systemu obrony powietrznej opartego na amerykańskich rakietach Patriot.
Błaszczak zwracał uwagę, że zakłady Cegielskiego to „wielka historia dotycząca uprzemysłowienia, skoku cywilizacyjnego” i mówił, że „to wszystko zostało zaniedbane, zaniechane w czasach rządów liberałów, koalicji PO-PSL”.
„Teraz konsekwentnie to odtwarzamy. Zamawiamy broń dla Wojska Polskiego zawsze w Polsce, w zakładach, które produkują polską broń. Przykład to Huta Stalowa Wola. A przecież do 2015 r. Huta Stalowa Wola ledwo zipała, dlatego, że nie było dużych kontraktów lokowanych w HSW. Więcej, część Huty Stalowa Wola została sprzedana zagranicznemu właścicielowi" – powiedział szef MON. Dodał, że obecnie "odzyskujemy to wszystko, co zostało wyprzedane za czasów rządów koalicji PO-PSL”.
Wicepremier Gliński również ocenił, że "czasy Donalda Tuska to czasy bezrobocia, bezduszności wobec polskiego pracownika, także pracownika kultury". "Dzięki temu, że od końca 2015 r. polskie państwo istnieje, polski budżet jest uszczelniony, budżet resortu kultury wzrósł o ponad 100 proc." – powiedział.
Mówił, że Donald Tusk, jako premier "nie mógł osiągnąć 1 proc. budżetu całego państwa dla kultury". "My osiągnęliśmy (1 proc. budżetu dla kultury – PAP) już w roku 2016, w tej chwili budżet kultury to ponad 100 proc. wzrostu od czasu, gdy PiS wzięło odpowiedzialność za polskie sprawy" – powiedział szef MKiDN.
"W ciągu ostatnich siedmiu lat zrealizowaliśmy bądź realizujemy w kulturze 6 tys. 272 inwestycje. To jest liczba bez precedensu i front inwestycyjny, który właśnie tworzy miejsca pracy dla ludzi kultury. To jest chociażby ponad 300 inwestycji muzealnych, ale łącznie to jest 6 tys. 272 inwestycje. Nowoczesne miejsca pracy – bo kultura bez nowoczesnych technologii też nie istnieje (…) Państwo działa, państwo działa racjonalnie i z troską o wszystkich Polaków, o wszystkich pracowników" – zapewnił Gliński.
Minister ds. UE mówił z kolei, że w czasie rządów PiS do Poznania "szerokim strumieniem płyną pieniądze na najważniejsze inwestycje, na które poznaniacy czekają". W tym kontekście Szynkowski vel Sęk wymienił m.in. budowę zintegrowanego szpitala klinicznego, zagwarantowane pieniądze rządowe na budowę nowej siedziby teatru muzycznego czy zadeklarowane przez rząd wsparcie projektu budowy nowej siedziby Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Dodał, że rządową pomoc uzyskują też inwestycje w oświatę czy transport.
"Ale trzeba też powiedzieć o jednej ważnej rzeczy: w Poznaniu rządzi Platforma Obywatelska, prezydent Jacek Jaśkowiak. Poznań mógłby się dzięki tym środkom, dzięki temu wsparciu, zdecydowanie lepiej rozwijać, gdyby te środki, gdyby te inwestycje były lepiej skoordynowane" – ocenił.
Według Szynkowskiego vel Sęka, w związku z trwającymi w ścisłym centrum Poznania remontami dróg, ponad 30 zakładów usługowych upadło "nie przez pandemię, jak mówią sami zainteresowani, nie przez wysokie ceny, ale przez to, że brak koordynacji inwestycji doprowadził do tego, że dzisiaj po prostu nie da się w centrum miasta prowadzić biznesu".