Reklama

Kraj

Lewica i OPZZ przeszli przez stolicę w pochodzie pod hasłem

Grzegorz Bruszewski, Agnieszka Ziemska/PAP
Dodano: 01.05.2022
62944_42347638_42347588
Share
Udostępnij
Lewica i OPZZ przeszli przez stolicę w pierwszomajowym pochodzie pod hasłem "Pokój, praca, bezpieczeństwo". Złożyli też w KPRM petycje do premiera Mateusza Morawieckiego z postulatami pracowniczymi, m.in. ochrony dla związkowców przed zwolnieniami.
Niedzielny pochód związkowców i Lewicy z okazji Święta Pracy rozpoczął się o godz. 11 przed warszawską siedzibą OPZZ. Na miejscu pojawili się przedstawiciele pracowników różnych branż nie tylko z kraju, ale również z Ukrainy, z przewodniczącym Zrzeszenia Związków Zawodowych Lwowszczyzny Romanem Datsko, a także załogi z firm Paroc i Solaris, które wywalczyły podwyżki podczas strajków.
 
Otwierając wydarzenia posłanka Agnieszka Dziemanowicz-Bąk podkreślała, że "związki zawodowe nie są od tego, żeby się bać". "Związki są od tego, żeby walczyć, a rolą Lewicy jest towarzyszyć wam w tej walce i ramię w ramię stać przy was jak jedna pięść" – mówiła.
 
Przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski podkreślał, że jego centrala postuluje zwiększenie uprawnień Rady Dialogu Społecznego i wprowadzenie zmian w prawie, pozwalających na zwalnianie z pracy związkowców dopiero po wyroku sądu, a propozycję zmian ustawowych w tym zakresie, na wniosek OPZZ, złożył w Sejmie klub Lewicy. Radzikowski zwracał też uwagę, że w 2021 roku w pracy zginęło 218 osób, w tym ofiary katastrof w kopalni węgla kamiennego "Pniówek" i "Zofiówka", co zostało upamiętnione przez uczestników minutą ciszy.
 
Wicemarszałek Sejmu, współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty przypomniał, że w sierpniu 2021 r. Lewica złożyła wniosek o 12-proc. podwyżkę dla pracowników budżetówki. "Ponieważ teraz jest inflacja 12 proc., poprawiliśmy ten wniosek i uważamy, że budżetówka powinna mieć podwyżki na poziomie 20 proc." – zaznaczył.
 
Dodał, że we wrześniu powinna zostać wprowadzona druga waloryzacja emerytur na poziomie 12 proc. "Taki wniosek złożyliśmy jako Lewica w Sejmie" – poinformował Czarzasty. Jego zdaniem "inflacja zżera 13. emeryturę".
 
Paulina Piechna-Więckiewicz, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy, zwracała natomiast uwagę na sytuację młodych ludzi na rynku pracy, którzy muszą pracować na tzw. umowach śmieciowych, a także na sytuację kobiet, które zarabiają 20 procent mniej na tych samych stanowiskach, co mężczyźni.
 
Roman Datsko życzył Polakom pokoju, godnej pracy i płacy. Podkreślał też, że pracownicy i związkowcy walczą dziś o wolną Ukrainę. "Prawie cały cywilizowany świat jest razem z Ukrainą" – powiedział i podkreślał, że Polska przyjęła 3 miliony uchodźców. "Polacy otworzyli nie tylko drzwi swoich mieszkań, ale i swoje serca, i jesteśmy wam za to wdzięczni" – mówił.
 
Z kolei lider Partii Razem Adrian Zandberg odnosił się do problemów mieszkaniowych na przykładzie Warszawy, gdzie przeciętny pracownik może pomarzyć o własnym mieszkaniu. Zwracał uwagę, że fundusze inwestycyjne uczestnicą w spekulacjach wykupując lokale, przez co ceny za metr kwadratowy wystrzeliły w górę. Jak podkreślił, powinno wkroczyć państwo, aby każdy, kto ciężko pracuje, mógł czuć się bezpiecznie i miał dach nad głową.
 
Uczestnicy pochodu z orkiestrą na czele przeszli spod OPZZ pod pomnik Ignacego Daszyńskiego na placu na Rozdrożu z hasłami m.in. "Pokój, praca, bezpieczeństwo", "Mieszkań, pracy, godnej płacy" czy "Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść".
 
Współprzewodniczący Nowej Lewicy, europoseł Robert Biedroń w wystąpieniu pod pomnikiem Daszyńskiego podkreślał rolę związków zawodowych w demokracji, a także zwracał uwagę na to, że Polki i Polacy pracują dłużej niż pracownicy w innych krajach Unii Europejskiej. Apelował też o podwyżki w budżetówce. "Potrzebujemy dzisiaj nie tylko odmrozić płace w budżetówce, ale doprowadzić do tego, żeby nigdy nie więcej do głowy nie przyszło, że ktoś, kto wykonuje ciężką pracę przez co najmniej osiem godzin dziennie, pracuje na umowie śmieciowej" – mówił.
 
Leszek Miętek, prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych, apelował do młodych, aby się zrzeszali. "Sami jesteście skazani na niepowodzenie, natomiast w związkach zawodowych to jest wspólna organizacja ludzi się wspierających" – mówił. "My nie zostawiamy rannych. My nie zostawiamy ludzi, którzy są w potrzebie. Tylko razem, wspólnie działając możemy się przeciwstawić tej wielkiej machinie obłudy, która z pracowników w Polsce próbuje zrobić niewolników" – przekonywał. Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy, posłanka Magdalena Biejat podkreślała, że nie można się godzić na to, aby pracownicy musieli brać na siebie ciężar walki z inflacją. "Nie muszą i nie powinni" – mówiła.
 
Natomiast posłanka Anna Maria Żukowska wyrażała nadzieję, że prawa pracownicze w krajach tzw. "starej Unii Europejskiej" były szanowane także w Polsce. "Żebyśmy nie musieli być bez przerwy atakowani neoliberalnymi komentarzami, że chcemy powrotu do PRL-u" – mówiła. "Prężnie działające związki zawodowe są we wszystkich krajach demokracji i to tam demokracja radzi sobie najlepiej" – podkreślała.
 
Przed południem z ronda de Gaulle'a pod KPRM wyruszył także przemarsz zorganizowany przez środowiska socjalistyczne, w którym brał udział m.in. działacz społeczny Piotr Ikonowicz. Na wiecu przestrzegał przed zaostrzającym się kryzysem mieszkaniowym i wywoływaniem na tym tle "ukraińskofobii". Apelował do władz Warszawy o udostępnienie pustostanów, a do rządu o "przełamanie oporu deweloperów" i program budowy mieszkań. W kontekście pracy zwracał uwagę, że ukraińscy uchodźcy nie mogą być traktowani jako tania siła robocza.
 
Uczestnicy przemarszu wznosili antykapitalistyczne okrzyki, mieli ze sobą czerwone flagi i transparenty z hasłami: "Dość wojen i wyzysku" czy "Ukraińscy i polscy pracownicy zjednoczeni – niezwyciężeni". Na czele pochodu niesiono baner z hasłem "Nie dajmy się podzielić" i ilustracją przedstawiającą dwóch robotników. Jeden miał biało-czerwony, drugi niebiesko-żółty uniform. Część uczestników spod KPRM udała się pod Ambasadę Rosji, aby zamanifestować solidarność z walką narodu ukraińskiego o niepodległość.
 
Osobno Święto Pracy obchodziła także Polska Partia Socjalistyczna. Wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka, senator Wojciech Konieczny i posłowie Joanna Senyszyn i Andrzej Rozenek upamiętnili na Placu Grzybowskim pierwszą krwawo stłumioną demonstrację robotników PPS-u z 1904 r.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy