Ścieżka rowerowa, która miałaby połączyć Most Zamkowy z kładką dla pieszych, prowadzącą z ul. Podwisłocze na Bulwary, na razie nie powstanie. Mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość, bo miasto nie ma pieniędzy na wykup działek od prywatnych właścicieli, którzy, jak podkreśla Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa, żądają zbyt wygórowanych cen.
Ścieżka rowerowa na prawym brzegu Wisłoka zaczyna się w okolicach Żwirowni, biegnie do zapory, a następnie do pieszej kładki. Potem jest przerwa w postaci wąskiego, udeptanego pasa oraz zarośli, i trasa rozpoczyna się dopiero od Mostu Zamkowego, a kończy przy Moście Lwowskim. Dlatego miasto już od dłuższego czasu przymierza się do uzupełnienia brakującego elementu rowerowej układanki i wybudowania nowej trasy dla miłośników dwóch kółek, która połączy wreszcie Most Zamkowy z kładką dla pieszych, prowadzącą z Podwisłocza na bulwary. Według projektu inwestycji, asfaltowa dróżka miałaby przebiegać przez prywatne działki, których właściciele żądają, niestety, horrendalnych kwot za wykup gruntu.
– Co roku podejmujemy negocjacje na nowo, ale wygląda na to, że do porozumienia prędko nie dojdzie – mówi Maciej Chłodnicki. – Chyba, że właściciele zejdą z ceny. Dopóki się z nimi nie dogadamy, nie możemy wydać zezwolenia na realizację inwestycji.
Podobnie jest w przypadku ścieżek wzdłuż rzeki w kierunku północnym. Za Mostem Lwowskim jest sporo prywatnych działek, część z nich o nieustalonym statusie prawnym, a koryto Wisłoka jest na tym odcinku nieuregulowane, co rodzi dodatkowe trudności formalne i finansowe.
Ścieżki rowerowe wzdłuż Wisłoka to jedna z ulubionych tras weekendowych przejażdżek rzeszowian. Dość długo rowerzyści musieli je dzielić z pieszymi, co było zarówno irytujące, jak i niebezpieczne. Miasto więc sukcesywnie rozbudowuje te trasy, ale do realizacji marzenia, by można było przejechać się wzdłuż Wisłoka od południowej do północnej granicy miasta, jeszcze trochę daleko.